Rozdział drugi

2.1K 96 23
                                    

Za błędy przepraszam!!!

Gdzieś w Konoha...

-Gdzie my jesteśmy?

Spytał lekko poturbowany blondyn.

-No jak to gdzie w Konoha... Eh nie udało się!

Nie ma nic gorszego od porażki postawionego samemu sobie celu.

A celem Sarady było spotkanie wuja.

-Nie martw się może następ...

-NIE BEDZIE NASTEPNEGO RAZU BORUTO!- krzyknęła rozjuszona Sarada

Czarnowłosa dziewczynka wybiegła z biblioteki prosto na swoje pole treningowe- miejsce które jej ojciec pokazał i jak sam mówił- sam tu trenował. Tylko pytanie dlaczego tak daleko od wioski?

-------------------------------------------------------------------------------------------

-Chodzcie trzeba zgłosić zniknięcie Sarady!

Zaczął nerwowo blondyn. Sarada zawsze działała pod wpływem emocji.Wiedział że nienawidziła przegrywać.Uzumaki nie mógł machnąć ręką na swoją przyjaciółke gdy ta potrzebowała pomocy.W końcu są razem w drużynie.

-Chłopaki...

-Może mój ojciec będzie wiedział gdzie poszła, albo Kotesu będzie coś wiedział!! Datebassa!

-Chłopaki...

-Inojin co z tobą!?

-Od kiedy zniszczyli głowy siódmego i szóstego hokage?

-Co ty bredzisz- zezłościł się Boruto

Po chwili wszyscy wiedzieli o czym mówił Inojin.

Na górze Hokage widniało pięć głów . Chyba że to genjutsu! Ale jak to... Nie... TO NIEMOŻLIWE!

-O cholera!- krzyknął Boruto. Nagle zaczął się szarpać i targać na lewo i prawo jakby miał robaki w tyłku

-Co ty robisz Boruto?-Zapytał zaniepokojony zachowaniem Inojin

-Uspokój sie!Chyba sie udało!

Boruto dostał olśnienia i na usta cisnęło mu się jak narazie tylko jedno imię

-SARADA!

KUSOKUSOKUSOKUSO Przecież jej może się coś stać! Za czasów kiedy ich rodzice byli gówniarzami było jeszcze bardziej niebezpiecznie .....

-Ruszamy na pomoc!

----------------------------------------------------

Na pewnym polu treningowym dosyć daleko od Konoha młoda kunoichi walczyła ze swoimi emocjami. Dziewczynka zebrała w swojej drobnej rączce chakre i zaczęła nerwowo walić w duże i rozłorzyste drzewo.

-Nie udało się!- pierwszy cios. Zawiodła siebie. Jej wiara w umiejętności zniknęła.

-Nie udało sie!-drugi cios. Matka miała racje że nie jest na tyle duża aby poznać tajemnice ojca skoro nie potrafi nawet tej techniki.

-Cholera- po trzecim ciosie drzewo runęło na ziemię. Uchiha w swojej głowie miała przykre i smutne myśli dotyczące jej osoby i z głośnym westchnieniem runęła na kolana i jedyne co ją pocieszało to slowa matki która była jej wsparciem, murem który odgradzał jej złe myśli. "Wierz w siebie, nawet jeżeli polegniesz. Walcz do końca. Nie bez powodu jesteś Uchiha!" Lecz tak naprawde to wszystko zawdzięczała Sharinganowi. Jej mama mówiła że tylko ciężką pracą można dojść wszędzie. A ona od urodzenia miała podane jak wszystko na tacy. Jej rodzice to "Legendarni Sannini" , na dodatek jest z wyginiętego prawie klanu, ma tak bardzo rzadkie i bardzo niebezpieczne kekkei genkai. Jej rozmyślania przerwała bardzo cicha wymiana zdań.Uruchomila swojego Sharingana i po cichu czekała na ruch.

SasuSakuSara: Time-No Jutsu!Where stories live. Discover now