09.

35.4K 2.5K 713
                                    

Beznadziejność tego rozdziału zagraża twojemu życiu i zdrowiu. Czytasz na własną odpowiedzial-ność! Przepraszam, ale nie dało się bez wulgaryzmów. Jeżeli będzie to przeszkadzało dość sporej liczbie osób będzie wprowadzona cenzura. Piszcie w kom.

@DS5330 Wszystkiego Najlepszego!!!

Pod domem zaparkowałam o wiele później niż zamierzałam, ponieważ na jedynej drodze prowadzącej do mojego domu był korek spowodowany wypadkiem. Z tego co słyszałam to kierowcy średnio się przejęli, że ktoś mógł stracić życie, ponieważ nieustannie trąbili i krzyczeli wyrażając swoją idiotyczną opinię. Wogóle ich nie obchodzi drugi człowiek...

Gadam na tych kierowców, a sama nie jestem lepsza. Zachowali się jak ja w momencie, gdy mama oznajmiła mi, że Pani Styles spędzi z nami wigilię. Oni są egoistami zupełnie jak ja.

Chwilę potem weszłam do środka zamykając za sobą drzwi, a następnie ściągnęłam z siebie zbędne okrycie i odłożyłam swoje zakupy na komodę obok.
Odrazu udałam się w kierunku jadalni z której dobiegały wyraźne głosy. Nie weszłam do środka, stałam za ścianą bezczelnie podsłuchując.

- To moja wina. - wydaję mi się, że ten niespokojny głos należy właśnie do Pani Styles. Jaka wina?

O co się rozchodzi?

- Nie obwiniaj się Anne to nie twoja wina. - odezwała się tym razem moja ukochana matka. Wydawało mi się, że pragnęła pocieszyć tą kobietę.

- Popsułam wam święta. Przepraszam. - mówiła z bólem i smutkiem przyjaciółka mojej rodzicielki. No bez przesady...przecież święta się zaczynają się dopiero jutro.

- Przestań ona poprostu musi ochłonąć. - stwierdziła moja mama, a ja zdałam sobie sprawę, że ta rozmowa dotyczyła mojej skromnej osoby. Najwidoczniej Pani Styles czuła się źle w tej całej pokurwionej sytuacji z córką egoistką w roli głównej. - Lepiej opowiadaj czy udało Ci się porozmawiać z Harrym.

Po ostatnim zdaniu wypowiedzianym przez moją matkę nagle stwierdziłam, że powinnam już udać się na górę. Średnio mam ochotę słuchać o Harrym, jego pokurwionej osobowości i problemach związanym z jego wychowaniem.

Przebierając się w pokoju postanowiłam, że ten czas w Londynie postaram się spędzić jak najlepiej. Dwa tygodnie bez kłótni, z tolerancją, akceptacją i uśmiechem na twarzy. Zrobię to dla rodziców. To moje tegoroczne postanowienie...lepiej późno niż wcale prawda?

To będą ciekawe święta.

***
3...
2...
1...

- Wesołych Świąt!! - powiedziałam donośnie pojawiając się w jadalni z szerokim uśmiechem na ustach. W sumie wigilia to nie święto, ale to tylko szczegół.

- Sky gdzieś ty była!? - pyta dość głośno moja rodzicielka podchodząc do mnie i obejmując mnie ramieniem.

- Na świątecznych zakupach. Był mały tłok i korki, ale jestem. - tłumaczę się, a następne biegnę po prezenty które zakupiłam i stawiam je pod choinką.

- Baliśmy się o ciebie. - mówi z ulgą mama. Domyślam się, że podejrzewali ucieczkę. To przecież robię najlepiej i można się tego spodziewać po mojej osobie.

- Kompletnie niepotrzebnie. Trochę się spuźniłam prawda? - mówię odrazu nieustannie się ciepło uśmiechając w kierunku rodziców i naszego gościa. Później kieruję wzrok na uroczysty stół na którym znajduje się masa potraw. Nagle zrobiłam się bardzo głodna. Szkoda, że jestem na diecie. Żart! Ja i dieta? Fatalne połączenie.

- Tak z dwie godzinki. - informuję mnie ojciec zerkając na zegarek.

- No to zaczynajmy! Jestem głodna. - oznajmiam z entuzjazmem siadając przy stole.

- Sky dobrze się czujesz? - pyta moja ukochana mama sprawdzając dłonią czy nie mam gorączki.

- Cicho nie odzywaj się, bo jeszcze ją zepsujesz. - warknął mój ojciec na co się lekko zaśmiałam. Myślę, że już dawno jestem zepsuta.

- Ogarnoł mnie chyba świąteczny duch. - informuję ich zerkając w stronę pięknej, zielonej choinki na środku salonu.

***

- A to dla Pani. - mówię podając prezent naszemu gościowi.

Gdy tylko wręczyłam prezent Pani Styles zauważyłam, że w oczach moich rodziców jest szczęście. Nie jestem pewna o co im chodziło, ale podejrzewam, że są ze mnie dumni. Potrafiłam pokonać tą barierę i nie patrzeć na tą kobietę przez pryzmat jej syna.

- Dla mnie? Dziękuję nie spodziewałam się. - mówi niezwykle zdziwiona. - Myślałam, że...

- Nie chcę, aby pani spędziła z nami wigilię? - pytam retorycznie. - Tak na początku było, ale zrozumiałam jakie to egoistyczne z mojej strony i zmieniłam zdanie. Nikt nie powinien być sam szczególnie teraz. - informuję ją przez co kobieta nagle się do mnie przytula.

- Jesteś cudowną osóbką Skarlett. - szepczę mi do ucha.

Chyba jestem córką o której marzy każda matka.

Przykro mi Harry, ale jesteś niechciany!!

Ciekawi mnie czy ona wogóle wie, że byłam w jej domu, poznałam ją i regularnie spotykałam się z jej synem. Przypuszczam, że nie, ponieważ zarówno imię jak i wygląd się nie zgadzają. Pff..w sumie to jestem pewna, że nie ma o niczym pojęcia. Wątpię czy by przytulała tak ciepło osobę, która tak bardzo zabawiła się uczuciami jej syna.

Wychujałam skukinsyna. ( od autorki: wiem, że tu jest błąd, ale mi się podoba taka forma)

Czy jest mi z tym źle?

Na początku było mi z tym trudno, ale z biegiem czasu uważam, że piekielnie mocno na to zasłużył.

" Jak Kuba Bogu...Tak Bóg Kubie"

" Jak Harry Skarlett...Tak Skarrlet Harremu"

_______________

ELOSZKA!
LOSZKI!!

Ważna kwestia potrzebna do zrozumienia!!

Mama Harrego dowiedziała się od Mamy Sky, że oni niby "byli" razem. ( Oni czyli Harry i Sky. Matka trochę pokoloryzowała, bo im związek wymyśliła. ) Oczywiście Mama Hazza nic nie wiedziała, o żadnej Skarlett w życiu syna, ponieważ poznała ją jako Kendall.

Reasumując Anne wie, że Sky i Harrego coś łączyło, ale nie ma pojęcia, że ona była Kendall i zraniła jej syna.

Ktoś zrozumiał? Bo ja ledwo...

Przepraszam, że to już 9 rozdział bez Harry'ego, ale poprostu tak wyszło. Spotkamy się z nim za kilka rozdziałów obiecuję.

Jeśli macie jakieś pytania to chętnie na nie odpowiem w komentarzach!!
Q&A

Pozdroo siostry
xxx

Rebel 2 || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz