- Camz, halo? - potrząsnęła mną moja dziewczyna a ja na nią spojrzałam nie wiedząc co przeoczyłam - Tak? - poprawiłam się na siedzeniu.

- Chcesz już wracać do domu? 

- Możemy wrócić - uśmiechnęłam się lekko i wstaliśmy. Wróciliśmy do domu a ja z Lauren poszłam od razu do jej pokoju.

- Musimy z nią pogadać, teraz albo nigdy - położyłyśmy się na łóżku. Pokiwałam głową - Masz rację. Idziemy?  -  spojrzałam na nią. Kiwnęła głową i wzięłyśmy głęboki wdech zanim udałyśmy się do salonu gdzie siedziała kobieta.

- Mamuś, możemy? - Lauren złączyła swoje dłonie widocznie się stresując rozmową - Pewnie, siadajcie. O czym chciałyście porozmawiać? - wyłączyła telewizor na którym leciał jakiś program kulinarny.

Usiadłyśmy obok siebie i złapałam ją za rękę.

- Chcemy się wyprowadzić, razem. - Poinformowała od razu Lauren.

- Co? Ale gdzie? Przecież tu jesteście bezpieczne - zaśmiała się. Oczekiwałam innej reakcji ale ta też może być.

- Tak, wiemy, że chłopaki będą za kratkami ale chcemy być na swoim. Szkołę dokończymy w innym mieście, to nie problem. - wzruszyła ramionami zielonooka

- No dobrze... Jak daleko to miałoby być? 

- Kanada a dokładniej Toronto - wcięłam się w ich dialogi. Clara uniosła brwi słysząc to.

- Przecież to jakieś trzy godziny lotu stąd, jesteście tego pewne dziewczynki? - patrzyła to na mnie to na Lauren.

- Tak, podjęłyśmy już decyzję tylko...  - westchnęła brunetka

- Tylko co? 

- Tylko nie mamy pieniędzy na to wszystko... Chciałybyśmy prosić Cię o pomoc finansową - Lauren spojrzała na swoją mamę błagającymi oczami a kobieta westchnęła zastanawiając się nad tym jaką decyzję ma podjąć.

- No dobrze, z tym akurat problemu nie będzie ale się o was boję - pokręciła głową.

- Mamo, wszystko będzie dobrze, przecież będziemy was odwiedzać czy wy nas - przytuliły się a ja na nie patrzyłam.

- Czyli... zgadza się Pani? - zwróciłam się do niej uśmiechając się lekko.

- Oczywiście. Chcę byście były szczęśliwe dziewczyny. Patrzyłyście już może mieszkania? - zapytała a my od razu zaczęłyśmy jej wszystko pokazywać. Cieszyła się naszym szczęściem. W końcu wszystko zaczyna się układać w moim życiu tylko jest mi przykro, że obok mnie nie ma mamy, taty i Sofii. Bardzo za nimi tęsknię. Mam nadzieję, że są ze mnie dumni z tego co robię.

- Więc wszystko ustalone - uśmiechnęłyśmy się wszystkie. 


Kilka dni później...

Byliśmy na rozprawie przeciwko Zaynowi i Bradleyowi. Powiedziałyśmy całą prawdę dotyczącą tego co zrobili. Wsadzili ich za kratki na dobre 4 lata. Powinni dostać więcej chuje a tym bardziej Zayn.

- Camila, rusz się, bo zamkną nam bramki na lotnisku i nie wpuszczą nas na pokład, do licha! - usłyszałam zniecierpliwiony głos Lauren.

- No już idę! - odkrzyknęłam jej i zbiegłam ze schodów kierując się do niej

- Już możemy iść, chciałam wziąć Twojego misia którego Ci dałam niedawno, zapomniałaś - mruknęłam i go jej podałam.

- Aww, Camz. Dziękuję - pocałowała mnie a ja to odwzajemniłam. Kocham jej usta. 

- Dziewczyny czekamy tu z dziesięć minut! - usłyszałyśmy głos mamy mojej dziewczyny. Zaśmiałyśmy się i poszłyśmy do samochodu. Wsiadłyśmy do środka. Chris siedział z przodu a my z Taylor z tyłu. Podczas podróży na lotnisko rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Po prostu.

- No to jesteśmy - westchnęła kobieta za kierownicą - Niestety - dodał Chris

- Ej, to nie pożegnanie na zawsze. Będziemy się widywać, ludzie - zaśmialiśmy się z Lauren. Wyszłyśmy z auta i wzięłyśmy swoje bagaże. Pożegnałyśmy się z całą rodziną i udałyśmy się na odprawę. 

- Tak się cieszę, że wszystko się ułożyło - odparłam kiedy wreszcie mogłyśmy usiąść na swoich miejscach w samolocie. Czeka nas trzy godzinna podróż i w końcu będziemy żyć po swojemu. 

Ja, Lauren i nasz wspólny dom.



**************

No i cóż mogę powiedzieć... Następny rozdział będzie już epilogiem i żegnamy się z losami Camren. Cieszę się bardzo widząc tyle wyświetleń i gwiazdek a także komentarze, które naprawdę dają kopa by napisać kolejny.

Więc do zobaczenia w Epilogu kochani! ♥

"Bad Things" || Camren || ✔Where stories live. Discover now