- Jak.. - zająknęła się - Jak się czujesz ? 

- Um.. Chyba dobrze - Jak gówno. Ta rozmowa była krępująca nie tylko dla mnie. Miałam ochotę po prostu wyjść. 

- To dobrze...

- Co podać ? - niezręczną ciszę przerwał kelner, gotowy by przyjąć nasze zamówienie.  

- Herbatę - mruknęłam, marząc o tym aby znaleźć się z powrotem na mojej ukochanej kanapie. 

- Dla mnie to samo.

Kiedy chłopak odszedł od naszego stolika, na powrót zapanowała niezręczna cisza. Błagam niech coś się teraz stanie. Cokolwiek co pozwoli mi stąd uciec ! To napięcie między nami mnie zabije !

- Przepraszam. - zebrałam w sobie wszystkie siły aby móc wypowiedzieć to jedno krótkie słowo.

- Przepraszasz ? Za co ?

- Nie powinnam wtedy tak na ciebie naskakiwać. Na was...

- Powinnam ci powiedzieć - powiedziała zażenowana. 

- Mimo wszystko... 

- Posłuchaj - przerwała mi wstając z miejsca - Możemy po prostu zapomnieć o tym co się działo przez te ostatnie miesiące ? 

- Ja.. - zawahałam się. - Tak. Myślę że tak.

Nim się obejrzałam, blondynka nachyliła się nad stołem, zamykając mnie w żelaznym uścisku. 

- Tęskniłam za tobą Nicki - nadal nie wypuszczała mnie z objęć. A ja wcale nie miałam ochoty się z nich wyswobodzić. Przymknęłam powieki by pohamować łzy. Po raz pierwszy od tygodnia - były to łzy szczęścia. 

- Ja te... - mówiąc te słowa otworzyłam oczy. Dokładnie w tym samym momencie drzwi kawiarenki otworzyły się, a po chwili przez próg przeszła Monika a tuż za nią Filip z Zuzią na rękach. Zamarłam.

Brunet wyglądał jak zwykle cudownie. Pewność siebie emanowała od niego na kilometry. Z uśmiechem na ustach szeptał coś do dziewczynki którą trzymał. Zabolało. Gdzieś w głębi duszy liczyłam ,że będzie cierpiał choć trochę. Jak widać i tu się pomyliłam. Cała nadzieja na to że może być jeszcze między nami dobrze, która kiełkowała gdzieś w mojej podświadomości - została zdeptana. 

Napotkał mój wzrok mimo niewielkiego tłumu jaki kłębił się w kawiarni. Momentalnie jego wyraz twarzy się zmienił. Przez moment wydawało mi się że widzę w jego oczach ból, jednak jak szybko się to pojawiło, tak szybko przybrał maskę obojętności. Nie wytrzymałam. Odwróciłam wzrok, nie chcąc się rozpłakać.

- Nicola ? Wszystko w porządku ? - Sara odsunęła mnie od siebie spoglądając w kierunku w którym jeszcze kilka sekund temu patrzyłam. 

- Nakopię mu do tej zakłamanej dupy - warknęła, odsuwając się ode mnie jeszcze bardziej. Momentalnie złapałam ją za ramię. 

- Nie warto. - mruknęłam ciągnąc ją w kierunku wyjścia. Mijając go, walczyłam z chęcią podejścia do niego i przytulenia się. Żałosne prawda ? Kochać kogoś tak bardzo, że nawet gdy ten ktoś mnie rani, jestem gotowa o tym zapomnieć. Dla niego. 

Przekraczając próg, mimowolnie odwróciłam wzrok w jego kierunku. Ponownie bawił się z małą, zupełnie niewzruszony całą sytuacją. A może to o to chodzi ? Może to właśnie to dziecko jest czymś co ma Monika a nie mam ja ? Może pokochał dziecko brata jak swoje ? 

To głupie. Ale jeśli prawdziwe ? 

- Powinnaś była mi pozwolić dowalić mu ! - mruknęła Sara. Zachichotałam cicho na jej słowa.

- Och nie warto. I tak nie zrozumiałby o co chodzi. - zmień temat ! Szybko, cokowliek ! - A jak... Jak z Pawłem ? - spytałam siadając na jednej z parkowych ławek. 

- Och... Jest cudownie. Chociaż ostatnim czasem... Nie wiem. Wydaje mi się że coś ukrywa. - wzruszyła ramionami. 

- Będzie dobrze - uśmiechnęłam się lekko nie bardzo wiedząc co powinnam była jej odpowiedzieć. 

- Mam nadzieję. 

~*~

W parku spędziłyśmy jeszcze dobrą godzinę. Cała niezręczność która towarzyszyła nam na początku spotkania wyparowała. Może nie było tak jak dawniej, ale mam nadzieję że to tylko kwestia czasu a znów będzie tak jak dawniej. 

W domu wynegocjowałam z tatą mój wyjazd do Krakowa. Jak dobrze pójdzie, będę mogła opuścić Sopot już na początku lipca abym miała czas na zaklimatyzowanie w nowym mieście, znalezienie pracy którą będę mogła dorobić sobie choć trochę na studia. Oczywiście wszystko mogę zawdzięczać Michałowi. To on wygłosił tacie "referat" na temat tego, jaka to szansa dla mojej przyszłości. W zasadzie nadal nie widzę różnicy w studiowaniu w Krakowie czy w Gdańsku. Jednak zaistniała sytuacja wręcz zmusiła mnie do opuszczenia miasta. Wreszcie nie będę musiała bać się wychodząc na ulicę, że spotkam go a mój świat znów się zawali. Miesiąc. Jeszcze tylko miesiąc. 

Kiedy na zegarze w salonie wybiła godzina dwudziesta druga, postanowiłam przenieść się z kanapy do salonu. To całe użalanie się nad sobą działało mi już na nerwy. Pora zawitać do szkoły...

Po szybkim prysznicu, przebrana już w piżamę, rzuciłam się na łóżko. Już miałam naciągnąć kołdrę pod samą brodę, kiedy w oczy rzuciła mi się mała karteczka przyklejona do lustra. na przeciwległej ścianie do okna. 

~*~

No to mamy 74 ^^ 

Wychodzą coraz krótsze co mnie strasznie martwi.. Postaram się nad tym popracować.

Czytając wasze komentarze - w zasadzie teorie spiskowe ^^ - pod 73

uśmiechałam się do komputera jak głupia. Podsumowaliście, że był to najlepszy rozdział 

dotychczas. Jesteście okropni !

Jak mogą Was cieszyć takie dramy ? xD

Oczywiście żartuję Kochani. <3 

Dziękuję że jesteście. 

A jesteście niesamowici ^^

Mikka <3

Mam Cię (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz