Rozdział piętnasty

326 45 6
                                    

Choa wyszła na parking i uśmiechnęła się do chłopaka, który czekał na nią w samochodzie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Choa wyszła na parking i uśmiechnęła się do chłopaka, który czekał na nią w samochodzie. Zajęła miejsce pasażera i zapięła się pasem, kiedy wyjechali na ulicę.

- Czemu robisz to w ukryciu przed Jaejoongiem? - zapytał, spoglądając na nią ukradkiem.

- Bo on nie chce, żebym się w to pakowała. Uważa, że ten facet podejrzanie się zachowuje. Twierdzi, że powinnam trzymać się od niego z daleka.

Sam pokiwał głową.

- Chyba powinienem się z tym zgodzić. Co, jeśli to jakiś zboczeniec? - Choa uniosła brew i zmierzyła go z niesmakiem. - No co? Ile słyszy się takich przypadków? Facet jest grubo po czterdziestce. Może lubi wyłapywać młode, ładne dziewczęta.

- Nie chce mi się w to wierzyć. Jest wykształcony, ma dobre stanowisko, nie wygląda na psychola.

- Nie tacy ludzie okazywali się seryjnymi mordercami. Człowiek może być ubrany w najlepsze ciuchy i mieć naprawdę wysokie stanowisko, ale nie wiesz, co dzieje się w jego głowie. Nie można określić człowieka po wyglądzie. Laleczka Chucky też wydawała się urocza.

- Od kiedy jesteś taki przemądrzały? - Choa była oburzona jego słowami. Nie podobało jej się, że Sam postanowił ją pouczać.

Nie odpowiedział. Po prostu to zignorował. Choa i tak postawiłaby na swoim, więc w żaden sposób by z nią nie wygrał.

Kiedy weszli do restauracji, Sam rozejrzał się po wnętrzu z wyraźną ciekawością w oczach. Miejsce to było małe, ale przytulne. Zaledwie parę stolików, a gości brak. O godzinie czternastej byli jedynymi klientami.

Choa wyglądała na zmieszaną, kiedy z kuchni wyszła kobieta. Na oko musiała być już po czterdziestce, ponieważ pod oczami zaczęły jej się robić kurze łapki. Z twarzy wyglądała bardzo sympatycznie, zwłaszcza kiedy powitała ich przyjaznym uśmiechem.

- Dzień dobry. Chcielibyśmy zamówić dwa zestawy makaronu z czarną fasolą. Na wynos. - odezwał się Sam, podczas gdy dziewczyna nie odrywała wzroku od kobiety. Uważnie jej się przyglądała, zastanawiając się, czy aby na pewno mogłaby okazać się jej matką. Wyglądała zupełnie inaczej. Kobieta na zdjęciu rzeczywiście była do niej uderzająco podobna, ale... czy przez dwadzieścia lat, aż tak diametralnie mogłaby się zmienić? Choa odniosła wrażenie, że to zupełnie inna twarz.

- Na wynos? Oczywiście. Za chwilę dla państwa to przygotuję - odpowiedziała i wróciła do kuchni, by zająć się jedzeniem.

- I co? Myślisz, że to ona?

Utkwiła wzrok w koledze i niepewnie pokręciła głową.

- Wygląda zupełnie inaczej. Może to tylko kucharka? Skąd pewność, że to właścicielka restauracji?

- Powinniśmy dyskretnie ją podpytać? - Choa skinęła głową. Tylko w ten sposób mogła się przekonać, czy kobieta jest właścicielką tego miejsca.

Bądź moim szczęściem ✓Where stories live. Discover now