25.

29.1K 2K 372
                                    

Skarlett

Kiedy ostatni raz wypuszczałam dym z ust wkońcu zauważyłam zbliżającego się blondyna. Naprawdę długo kazał na siebie czekać. No, ale na jego widok niedopałek mojej osobistej używki rzuciłam na twardy beton, aby następnie rozdeptać go moim markowym laczkiem.

- Zaplanowałeś to? - pytam odrazu "z grubej rury'', ponieważ nie mam ochoty się z nim bawić w jakieś gierki. To co się przed chwilą wydarzyło nie mogło być zwykłym przypadkiem.

- Nie! - zaprzecza uderzając w maskę auta i opiera się o nią łokciami. - Wiedziałem, że tu pracuje, ale byłem pewny, że ma na tyle oleju w głowie, aby odpuścić sobie dzisiejszą zmianę. - stwierdza cichszym tonem wdychając z bezsilności. Wygląda w tym momencie zupełnie jak Dylan próbujący zrozumieć podstawy matematyki. Tęsknię za nim tak bardzo, że aż nie mogę w to uwierzyć.

- Odwieziesz mnie do domu? - pytam mając nadzieję, że blondyn znajdzie na tyle siły, aby wsiąść w samochód i odstawić mnie tam skąd mnie zabrał.

- Pewnie. - mówi po chwili podnosząc się i przeczesując swoją gęstą grzywę. - Wpadnij do mnie koło 20 to poprostu oddam Ci pieniądze za ten telefon. - proponuje wsiadając do auta w tym samym momencie co ja.

- Dobra. - zgadzam się, ponieważ jestem pewna, że tak i czy inaczej oddałby mi te pieniądzę.

Podczas podróży do mojego domu między mną, a Luke'iem panowała cisza, którą tłumiły dźwięki płynące z radia. Chłopak był skupiony na drodze, a ja natomiast na telefonie w którym pojawiła się nowa wiadomość. I tutaj serdeczne podziękowania dla mamy, która użyczyła mi swoją Nokię do której wprowadziłam tymczasowo swoją kartę.

Dylan : Mackenzi mnie bije.

Na wiadomość tego confidenta reaguję śmiechem przez co wzrok blondyna skupia się na mojej osobie.

- Co Cię tak bawi? - pyta nie mając pojęcia co wywołało moją reakcję. Pewnie ma mnie za psychopatkę.

- Nic takiego. To zwykły mem. - kłamie, ponieważ nie widzę potrzeby dzielenia się moim osobistym, "nowojorskim życiem". Luke jest częścią Londynu, więc to co się dzieje poza nim nie powinno go interesować.

- Pokaż. - prosi zaglądając w mój telefon, który odrazu od niego oddalam.

- Zostaw. - mówię uderzając delikatnie jego rękę zbliżającą się do mojej cegiełki z wyświetlaczem.

- Kto to Dylan? - pyta patrząc na mnie z uśmiechem. Mogłam wyłączyć ekran zanim zaczęłam się z nim szarpać...

- Kolega. - mówię zgodnie z prawdą myśląc o tym uroczym brunecie i uśmiechniętej Mackenzi. Urodziłam się w Londynie, ale czuję, że to właśnie w Nowym Jorku jest moje miejsce. Ciężko może nazwać pokój w akademiku domem, ale czuję się w nim jak u siebie.

Kiedy blondyn postanawia nie wypytywać mnie o mojego znajomego, za co jestem mu wdzięczna wracam do mojego wspaniałego, zastępczego telefonu.

Ja : Najwyraźniej zasłużyłeś. O co poszło?

Dylan : Kopneła mnie za niewinność! Boli mnie!

Ja : Mam pocałować?

Dylan : Tak!

Ja : *wirtualny buziak*

Dylan : Wiesz, że właśnie pocałowałaś mnie w krocze?

Kolejny raz na jego wiadomość wybuchłam śmiechem zwracając uwagę Luke.

- Aż tak zabawny ten kolega? - pyta odrywając wzrok od jezdni, aby obdarować mnie białym uśmiechem.

- Ta. - odpowiadam wystukujac klawisze na tym prehistorycznym wynalazku.

Ja : *wirtualny wymiot*

Dylan : Byłaś wspaniała.

Ja : Nie zawracaj mi głowy jestem zajęta!

Dylan : Czym?

Ja : Nim!* zdj Luke

Dylan : Kim on do cholery jest?!

Ja : To Luke.

Dylan : ...zdradzasz mnie?

Ja : No.

Dylan : To koniec! Jeszcze dziś masz się wyprowadzić. Nie chcę Cię wiedzieć, a spotkania z dziećmi kategorycznie Ci ograniczam.

Ja : Dobra :)

Dylan : Dobra? Nie będziesz o mnie walczyła?  To koniec! Znowu!

Ja : Kocham Cię.

Dylan : Wiem. Ja ciebie też.

______________________

Czeeeść!


Z tymi rozdziałach to ostatnio masakra tak samo jak ze mną. W szkole mamy właśnie taki okres, że sprawdzian za sprawdzianem i już nie wyrabiam. Codziennie nawala mnie głowa, a najgorsze jest to, że ostatnio dowiedziałam się czegoś przez co prawdopodobnie mój plan na przyszłość i jednocześnie marzenie pójdzie się jebać....więc ogólnie w tej chwili życie jest dla mnie do dupy bo od kilku dni rycze po nocach ze strachu. Noo właśnie...life is brutal

Nie mogę napisać konkretnie o co chodzi bo wiem że kilka osób które mnie znają czytają te ff no i to skomplikowane.

Ps. Spokojnie nie mam żadnego raka

Kurcze ja już nie umiem pisać! Nie żebym wcześniej umiała, ale teraz to masakra u mnie ze słownictwem.

A i jak komuś przeszkadza, że nie umiem odmienić imion to proszę napiszcie mi jak się odmienia imię Lea i Luke wy moje uzdolnione bestie!

Skarlett : Ej! Czemu wszyscy jesteście TeamHarry?! Nie lubicie mnie?!  Przecież jestem cool!

Pozdro 600 xD
Gitara nara

Rebel 2 || H.SWhere stories live. Discover now