Położył się na trawie i obserwował niebo, które tego dnia było pełne białych, spokojnych chmur. Zrobiłam to samo przysuwając się do niego. Szukałam różnych kształtów w chmurach starając się pobudzić moją wyobraźnię do działania.

- Pamiętasz jak mówiłem ci, że jest coś co mnie niepokoi?

Zaciekawiona słowami Andreasa delikatnie podniosłam się do pozycji siedzącej i obserwowałam jego twarz z góry. Czekałam aż zacznie mówić dalej, ale on tylko westchnął.

- Co się stało? – Zapytałam łagodnie, nie chcąc za bardzo na niego naciskać.

Blondyn usiadł naprzeciwko mnie, poczochrał swoje włosy i popatrzył prosto w moje oczy. Było to spojrzenie pełne niepewności, strachu i zagubienia. Czekałam cierpliwie, bo czułam, że sam nie jest do końca pewien co chce mi powiedzieć.

- Może to zabrzmi dziwnie, ale chyba wcale nie przyjechaliśmy tu z ojcem ze względu na jego pracę. Myślę, że chodzi o coś więcej, ale jeszcze nie wiem o co.

- Dlaczego tak myślisz?

- Ostatnio przyjechało do ojca 2 dziwnie podejrzanych mężczyzn. Zamknęli się w gabinecie i siedzieli około 3 godzin. Byłem ciekawy, więc starałem się podsłuchać kawałek rozmowy. Ale mówili cholernie cicho i mało zrozumiałem. Szukają czegoś na Mokotowie. To musi być coś ważnego, bo wielokrotnie podkreślali, że liczy się czas. Kiedy ojciec wyszedł z tymi facetami postanowiłem trochę powęszyć. Poszedłem do jego gabinetu, poszperałem w dokumentach i znalazłem umowę jego przeniesienia. Było tam wyraźnie zaznaczone, że zmiana miejsca pracy jest z woli ojca.

- Jesteś pewien? Może coś przeoczyłeś.

- Czytałem to kilka razy, jestem pewien, że nic mi nie umknęło. Ojciec mnie okłamał, ale dlaczego?

Chłopak przetarł twarz dłońmi i popatrzył w moją stronę, jakby oczekiwał, że coś powiem. Ale ja nie miałam nic do powiedzenia. Jeśli Andreas mówił prawdę, jeśli Pan Fischer faktycznie go oszukał to musiał mieć jakiś mocny i poważny powód. Kompletnie nie wiedziałam co o tym myśleć, jedynym racjonalnym rozwiązaniem byłaby szczera rozmowa, ale nawet nie miałam zamiaru zaproponować tego Andreasowi, dobrze wiedziałam, że uzna to za idiotyczny pomysł.

- Co zamierzasz zrobić?

- Dowiem się jaka jest prawda. A ty mi w tym pomożesz. – Powiedział i popatrzył na mnie o wiele pewniej niż jeszcze 20 sekund temu.

- Co ja mam z tym wspólnego? – Zapytałam, nie rozumiejąc co mogłabym zrobić. – Myślałam, że to sprawa pomiędzy tobą i twoim ojcem.

- Zagrał nieczysto, okłamał mnie, a ja nie toleruję kłamstwa. Zresztą nie dam sobie sam rady, ktoś musi odwrócić uwagę ojca, gdy będę próbował włamać się do jego sejfu. – Powiedział z uśmiechem, patrząc na mnie z błyskiem w oku.

- Czego niby będziesz szukać w jego sejfie?

- Informacji. Każdy normalny człowiek trzyma w sejfie coś, czego nie chce stracić. To musi być dla niego ważne, a dla mnie kluczowe, żeby zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi.

- A co jeśli...- Miałam zadać kolejne pytanie, ale Andreas złapał moją twarz w dłonie i zbliżył się do mnie na niebezpiecznie bliską odległość.

- Po prostu obiecaj, że mi pomożesz. O nic nie pytaj, dowiesz się w swoim czasie. – Patrzył mi prosto w oczy, czułam jego oddech na twarzy, czułam jego spojrzenie, które intensywnie wwiercało się w moje źrenice.

- Obiecuję.

Andreas obdarzył mnie ciepłym uśmiechem i już spokojny powrócił do oglądania panoramy miasta. Również odwróciłam się w tamtą stronę i z bałaganem w głowie, zastanawiałam się dlaczego tak łatwo dałam się przekonać. Może to dlatego, że wymagała tego sytuacja, a może jego błagające spojrzenie sprawiło, że nie chciałam, aby był w tym wszystkim sam. Jedno było pewne, Andreas nie cofnie się dopóki nie pozna prawdy.

Miłość krwią splamionaWhere stories live. Discover now