Eighteen

2.1K 277 38
                                    

W domu byliśmy przed trzynastą. Przez całą drogę powrotną ojciec nie odezwał się ani słowem. Może to i lepiej. Pierwszy raz porozmawiał ze mną szczerze, a do tego się rozkleił, bo zaczął żałować swojego postępowania. Szkoda tylko, że tak późno.

— Pójdziesz otworzyć drzwi, okay? Ja wezmę twoje rzeczy — powiedział, gdy zatrzymaliśmy się na podjeździe, podając mi klucze.

— Jasne — odparłam, odpinając pas.

Wysiadłam z samochodu pierwsza i od razu ruszyłam w stronę drzwi. Miałam złe przeczucie, że zastaniemy tam coś dziwnego. I się nie myliłam.

Gdy tylko otworzyłam drzwi, moim oczom ukazały się rozrzucone po korytarzu ubrania. Męskie ubrania. Jednak nie należały one do ojca.

— Czemu nie wchodzisz? — zapytał, zatrzymując się obok mnie. Nie odpowiedziałam. Nie musiałam.

Zobaczyłam, jak jego źrenice gwałtownie się powiększają. Był wściekły.

— Um, tato — zaczęłam, dotykając jego ramienia. Ten tylko pokiwał głową, zaciskając szczękę.

Zabrałam od niego plecak i weszłam do kuchni. Ja to wiedziałam. Wiedziałam, że prędzej czy później do tego dojdzie. Od samego początku jej nie ufałam i jak widać, miałam ku temu powody. Yoona okazała się pustą kobietą bez serca.

Było mi żal ojca. Wszedł do kuchni zaraz za mną i zajął miejsce przy stole.

— Od dawna miałem takie przeczucie, wiesz — zaczął, wpatrując się w swoje dłonie. — Że Yoona nie jest taka, za jaką się podaje — w tym momencie parsknął śmiechem, kręcąc głową. — I popatrz, miałem rację. Chociaż nie chciałem w to wierzyć, to teraz wszystko mam wyłożone na tacy.

Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam znaleźć na to słów. Tak po prostu. Nie chciałam go pocieszać, bo byłoby to zbyt oklepane. Co miałabym powiedzieć? „Wszystko będzie dobrze", kiedy wiem, że tak nie będzie?

— Dlaczego tego nie przerwiesz? — zapytałam, uprzednio odrzucając połączenie od dobijającego się do mnie Kihyuna.

— W sumie masz rację — odpowiedział i wyszedł na korytarz. Nie musiałam czekać długo, żeby usłyszeć jego podniesiony głos.

— Yoona, kochanie, jeżeli skończyłaś już te swoje kurewskie harce, to radzę się ubierać i pakować walizki — krzyknął, waląc przy tym pięściami w drzwi od sypialni.

Współczułam mu, naprawdę. Teraz kiedy widzę, że ma w sobie jednak ten pierwiastek dobra, to mu współczuję.

— Gdzie jest Hoseok? — rzucił ojciec od razu, gdy tylko Yoona wystawiła głowę zza drzwi.

— Kochanie, to nie tak jak... — zaczęła, ale ojciec jej przerwał.

— Powtarzam ponownie. Gdzie. Jest. Hoseok. — wycedził przez zęby, zaciskając pięści.

— U sąsiadki, pani Park — odpowiedziała przerażona, cofając się o krok.

— Jisoo! — zawołał głośno, odwracając głowę w stronę kuchni.

— Tak? — powiedziałam, wychodząc na korytarz.

— Pójdź proszę po Hoseoka do pani Park i wróć dopiero wtedy, kiedy zadzwonię. Muszę pozbyć się śmieci, które się tutaj nagromadziły — rzucił, spoglądając z obrzydzeniem na Yoonę.

Pokiwałam głową i wykonałam polecenie, zatrzaskując za sobą drzwi wejściowe.


🌟🌟🌟

I can be your heroWhere stories live. Discover now