Dwadzieścia cztery

246 22 4
                                    


Brooklyn's POV:

Nie spodziewałam się, że Tank wejdzie podczas tego, co właśnie się działo. Wiedziałam, że musiał coś zobaczyć, w innym przypadku, nie zmusiłby McCanna, by wyszedł. Zanim wrócił, wykorzystałam okazję, by ukryć nóż.

Jason wrócił do środka, a ja zaczęłam udawać płacz najlepiej, jak potrafiłam. Ponownie, aktorstwo w liceum zdecydowanie pomogło. Na początku nie zauważył, ale potem usłyszał mój szloch.

- Dlaczego płaczesz? - Nie sprawiał wrażenia, że w ogóle go to obchodziło.

- Ja... oni mnie nie lubią... co ci o mnie powiedział? - Jęknęłam, wycierając moją spływającą maskarę.

- Oh, to nic takiego, nic, przez co można by było płakać. Szczerze, to było głupie.

- Co ci powiedział, McCann?

Jason zaśmiał się cicho, kręcąc głową.

- Powiedział, że miałaś nóż i chciałaś mnie zabić.

- Co? Jak mogłabym... Jak mogłabym w ogóle to zrobić, jesteś najbardziej poszukiwanym kryminalistą Ameryki. - Zachichotałam.

- Wiem, że to szalone... ale, na czym skończyliśmy? - powiedział i pochylił się, by mnie pocałować.

- Nie, czekaj... Straciłam nastrój, przepraszam.

Jason westchnął i włożył swoją koszulkę z powrotem z odrobiną aluzji.

- Powiedziałam, że przepraszam...

- Nie jestem na ciebie zły. Tank to zjebał. Jeśli ktoś oskarżyłby mnie o za... czekaj, tak się dzieje cały czas. - Zaśmiał się i wstał.

- To nie jest śmieszne.

Patrzył na mnie pustym spojrzeniem.

- Ja... Nie, ja... chodź, zabiorę cię do domu.

- Przyjechałam tu, McCann. Napiszę do ciebie.. - Podniosłam się i opuściłam imprezę, nie patrząc na niego.

Ruszyłam w stronę auta, które było zaparkowane w dole ulicy. Była tam para, która obściskała się na nim, a ja stanęłam po drugiej stronie i włączyłam przycisk alarmu. Podskoczyli i spojrzeli na mnie, jakbym była stuknięta.

- Możecie, kurwa, odejść? Znajdźcie sobie pokój. - Jęknęłam, wsiadając do środka, a oni odeszli.

Wyciągnęłam telefon i napisałam Ace, co się wydarzyło, a następnie zadzwoniłam do Kelly.

Odczekałam chwilę i wtedy odebrała.

- Hej, gdzie jesteś? - powiedziała, lekko bełkocząc.

- Jestem w samochodzie, jedziemy.

- Awwwwww, dlaczego?

- Przyprowadź tu swoje dupsko w ciągu pięciu minut, albo cię tu zostawię. - Rozłączyłam się.

Kilka minut później szła ulicą, potykając się i trzymając w dłoniach swoje szpilki. Weszła do auta, a ja wcisnęłam gaz do dechy.

- Dlaczego byłaś taaaaaka wredna? - Jęknęła Kelly.

- Zamknij się, porozmawiamy, kiedy wrócimy do domu.

Około pół godziny później dotarłyśmy do magazynu i weszłyśmy do środka.

Danger's Rival / tłumaczenie plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz