Rozdział 8~ Jaki bankiet?!

81 16 1
                                    

*Liliana POV*

Mój telefon dzwonił jak opętany. Normalnie bym go zignorowała, ale jest rano po sylwestrze, więc jeśli nie chcę mieć na głowie dwunastu wściekłych chłopaków, lepiej go odebrać albo wyłączyć.

Zdecydowałam się na to drugie.

Jeśli to Iza, to Kamil ją uspokoi i wyjaśni, że się o takich porach nie dzwoni.

Będąc już przytomna, spojrzałam na swój pokój.

Wyglądał, jakby przeszło przez niego tornado. 

Wszędzie walały się ubrania, a w kącie stała niewielka sterta pudełek.

- Prezenty. - szepnęłam, łącząc wątki.

Przeczesałam włosy palcami, wiążąc je przy okazji w koński ogon.

Czas na małą retrospekcje z wczorajszego wieczoru.

Zacznijmy od momentu, gdy zaczęliśmy grać w "prawda czy wyzwanie". Odkąd ja odmówiłam wykonania zadania, picie rozpoczęło się na dobre.  Dużo rozmawialiśmy, więc impreza rozkręciła się w mgnieniu oka. Jedliśmy przy okazji specjały przygotowane przez Suho i Luhana, a koło północy przyszedł Lay, mówiąc, że za minutę nowy rok. Wszędzie słychać było fajerwerki, a czarne niebo rozbłysło tysiącem barw.  Później wszyscy się przytulaliśmy, bełkocząc jakieś życzenia.  Wpadłam w ramiona Chanyeola i wtedy dał mi bransoletkę.

Spojrzałam na nadgarstek, dotykając cienkiego jak włos łańcuszka. Rubinowe serduszko pochłaniało każdy promień światła błyszcząc przy tym żywym blaskiem niczym niewielkim płomyk ognia.  Instynktownie pomyślałam o osobie, od której dostałam prezent i uśmiechnęłam się na wspomnienie radosnej twarzy chłopaka.

Matko o czym ty myślisz, Liliana?!

Wróćmy lepiej do wydarzeń sprzed kilku godzin.

I tu niestety ślad się urwał. Znaczy pamiętam, że Yeol coś mi mówił, a później się przytulaliśmy, ale za cholerę nie mogłam przypomnieć, co takiego to było.

To dziwne, że pamiętam nawet, jak trafiłam do własnego pokoju, a umknęła mi taka mała, aczkolwiek istotna rzecz. 

Zwlekłam się z łóżka i zdecydowałam pójść do jedynej osoby, która mogła odpowiedzieć na dręczące mnie pytanie.

Po kilku sekundach stałam już na korytarzy, rozglądając się za właściwymi drzwiami.

Matko Boska, dlaczego nie słuchałam jak Chen mówił, gdzie kto ma pokój?!

Niech to szlag. - zaklęłam w myślach i ruszyłam przed siebie.

Pociągnęłam za klamkę, wchodząc cichutko do pomieszczenia.

Na łóżku niczym dzika pantera, grzejąca się w promieniach słońca, leżał Kai.

Uśmiechnęłam się do siebie, po czym wycofałam się na korytarz.

Oke, a więc podejście numer dwa.

Znowu nie trafiłam.

Tym razem trafiłam do pokoju Krisa.  Musiałam ugryźć się w język, by nie wybuchnąć śmiechem.

Brunet leżał na materacu niczym ofiara wypadku samochodowego na asfalcie, czyli poskręcany w każdą możliwą stronę.

Wróciłam do przedpokoju i biorąc głęboki wdech, otworzyłam kolejne drzwi.

Jak to mówią do trzech razy sztuka, no nie?

Na szczęście tym razem trafiłam w odpowiednie miejsce.

Kris wyglądał śmiesznie, ale Baekhyun skasował go całkiem. 

Spał w poprzek łóżka z głową i rękami zwisającymi z materaca, z kołdrą powywijaną w góry doliny między jego nogami.

Tu już nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem, ale szatyna zupełnie to nie ruszyło.

Podeszłam więc bliżej, nachylając się na uchem chłopaka:

- Baeky~~

- Neee... Idź sobie. Ja śpię. - wymruczał.

- Baeky, no proszę cię, to ważne.

- Czego dusza pragnie? - zapytał podnosząc się do siadu.

- Stałeś wczoraj wieczorem najbliżej mnie i Chanyeola. Pamiętasz, co takiego powiedział, jak dał mi tę bransoletkę? - wskazałam na nadgarstek.

Starszy przeciągnął się i uśmiechnął.

- Powiedział, że nigdy o tobie nie zapomniał, a ty odpowiedziałaś, że też o nim pamiętasz i później się długo przytulaliście.

Jak otumaniona ruszyłam do swojego azylu, próbując sobie przypomnieć czy aby na pewno mój przyjaciel mówi prawdę.

Niestety wszystkie starania poszły się walić, więc jedyne co mi zostaje, to uwierzyć w słowa Hyuna.

- Gotowa na otwieranie prezentów? - zapytał z uśmiechem Luhan, wpadający do pokoju.

Szczerze? Trochę nie bałdzo.

- Szykuj się na dziś wieczór, bo mamy bankiet. - oświadczył chłodno Xiu, totalnie rujnując mój i tak kiepski nastrój.

Chwila, moment!

- Jaki bankiet? - pisnęłam przerażona.

~*~

Hejo ^^

Wiem, że nudno, ale spokojnie akcja się rozkręci następnym razem ^^

Stay Alive...For Me/ ChanyeolWhere stories live. Discover now