Małe zakupy

58 8 0
                                    


New Radom! To jest porządna osada, a nie jakaś tam sterta złomu. Wszedłem do pierwszego sklepu. Z cegły i betonu! Miejscami tylko dziury wy pełnione gównem z gliną. Na szczęście rezolutny sprzedawca wywiesił drzewko zapachowe, choć jemu było wszystko jedno. W końcu był zmutowanym robotem zombie.

- Co polecasz? - Spytałem.W sumie wszystko, co jest mi potrzebne, sam wyszabrowałem. No ale na coś trzeba wydać gromadzące się kapsle

- Jak stoisz z zabezpieczeniem? - Zabrzmiał głos zmutowanego syntezatora mowy.

- Mam całe mnóstwo broni, od gazrurki po grubasa. A pancerza wspomaganego nie potrzebuję. Kule i tak mnie omijają. Boją się.

- Nie takie zabezpieczenie miałem na myśli. - Położył na ladzie małe pudełko.

- Gumki? Po co mi?Bachorem z gwałtu i tak nie muszę się zajmować. Zwłaszcza, jeśli po wszystkim rozcinam jej brzuch.

- A choroby? Weneryczne jeszcze nic, ale popromienne... Teraz to już co druga może cię taką zarazić.

- Co? - Przyznam, że dawno nie byłem tak zdziwiony. A jak wiecie, widziałem wiele. - Jak kondom ma mnie uchronić przed promieniowaniem?

- Zwykły nie uchroni. Ale te są specjalne. Ołowiane.

O kurwa! Wziąłem od razu. Cały zapas. Sprzedałem co prawda cały wczorajszy szaberek i całą broń, ale nie żałuję. Teraz już nie będą mi wyrastały macki po stosunku. Ale coś było nie tak...

- Niestety, większość muszę oddać – Przyznałem z żalem. - Mogę zatrzymać tylko te... no... XS. Mogę chociaż wymienić na coś ciekawego?

- Mam tu dwóch świeżych niewolników. Mogą być?

Wskazał na dwóch hipsterów, jak to się mówiło na nich przed wojną, przykutych do kaloryfera w kącie. Wcześniej nie zwróciłem na nich uwagi, ale wiedziałem już, skąd ten smród. Rozważałem długo, czy ich zabrać.

- Co potraficie, zjeby pierdolone? - Spytałem ich grzecznie.

Długo milczeli.Wiedziałem, te brudasy do niczego się nie nadają. W końcu jeden znich się odezwał.

- Wiemy, gdzie jest ukryty wielki skarb! Tysiące ton konserw, paliwo, którego starczy by na Marsa dolecieć, zapas bomb atomowych, których starczy by zniszczyć siedem Związków Radzieckich, czysta woda lecąca z kranów... - i tak ciągnął te swoje bzdury, a choć widać było wyraźnie, że kłamie, wiedziałem, że mówi prawdę. Słyszałem już legendy o tym miejscu. KED, potężny schron zbudowany przez Wlot Tech.Zaprojektowany z myślą nie tylko o przetrwaniu, ale także o spowodowaniu kolejnej apokalipsy, gdy świat zostanie odbudowany i ludzie zatęsknią za zrujnowanym światem. Mieli tam wszystko,wliczając w to tyranozaury. Wszystko to ulokowane w jądrze Ziemi,bo nigdzie indziej nie było miejsca. Pomyśleli o wszystkim, z wyjątkiem jednego. Zapomnieli wpuścić ludzi do środka. Bunkier stoi niezamieszkany i tylko czeka, aż ktoś go odnajdzie i dostanie się do środka. To jedyna nadzieja dla ludzkości. Już powoli wszystko się odbudowuje! Jeśli ktoś nie dostanie się do tych głowic, dinozaurów i innych fajnych gadżetów do niszczenia cywilizacji... ona powróci. Oj, a tego nie chciałby chyba nikt.Dlatego, choć nie starałem się być nigdy bohaterem, a nawet wręcz przeciwnie, stwierdziłem, że moim przeznaczeniem i zadaniem jest odnalezienie KEDu, cokolwiek by ten skrót oznaczał.

- Dobra biorę obu popierdoleńców. - Zdecydowałem się. - Ale jeśli kłamiecie, to zrobię wam z dupy jesień czasów przedwojennych.

- Eee... Ale Andrzej to same bzdury gadał! - Zająknął się drugi z tych śmierdzieli. -Tak naprawdę nie wiemy gdzie to jest!

- I mam to w dupie.Znajdźcie to dla mnie, albo...


- Yyy.. tak, mistrzu! -Wykrzyczeli obaj jednocześnie.  

Fall (of) UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz