II

1.8K 250 8
                                    

Pustka. Po wszystkim pozostała mu tylko zwykła pusta i domysły. Mógł rozmyślać, co czuł w tamtym momencie jasnowłosy chłopak, czy nadal pije tą samą, słodką kawę z samego rana, czy w jego pokoju nadal porozrzucane są płatki czarnych róż, czy może czasami o nim myśli. To wszystko doprowadzało go do szału. Baekhyun sprawiał, że Chanyeol wariował. Każdego dnia setki białych zapisanych kartek zostawały darte na milion kawałeczków. Próbował stworzyć sztukę, lecz wiedział, że to niemożliwe. Zostawił najprawdziwsze na świecie dzieło i wiedział, że już nigdy nie będzie mu dane ujrzeć je ponownie.

****

Ósma trzydzieści. Słońce było już lekko wysunięte zza pomarańczowych chmur, z każdą chwilą chcąc coraz bardziej stać się najwyżej położonym punktem na niebie. Lubił w nie patrzeć. Przypominało mu o wszystkich przyjemnych momentach w jego życiu. I jak długo by zaprzeczał, zawsze będzie kojarzyło mu się z jedną osobą. Zacisnął dłonie, gniotąc przy okazji plastikowy kubek po jego ulubionej czarnej kawie. Rzucił go w kąt, ruszając przed siebie. Nie mógł zapomnieć. Nie mógł w to uwierzyć. Gdy poukładał sobie całe życie, pozbywając się wyrzutów sumienia, on wrócił ze zdwojoną siłą. Nie sądził, że ma tak wielką moc. Nie myślał, że jego niespodziewane pojawienie się sprawi, że wszystkie emocje uderzą w niego tak nagle. Tak mocno. Tak głęboko.

****

Jesteś jak piękny obraz
Kiedy spoglądam w niebo, widzę tylko ciebie

Gdy gasnął światła miast i znika księżycowy blask,
Mrok nie nastaje,
Bo jesteś błyszczącą gwiazdą, którą zesłało mi niebo.*

****

Co chwila mijał coraz to kolejnych ludzi, z pogodnym uśmiechem witając się z każdym z nich. Od środka czuł, jakby umierał. Lecz jego profesjonalizm oraz to w jaki sposób podchodził do wszystkich nieporozumień zachodzących w redakcji, pozwalał mu na okłamywanie własnego siebie. Można by powiedzieć, że w jakimś stopniu do tego przywykł. Pokazując wszystkim, że jest szczęśliwy, mógł pozbyć się męczących i zbędnych pytań. A Chanyeol bardzo nie lubił odpowiadać. Nim się zorientował, znalazł się już w swoim biurze. Wiedział, że będzie trudno. Spojrzał na drzwi, przez które przeszedł niemal sekundę temu. Przypomniał sobie jego twarz. Jego uśmiech, błyszczące ze strachu i niedowierzania oczy, trzęsące się ręce oraz jasne, idealnie ułożone włosy. Uśmiechnął się lekko, lecz od razu skarcił się w myślach i przybrał poważny wyraz twarzy. Za chwile pojawi się tu większość dziennikarzy z całego wydziału, więc musiał wziąć się w garść. Przetarł swoją twarz dłonią, siadając przy ogromnym, drewnianym biurku. Jego biuro było niemal tak duże, jak pusta, którą czuł w swoim sercu. W pokoju nie znajdowało się nic nadzwyczajnego. Kilka półek z książkami, segregatorami oraz różnymi dokumentami, stara, obszerna sofa, a pod nią czerwony dywan. Przeważały tu ciemne, głębokie kolory, sam nie wiedział dlaczego. Niegdyś uwielbiał jasne, różnokolorowe barwy, lecz teraz w jego szafie przeważają tylko czarne, granatowe lub bordowe garnitury. Nie pamiętał, jak to się stało. W sumie nigdy się nad tym nie zastanawiał, stwierdzając ostatecznie, że ciemne odcinie bardziej do niego pasują. Z rozmyśleń wyrwało go ciche pukanie, na co natychmiast wyprostował się na swoim wygodnym fotelu, mrucząc ciche ,,proszę''. W drzwiach pojawiło się kilku dziennikarzy, wydawców, edytorów, lecz pośród nich nie mógł znaleźć tego jedynego. Gdy wskazówki na zegarze wybiły równo dziewiątą, postanowił zignorować jego nieobecność, wstając i rozpoczynając poranne spotkanie.

- Więc, macie dla mnie... - zaczął, lecz w połowie zdania przerwał mu głośny huk zamykanych drzwi, zwracając przy tym uwagę wszystkich obecnych.

𝐔𝐧𝐰𝐚𝐧𝐭𝐞𝐝 𝐒𝐰𝐞𝐞𝐭𝐢𝐞 [𝐜𝐡𝐚𝐧𝐛𝐚𝐞𝐤] [𝐡𝐮𝐧𝐡𝐚𝐧]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz