#2

134 5 0
                                    

-Jak było? - Pyta mnie przez telefon Szwed. - To prawda, co mówił Hansen? Zaczęłaś się z kimś spotykać? 
-Spotykać to za duże słowo.  Jesteśmy na dobrej drodze, by zostać przyjaciółmi. 
-Masz już przyjaciół Alex. - Prycha mi do słuchawki zdenerwowany. 
-No tak,ale zawsze mogę ich wymienić na lepszych. 
-Jesteś okrutna. To Hansen i Milena ciągle się kłócą, ja jestem zawsze spokojny. 
-Jak Ci nie odbije i nie chcesz mnie zaciągnąć do łóżka. 
-Mniej więcej, ale serio mogą być dzieci z tej Twojej nowej relacji? 
-O co Ci chodzi?-Pytam nie wiedząc o co mu chodzi.
-Czy traktujesz to poważnie?
-Byliśmy na kawie,  bo dziwnym przypadkiem spotkaliśmy się dwa razy na dwóch innych kontynentach, to kumpel Kamila i nie na razie nie planuje ślubu i jak dam na imię dzieciom.
-Jak z tą Twoją nową dziewczyną?  Lisa chyba tak? 
-Skarbeńku....  Lisa to przeszłość.  Już dwie następne po niej miałem. 
-Dobra chyba jednak czas zakończyć naszą rozmowę.-Zaśmiałam się.
-Przywieź mi jakieś pamiątki z Rio, mordeczko.-Powiedział,  a ja nie zdążyłam odłożyć telefonu, a do mojego i Mileny pokoju wparował Kamil z Bartkiem śpiewając do telefonu:
-A Alex ma chłopaka,  a Alex ma chłopaka,  a Alex ma chłopaka. 
-Co wy tam mówicie?  - Z telefonu dobiegł mnie damski głos i zajęło mi kilka sekund nim zrozumiałam,  że jest to głos mojej mamy.
-Mówię Ci mamo Alex ma chłopaka i szykuj dobry polski obiad, bo wpadną po igrzyskach do Polski razem. - Powiedział Kamil.
-Wcale n.... - Chciałam krzyczeć, ale Bartek przyłożył mi rękę do ust i skutecznie obezwładnił. 
To się nazywa mieć kochane rodzeństwo.  Starzy, a głupi. 
-Kocham Cię mamo. Zadzwonię jutro. - Powiedział i dopiero gdy się rozłączył mój najstarszy brat mnie puścił.
-Jesteście nienormalni.  Nigdy go nie zabiorę do Polski.  Victora nie zabrałam jego też nie zamierzam, tym bardziej,  że po igrzyskach raczej nie będziemy mieć już kontaktów. 
- Oj głupia ty młoda jesteś, głupia.  Ja to was widzę jako dobre małżeństwo za kilka miesięcy i to nie tylko dlatego,  ze z Maxem się dobrze wódkę pije.  Pasujecie do siebie. 
-Nic między nami nie ma prawa do siebie pasować. 
-Oj no nie bądź taka sceptyczna jest miły?  - Zaczął pytać
-Jest. 
-Zabawny?
-Jest. 
-Dobrze Wam się razem gada?
-Dobrze
-"Też lubi płyty i the lumineers?
-Akurat to lubią wszyscy. 
-Ja nie lubię. - Powiedział Bartek. 
-Bo ty to w ogóle jesteś jakiś inny. - Spojrzałam na swojego brata.
-I tu dochodzimy do najważniejszego.  Oboje jesteście inni w jakiś dziwny sposób,  a wasze przyszłe blond dzieci będą zapewne niebieskookimi ślicznymi potworkami. - Powiedział i już nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem.
-Hola hola kawalerze. Nie zapędzaj się i nie żartuj z takich rzeczy.  Czy Tobie nie powinno być trochę nie na rękę,  że Twoja siostra i przyjaciel się spotykają?
-Eee...  W siatkówce to zdarza się ciągle i uwaga.  Najczęściej kończy ślubem. - Znów wybuchnął śmiechem razem z Bartkiem tym razem. - Nieważne to kiedy umówiliście się na następny raz?
-Powiedział,  że przyjdzie na mój ćwierćfinał. 
-A to dopiero za dwa dni.  Co robicie jutro?
-On spędza dzień z mamą,  a ja z Hansenem. 
-Weź ty przystopuj kontakty z Hasenem masz już prawie chłopaka. - Zaczął wymądrzać się Bartek.
-Daleko nam jeszcze od bycia parą.  Zresztą ty też kumplujesz się z Hansim.
-Wkręć się na spotkanie z przyszłą teściową lepiej. - Powiedział prześmiewczo Kamil.
-Weź mi już stąd idźcie,  bo mam was dość. 
-Gdzie Milena? 
-Ze swoim bolszewikiem z Syberii. - Powiedziałam,  a chłopcy znowu zaczęli się śmiać i wyszli. 
Poprawiają sobie humor na mnie.  Nie fajnie.
Resztę dnia spędziłam na odpoczywaniu i szybkim zwiedzaniu Rio z dziewczynami. Następny dzień zaczęłyśmy porannym treningiem po obiedzie  siłownia, a wieczór miałam zarezerwowany dla Hansena i jego rodziny z racji tego, że tylko oni mnie jeszcze chcieli. Polscy piłkarze ręczni grają wieczorem mecz, a że Duńczycy grali od rana to wieczorem mogą robić co chcą, polscy siatkarze urządzili sobie kolacje na mieście w swoim gronie w ramach lepszej integracji, a dziewczyny z mojej kadry uznały, że ten wieczór każda chce spędzić ze swoimi bliskimi do Rio. Z racji tego, że moja mama jest trenerem w klubie, a tata pracuje w PZPR nie mogli pojechać do Rio.
Zostałam skazana więc na łaskę Hansena i jego cudownych rodziców, bo jego tata był bardzo fajny. Najpierw spędziliśmy trochę czasu razem robiąc sobie zdjęcia przy olimpijskich kołach, a potem poszliśmy do umówione knajpki na spotkanie z rodzicami Duńczyka.
- Dzień dobry.-Powiedziałam po duńsku do jego rodziców, gdy byliśmy już w knajpce.
Były to jedne z niewielu wyrazów, które umiałam.
-O nasza prawie córka.-Powiedział najstarszy z Hansenów.
-Która nigdy nie będzie naszą córką. -Powiedziała jego mama, a ja się do niej przytuliłam.
-Miło by było gdybyś wziął się do roboty synku.
-Przecież gram, jestem dobry.
-Chodzi nam o założenie rodziny. Jesteś już stary,  a my z mamą wiecznie żyć  nie będziecie.
-Nie martw się. Skandynawowie żyją długo.  Jeszcze się nacieszycie moimi dziećmi.
-Czemu wy już nie jesteście razem?
-A może najpierw coś zjemy?-Odpowiedział pytaniem na pytanie Hansen. -Bo jeśli dłużej będziemy kontynuować tą rozmowę to zaraz odejdą mi chęci.
Tak też się stało i rozmawialiśmy o dziwnych rzeczach, turnieju i moich rodzicach.
Po zjedzonym posiłku znów zaczął się niewygodny temat.
-Bo nie jesteśmy już dziećmi.-Stwierdził Hansen. -Nasz związek to była tylko zabawa. Nic poważnego. Potem ona poznała pulpecika ja Ingrid.
-Nie musimy Wam przypominać, że te dwa związki to były porażki. Ciągle się dogadujecie, wasza przyjaźń też może przerodzić się w trwałe małżeństwo.
-Mamo stop. Jeszcze jedno słowo i już nigdy jej nie zabiorę jej na żadne spotkanie z Wami.
-Sama ich zabiorę na jakieś jedzenie jeśli ty nie chcesz i robi Ci to problem.
-Teraz będziecie przeinaczać  każde moje słowo.- Stwierdził wkurzony. -Powiedz im, że zaczęłaś się spotykać z chłopakiem.
-Byliśmy raptem na kawie.-Mruknęłam.
-Dajmy sobie z tym spokój. Nasz syn jest zbyt głupi żeby przejrzeć na oczy.
-Ale jak mam być dla was mądry? My się z Alex nie kochamy i nigdy nie kochaliśmy, to były raczej jakieś głupie wyskoki młodości, ale jeśli Was to pocieszy, to jeśli w wieku 35 lat nie znajdę sobie żony to Alex się zlituje i nią zostanie, a teraz robi się już ciemno i późno.  Jutro Alex ma mecz wracamy. -Powiedział, a ja tylko szybko pożegnałam się z jego rodzicami i juz wracaliśmy do wioski olimpijskiej. Chociaż nie odzywałam się do niego ani słowem.
-Co teraz zrobiłem złego? -Zapytał Hansen.
-Nic nie zrobiłeś, Mikkel.-Powiedziałam wspominając o naszym związku.
Miałam 16 lat, a on 21. To był mój pierwszy poważny chłopak i naprawdę go kochałam.  Uważałam to za miłe 1.5 roku, a że chcieliśmy czegoś innego od życia to się rozstaliśmy i poznaliśmy naszych innych partnerów, a potem dalej przyjaźniliśmy się jak w dzieciństwie.
Był moim pierwszym. Nie czułam nic do Mikkela już od dawna, ale teraz poczułam się dość wykorzystana.
-Przyjdę jutro na Twój mecz, bo akurat skończy nam się trening. -Powiedział gdy staliśmy już przed polskim apartamentowcem.
-Jasne. Hansen co do naszej umowy, że jeśli nie znajdziemy sobie nikogo jak ja będę miała 30 a ty 35 to weźmiemy razem ślub,  to zerwijmy ją. To strasznie szczeniackie.
-Jasne. Przecież to i tak by się nie stało -Uśmiechał się, a potem  poszedł w swoją stronę. 
-Co tylko sobie życzysz. Gdy wróciłam do pokoju wzięłam tylko prysznic i obejrzałam odcinek agenta z dziewczynami z kadry, a potem każda poszła do łóżka.
Następny dzień był pracowity. Starałam się skupić na dzisiejszym meczu, ale myślałam też o Hansenie. Nie miałam pojęcia dlaczego zraniły mnie jego słowa, że nie kochał mnie, gdy byliśmy w związku, bo to przecież była przeszłość. Chciałam żeby napisał coś do mnie pierwszy, ale on uparcie milczał. Chciałabym żeby przyszedł na mecz. Natomiast z Maxem pisało się przyjemnie i już od rana potwierdził, że wpadnie na mecz z jakimś swoim kolegą. W końcu nadeszła godzina meczu. Trybuny były pełne, więc nie mogłam dostrzec ani przyjaciela, ani Holta.  Po 60 minutach gry schodziłyśmy z parkietu ze zwycięstwem. Patrzyłam na podłogę idąc i jedyne o czym marzyłam to był gorący prysznic i leżenie w łóżku przez cały wieczór. W towarzystwie jakiegoś serialu.
-Heej. -Max złapał mnie, w korytarzu prowadzącym do szatni.
-Cześć.-Powiedziałam i się uśmiechnęłam.
Dotrzymał słowa, że przyjdzie i to mnie bardzo ucieszyło.
-Całkiem fajna ta Twoja piłka ręczna. Chyba zaczynam lubić ten sport. Mógłbym oglądać go częściej.
-Może się spełni. -Powiedziałam i gdy zobaczyłam, że Iwona idzie korytarzem postanowiłam zapytać o Hansena.
-Iwona widziałaś może tam Mikkela?
-Nie raczej go tam nie ma,bo zawsze jak siedzi na trybunach to rzuca się w oczy.
-Dzięki.-Powiedziałam, a ona tylko się uśmiechnęła i poszła do naszej szatni.
-Szukam Hansena, bo miał tu być, ale chyba zmienił zdanie.- Wytłumaczyłam mu.
-Rozumiem jutro gram swój ćwierćfinał z Polakami.
-Wiem. Kamil mi opowiadał.
-Przyjdziesz?
-Siatkówka to nie moja rzecz.
-Proszę.
-Chcesz żebym Cię pocieszyła po przegranej? -Zaśmiałam się.
-Nie. To ja wygram. Może mały zakład?
-O co? -Zapytałam całkiem chętna.
-Jeśli wygram to mnie pocałujesz. Ładnie w usta tak jak zrobiłaś to pod wieża Eiffla, a jak przegram to zrobię jedna rzecz jaką tylko Ci się zamarzy.
-Jaka tylko mi się zamarzy?- Zaczęłam dopytywać.
-Tak właśnie powiedziałem.-Zaśmiał się.
-Wchodzę w to, a teraz idę się umyć i przebrać. Jeśli masz wolny wieczór to możesz do mnie wpaść. Milena jak zwykle będzie u Moroza.
-Spiszemy się jeszcze. -Powiedział, a ja poszłam do szatni.

Missing PieWhere stories live. Discover now