Jak to się zaczęło

78 6 2
                                    


Wojna.

Wojna zmienia się od czasu do czasu. W końcu jest różnica pomiędzy bitwą rycerzy a bombardowaniem... Właściwie to cholerę o tym mówię? Lepiej już przejdę do opowieści mojego życia.

Urodziłem się i wychowałem w krypcie. Mama była wobec mnie sztywna i chłodna, w ogóle się mną nie zajmowała. Tata był nekrofilem. W końcu, gdy ojciec stał się atrakcyjny sam dla siebie, to znaczy w końcu zmarł, postanowiłem wyprowadzić się z domu i wyruszyć w świat.Pamiętam doskonale, co ujrzałem, gdy przyzwyczaiłem się już do oślepiającego blasku słońca. Zrujnowane budynki, podziurawione drogi, walające się wszędzie śmieci... Szybko jednak opuściłem Sosnowiec.

Tułałem się po całym świecie, mając po drodze rozmaite przygody, ale nie o nich teraz mowa. W końcu znalazłem dom. Jakiś miły pan w garniturze zaoferował mi darmowe miejsce w schronie, powstałym na wypadek jakiejś nagłej apokalipsy. Nie wierzyłem w takie bzdury, ale zgodziłem się, w końcu mieszkanie za darmo, a byłem zbyt głupi,by zwietrzyć w tym podstęp. Zostałem zamrożony tak samo jak wszyscy inni. Minęło wiele czasu, zanim nas rozmrożono. Dokładnie 2 dni. Przeżyłem jako jedyny. Wsadzanie ludzi do lodówek to średni pomysł, co wykazał eksperyment. No dobra, nie tylko ja przetrwałem,ale także mój syn. Został porwany. Nie, nie rzuciłem się w szaleńczy pościg by go odnaleźć. W dupie mam tego nieplanowanego gówniaka.

Po prostu wyszedłem na zewnątrz, do całkiem odmienionej rzeczywistości. W międzyczasie ziściły się wszelkie możliwe katastrofy. Wojna nuklearna, zaraza zombie, bunt maszyn, wielki meteor, wprowadzenie 500+... a na drogach zapanował chaos (a przynajmniej tak Maskio mówił, ale nie wierzcie mu, on jest szalony).


 Początkowo tak wszyscy próbowałem tylko przetrwać. Później jednak zaczęły dziać się różne dziwne rzeczy, które zapoczątkowały epicką przygodę.

Fall (of) UsWhere stories live. Discover now