Rozdział IX

15.8K 1.2K 110
                                    


Próbowałam się poruszyć, ale natychmiast wstrząsnęła mną fala bólu, szczególnie z boku. Było mi trudno oddychać, a głowa bolała niemiłosiernie. Czułam się jak po tym wypadku.

Uchyliłam delikatnie powieki. Byłam w pokoju, w którym obudziłam się poprzednim razem. Chciałam się podnieść, ale uniemożliwiły mi to czyjeś ręce. Przeszedł mnie dreszcz. Od razu zorientowałam się, że to Set, tylko on tak na mnie działał, co powoli mnie dobijało. Siedział koło mnie na krześle.

- Leż. Musisz odpoczywać.

- Zostaw mnie. Jesteś potworem - wyjęczałam. Przed oczami wciąż miałam jego w postaci wilka.

- Charlotta... Masz rację, jestem potworem. Ale to jest tylko połowa mnie. Druga połowa to człowiek - mówił zatroskany.

- To aż połowa - szepnęłam. Niestety usłyszał mnie.

- Zabijam tylko zwierzęta lub innych wilkołaków, jeżeli zaatakują. Nigdy nie zabiłem człowieka, ani niewinnej osoby. Lotte, proszę, nie bój się mnie.

- Dobra. Załóżmy, że wierzę ci i się ciebie nie boję - powiedziałam pomału, a wtedy na jego twarzy zagościł uśmiech. Aż samej chciało mi się uśmiechać.

- Charlotte, wszystko co ci powiedziałem, jest prawdą. Jesteś moją mate, Luną mojego stada, kobietą, którą kocham nad życie.

- Ale ja...

- Lotte! Nie protestuj. Dobrze widzę, jak reagujesz na mnie. Kiedy cię dotykam, przechodzą cię dreszcze, jesteś szczęśliwa, kiedy ja jestem szczęśliwy i na odwrót. Wszystko, co ty przeżywasz w związku ze mną, ja mam tak samo.

Wzięłam wdech, co nawiasem mówiąc, sprawiło mi trochę bólu. Nie wiem dlaczego, ale wierzyłam mu. Całe moje ciało, moja dusza, moje serce krzyczało „on mówi prawdę". Dobra, uwierzę mu. I tak mnie nie wypuści, więc dobrze będzie grać w jego grę. Chociaż... przecież zamienił się w wilka, więc dlaczego coś takiego jak „mate" ma nie istnieć?

Pokiwałam potakująco głową, bo w tym momencie nie wiedziałam, co mogłabym powiedzieć.

Widziałam jak mężczyzna odetchnął z ulgą. Chwilę na mnie patrzył, a potem nabrał niesamowitej powagi. 

- Lotte, więź mate polega na tym, że jeżeli jakiś wilk znajdzie swoją partnerkę, to jest w stanie oddać za nią życie i troszczy się o nią, jak o największy skarb. Jeżeli ona umrze... mężczyzna oszaleje i prawdopodobnie sam popełni samobójstwo - zmarszczyłam brwi. Nie wiedziałam, o co mu chodzi. - Jeżeli nie będziesz na siebie uważać, to dla twojego bezpieczeństwa przykuję cię do łóżka, żebyś nie mogła nigdzie chodzić.

Jego powaga była aż straszna.

- Chodzi ci oto spadnięcie ze schodów? - spytałam cicho.

- A o co innego?! Jak mogłaś wpaść na coś takiego, żeby dobrowolnie zrzucić się ze schodów?!

- Przestraszyłam się. Przepraszam.

Set odetchnął.

- Nic się nie stało, ale nigdy więcej. Rozumiesz? - pokiwałam delikatnie głową.

Mężczyzna wstał z krzesła i położył się obok mnie. Nie chciałam tego, ale nie miałam nic innego do gadania. Będę udawać, że niby go kocham, ale i tak będę próbowała uciec. Przecież ja tam zostawiłam moich przyjaciół, opiekunów z internatu. A co z operacją?! Przecież dzięki niej będę mogła chodzić, a jeżeli on będzie mnie tu przetrzymywał, to się nie uda.

Dam radę uciecUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum