Seventeen

1.9K 246 25
                                    

Nawet nie wiesz, jak się o ciebie martwiłem.

Ojciec przyglądał się nam uważnie, tłumiąc w sobie śmiech.

— Kihyun, prawda? — zapytał, wyciągając w jego stronę dłoń. — Co prawda już kilka razy się spotkaliśmy, ale tylko przelotnie. Jestem tatą Jisoo.

Chłopak odwzajemnił gest, lekko się uśmiechając.

— Kihyun — odpowiedział, ściskając dłoń ojca.

— To ja może nie będę wam przeszkadzać — powiedział, podnosząc się z miejsca. — Bardzo się cieszę, że Jisoo znalazła kogoś, kto aż tak się o nią martwi — dodał na odchodne, wychodząc z pomieszczenia.

Chyba zaczęłam mu szczerze współczuć. Stracił najlepsze lata życia, by móc się ze mną w jakiś sposób zaprzyjaźnić i umocnić więź w relacjach córkaojciec. Teraz kiedy chce wszystko nadrobić, widzi, że jego córka nie ma już dziesięciu, tylko prawie dwadzieścia lat. Widzi, że wkroczyła w dorosłość już dawno, a teraz próbuje nadać jakiś kształt swojemu życiu. Jednak nie wszystko stracone. Bo ja ojcu wybaczyłam, pomimo tego wszystkiego, co zrobił.

— Dobrze się już czujesz? — zapytał Kihyun, wyrywając mnie z transu. — Wyglądasz jakoś niewyraźnie.

— Wszystko jest już dobrze. Czuję się naprawdę lepiej — odpowiedziałam, lekko się uśmiechając.

— Już wiadomo, dlaczego zasłabłaś?

Wzdrygnęłam się na to pytanie.

— Cóż — zaczęłam, przygryzając wargę. — Lekarz powiedział, że to przez stres, przemęczenie i unikanie posiłków. A tak w ogóle, to jakim cudem wypuścili cię ze szkoły w środku lekcji? — zapytałam, zmieniając szybko temat. Przez chwilę na jego twarzy nie widać było żadnej emocji.

— Co rozumiesz przez „unikanie posiłków"? — rzucił, uważnie mi się przyglądając.

— Wiesz, lekarz to tak nazwał, ale rzeczywistość jest zupełnie inna. Jem tyle, ile potrzebuję — odpowiedziałam, posyłając mu uśmieszek.

— Jesteś niemożliwa — mruknął, uderzając dłonią w czoło.

— To już wiem, za co mnie kochasz — powiedziałam, wybuchając śmiechem.

— Widzę, że masz super humor i serio czujesz się lepiej — burknął, nadymając policzki.

— Zakopałam topór wojenny z ojcem — odparłam, przybierając poważny wyraz twarzy.

— I jak? — zapytał zaciekawiony, siadając na krześle.

— Dziwnie — odpowiedziałam, poprawiając koc. — Ale myślę, że lepiej. Nie mogę wiecznie trzymać urazy. Wyjaśniłam sobie z nim wszystko i jestem z tego zadowolona.

— To dobrze — powiedział, lekko się uśmiechając. — Nie ma po co żyć w niezgodzie. Jest na to zbyt mało czasu.

Pokiwałam głową, przygryzając wnętrze policzka. Kroplówka powoli schodziła, oziębiając moją rękę.

Nagle do sali wszedł lekarz z ojcem.

— Jisoo — zaczął, posyłając mi promienny uśmiech. Mężczyzna w białym kitlu wyglądał na nie więcej niż czterdzieści lat. — Kiedy skończy się kroplówka, będziesz mogła wyjść do domu. Podałem twojemu tacie zalecenia co do diety i porcjowania posiłków. Mam nadzieję, że będziesz się do nich stosować — dodał, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.

— Oczywiście — odpowiedziałam, kiwając głową.

Mężczyzna spojrzał na mnie z troską, obdarzając spojrzeniem także Kihyuna i ojca, po czym wyszedł z pomieszczenia.

— Zostało już mało — odezwał się tata, ruchem głowy wskazując na kroplówkę.

— Jisoo, ja chyba muszę wrócić do domu — odezwał się Kihyun, wyciągając z kieszeni swój telefon. — Zrobię zakupy dla mamy i przyjdę do ciebie do domu później, dobrze?

— Jasne, nie ma sprawy — odpowiedziałam, lekko się uśmiechając. — Zadzwonię, jak będę już w domu.

— Okay, to będę czekał — powiedział, składając motyli pocałunek na moim czole. — Do widzenia — dodał, zwracając się do mojego ojca.

— Do zobaczenia — poprawił go mój ojciec, kiwając głową. Ten tylko uśmiechnął się, po czym opuścił salę.

— To twój chłopak? — zapytał zaciekawiony, podchodząc bliżej.

— Tato — jęknęłam, przewracając oczami.

— No co? — rzucił, unosząc ręce w geście obronnym. — Chcę tylko wiedzieć.

— Kihyun nie jest moim chłopakiem — odpowiedziałam, wypuszczając powietrze z płuc.

— Ale to tylko kwestia czasu — uśmiechnął się, splatając swoje dłonie na kolanach. — Będzie nim prędzej, czy później. To widać, naprawdę.

— Tato, przestań — mruknęłam, zasłaniając twarz dłońmi.

— Jesteś tak strasznie podobna do mamy — westchnął, opierając brodę na dłoni. — Też była taka wstydliwa i nieśmiała, jak ją poznałem. I właśnie za to ją pokochałem.

— Brakuje ci jej? — zapytałam, wstrzymując oddech.

Ojciec zacisnął usta w cienką linię, zastanawiając się nad odpowiedzią.

— I to jeszcze jak — odparł po chwili, unosząc delikatnie kąciki ust. — Żałuję, że postąpiłem tak, a nie inaczej. Byłem głupi, a woda sodowa uderzyła mi do głowy. Żałuję, że odszedłem od was, że zostawiłem moją pierwszą miłość.

— Wiesz co — zaczęłam, starając się ułożyć słowa w głowie. — Myślę, że mama wszystko to słyszy i ci wybacza. Właśnie teraz, w tym momencie.

Ten tylko spojrzał na mnie przeszklonymi oczami, po chwili jednak odwracając wzrok.

— Kroplówka się skończyła — powiedział zachrypniętym głosem. — Pójdę po pielęgniarkę — dodał, po chwili znikając za drzwiami.

Pierwszy raz widziałam, żeby ojciec płakał.

Pierwszy raz widziałam, żeby mówił tak szczerze.

Pierwszy raz mu uwierzyłam.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć Wam!

Przybywam z nowym rozdzialikiem!

Mam nadzieję, że się Wam spodobał!

Buziole!

I can be your heroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz