I wish

553 71 34
                                    

Ciemność pokryła swoim lekkim płaszczem świat, usypiając dzieci mieszkające w małym miasteczku swym łagodnym szeptem niesionym z płatkami śniegu. Lodowe drobiny mieniły się i zmieniały kolor, wpadając w oświetlone blaskiem latarń ulice. Unosiły się lekko do góry i okręcały, tańcząc z lekkim wiatrem, by zakończyć swą podróż na puchowej kołderce. Temu niezwykłemu zjawisku przyglądał się jedyny chłopiec, którego jeszcze nie zmorzył sen. Wpatrywał się w niebo, szukając gwiazd ukrytych za ciemnymi chmurami. Tańczące płatki, jakby zazdrosne, starały się zwrócić na siebie uwagę chłopca. Z jeszcze większą gracją sunęły w powietrzu, coraz gęściej opadając z nieba, radując tym samym małego człowieka.

- Mamo! Zobacz, jak pada! Pójdziemy jutro na sanki? Proszę. - Spojrzał na kobietę wielkimi szmaragdowymi oczyma. Ta podeszła do niego i przytuliła, czule gładząc po czekoladowych włosach.

- Oczywiście, skarbie. Ale dopiero po obiedzie. A teraz zmykaj do pokoju. Jeśli będziesz tak tutaj czatować, Mikołaj nie przyjdzie i nie zostawi prezentów. - Pocałowała go w czoło. - Mam do ciebie przyjść i przeczytać coś na dobranoc?

- Mamo, jestem już duży. Nie musisz mi już czytać bajek. A przygotowałaś ciastka i mleko dla Mikołaja?

- Zaraz położę je na stoliku przy choince. No, idź już. - Przytuliła synka i jeszcze raz ucałowała.

- Kocham cię, mamo.

-Ja ciebie też, Eren.

W całym pomieszczeniu unosił się zapach świerku i piernika. W kominku wesoło trzaskał ogień , przyprawiając w ruch cienie różnych dekoracji. Chłopiec szedł już w stronę schodów. Zatrzymał się tylko na chwilę przy świątecznym drzewku. Przyjrzał się ozdobom, które samodzielnie założył na najniższe gałązki oraz na aniołka na szczycie. Tata podniósł go tak wysoko, że sam mógł umieścić szklaną figurkę. Już jutro dostanie całą masę prezentów. Przez cały rok uważał, by być bardzo grzecznym, więc liczył, że dostanie wymarzony prezent. Napisał do Świętego Mikołaja aż osiem listów, w których prosił o ten jeden, najważniejszy podarunek. Podekscytowany wdrapał się po schodach do swojego pokoju. Zanim się położył, uklęknął przy łóżku i złożył dłonie. Zacisnął mocno oczy w geście całkowitej koncentracji.

- Drogi Mikołaju. To ja, Eren. Pewnie mnie kojarzysz, w końcu napisałem do Ciebie aż osiem listów. Wiesz więc, że byłem w tym roku bardzo grzeczny. Nawet nie kłóciłem się tyle z Jean'em. Już ostatni raz proszę Cię, daj mi na gwiazdkę braciszka. Mama mówi, że to jest bardzo trudne, że jeszcze tego nie zrozumiem. Ale nie wiem, co jest w tym trudnego. Przecież Ty możesz wszystko. Bo ja... nie mam za bardzo przyjaciół. I jest mi smutno, bo nie mam się z kim bawić. Ale nie myśl, że nie kocham swojej mamy. Lubię spędzać z nią czas, ale to nie to samo. Tata często nie ma dla mnie czasu. Ale ja rozumiem. Jest bardzo dobrym lekarzem, więc wciąż ktoś go prosi o pomoc. A tata jest za dobry, żeby odmówić. Dziękuję, że przyjechał na święta. Niczego więcej nie chcę, tylko daj mi braciszka. Amen.

***

Obudził go łagodny głos mamy. Jej ciepły oddech pogłaskał jego potargane przez sen włosy.

- Dzień dobry, synku. Wesołych świąt. - Eren tylko bardziej zakopał się w pierzynie i wydał jakiś nieartykułowany dźwięk. - No dalej, bo zaraz oddam wszystkie prezenty Mikołajowi.

Prezenty.

Prezenty.

Prezent!

Chłopiec podniósł się szybko pełen energii i ekscytacji, na co jego mama się zaśmiała.

- Wesołych świąt! - W progu stanął ojciec, uśmiechając się promiennie. Nie zdołał powiedzieć nic więcej, bo Eren już go wyminął w drzwiach i pędził ku schodom. - Uważaj, bo się przewrócisz! - krzyknął za synem.

I wish...Where stories live. Discover now