#1

180 9 1
                                    

Rio De Janeiro, 2016

-Czuję się tak staro.-Mruknęłam.
-O ile się nie mylę to nadal jesteś najmłodsza w kadrze.-Stwierdził znudzony moim smęceniem Hansen. - Powinnaś się cieszyć, że to Twoje 3 igrzyska, na których jesteś a masz ledwie 24 lata. Ja mam 29 i to moje 3, a ludzie uważają, że to dobry wynik. W dodatku to już moja trzecia próba i dwie zakończyły się bez medalu, a ty? Masz już dwa złote medale i nie ma chyba innej drużyny, która Wam zagraża.
-Bez przesady są Norweżki.
-Przestań się nad sobą użalać to igrzyska olimpijskie. Wejdź w jakiś głupi romans z jakimś sportowcem, chodź na imprezy. Weź coś ze sobą zrób, masz 24 lata nie 40.
-My tu przyjechałyśmy pracować Mikkel, a nie podrywać sportowców. Dlatego my mamy już po dwa medale, a ty żadnego. - Wtrąciła się do tej pory moja milcząca przyjaciółka Milena.
-Proszę bardzo i mówi to dziewczyna , która na swoich pierwszych igrzyskach poznała chłopaka, a teraz mieszka razem z nim na Syberii i budują razem swoje igloo. Hipokrytka. - Stwierdził lekko unosząc głos.
-Lepiej być hipokrytką niż taką męską....
-Dość. - Nie pozwoliłam jej dokończyć, bo wiedziałam, że jeśli nie zareaguję teraz, to za chwilę mogą zacząć latać jakieś ostre przedmioty po pokoju. - Właściwie to nie wiem dlaczego wy sie kłócicie.
-Bo ona jest hipokrytką. -Pokazał na nią palcem.
-A ty jesteś niewychowanym buszmenem.-Odpowiedziała mu.
-Weźcie się oboje zamknijcie. Chodź Mikki czas na Ciebie, odprowadzę Cię. - Powiedziałam wstając z łóżka i kierując się w stronę drzwi.
-To nie była przecież moja wina.... - Zaczął, ale znowu nie pozwoliłam komuś dokończyć zdania.
-Nie interesują mnie Wasze kłótnie. Już się pogodziłam, że nigdy nie będziecie się lubić, ale nie chcę słuchać jak jedno narzeka na drugie, albo je obraża.
-Nie wiem jak możesz się z nią przyjaźnić.
-Z Tobą też nie jest łatwo. - Powiedziałam, czym zamknęłam temat.
-Nie zamierzasz zastosować żadnej z moich rad?
-Wiesz, że nie jestem z tych, co lubią coś na chwilę.
-A jak wrócimy znowu do Paryża to zaczniesz szukać kogoś na dłużej?
-No nie wiem...-Westchnęłam.
-Czas zapomnieć o pulpeciku, skarbie.
-Chcę żeby to samo tak przyszło. - Mówiłam idąc w stronę apartamentowca zajmowanego przez Duńczyków.
-Samo to nic nie przychodzi. Poznaj kogoś nawet....
-Starczy tych porad Hansen. Jesteś już gorszy niż moi bracia, którzy ciągle pytają się kiedy będą mieli się z kim wódki napić.
-Powiedz im, że na wódkę to mogę wpaść zawsze żeby się z nimi napić.
-Idź już, bo więcej niż 5 minut dłużej z Tobą nie wytrzymam.
-Powodzenia jutro. - Zaśmiał się i dał mi całusa w policzek, a potem przysłowiowego kopa na szczęście w cztery litery. Wyciągnęłam telefon, żeby zadzwonić do mojego kochanego rodzeństwa. Miałam dwóch starszych braci jeden był na igrzyskach, bo przyjechał z kadrą siatkarską, w której gra, a drugi jest piłkarzem ręcznym tak jak ja. Nasi rodzice też grali w piłkę ręczną i zdobywali medale olimpijskie, mistrzostw Europy, świata, a nawet nagrody na najlepszego gracza świata w danym roku. Tylko Kamil zbłądził i wybrał siatkówkę.
Gdy wprowadziłam jego numer, zobaczyłam, że stoi koło fontanny i rozmawia z jakimiś innymi chłopakami, których nie znam w dresach USA. Porzuciłam zamiar dzwonienia i postanowiłam do niego podejść. W końcu tyle razy mi mówił, że muszę poznać jego kumpli, bo są super, a i Hansen sie ucieszy jak poznam jakiegoś osobnika płci męskiej.
-Cześć Kamil. Miło, że się do mnie odzywasz jak jesteśmy na tej samej imprezie sportowej.-Podeszłam i zaczęłam narzekać na niego po polsku, bo wydawało mi się to lepszym rozpoczęciem rozmowy niż zwykłe hej.
-Właśnie. O wilku mowa to jest moja siostra Alex. Gra w piłkę ręczną, czyli w to, co nie wiecie co to jest. Alex została wybrana najlepszą zawodniczką świata w 2012 oraz 2015 i ma już dwa złote medale olimpijskie. - Powiedział szybko po angielsku i ustawił mnie tak, że widziałam doskonale, do kogo to mówi, a oni widzieli mnie.
-Ale przedstawienie....-Też powiedziałam po angielsku i spojrzałam na mojego brata, a potem na jego kolegów. - Cześć. - Uśmiechnęłam się do nich, a potem spojrzałam dokładnie na wysokiego blondyna, który wydał mi się znajomy i niemal w tym samym momencie powiedzieliśmy na głos cholera tylko, że ja po polsku, a on po angielsku. Co sprawiło, że mój brat i jego 2 pozostałych kolegów z USA patrzyło się na nas i oczekiwało jakichkolwiek wyjaśnień.
-Uszczypnij mnie ktoś, bo nie wierzę, że znów ją widzę.-Powiedział tylko Max, a jego kolega zrobił to co kazał. - Ała...Zwariowałeś David. To była ironia.
-To wy się znacie? - Zapytał Kamil.
-Tak. - Odpowiedział Amerykanin.
-Nie. - Powiedziałam w tym samym czasie.
-To tak czy nie?- Dopytywał mój brat.
-Pamiętasz jak opowiadałem Ci o tej ślicznej szajbusce, którą spotkałem w Paryżu?
-Nazwałeś mnie szajbuską? - Zapytałam patrząc na niego.
Kompletnie nie wiedziałam co zrobić.
-Taaa... Moja siostra rzeczywiście jest.... Inna. Mogłem się domyślić o kogo chodzi.
-Ej. Zważaj na słowa. - Powiedziałam w kierunku mojego brata.
-Czy tylko ja nie znam tej historii?- Zapytał David.
-Ja też nie znam. W ogóle miło mi poznać. Matthew Anderson jestem. Jeśli dałaś kilka lat temu Maxowi kosza to znaczy, że teraz bez przeszkód możesz umawiać się ze mną, a to dużo lepsze niż spotkania z nim. - Wskazał na przyjaciela.
-To kiedy usłyszymy jakże romantyczną historię, która pogrąża Maxa jako kochanka?
-Ja tam wracam do Siebie. Miło było poznać, ale jutro rano mam mecz. - Chciałam się wymigać i już robiłam zwrot, gdy ktoś mocniej przytrzymał mnie za rękę.
-Gdzie się teraz wybierasz? Pamiętasz, co mi obiecałaś, jeśli znowu się spotkamy? -Zapytał Max, patrząc w moje oczy.
Śmiało sobie poczynał.
-Ja obiecałam coś jakiemuś mężczyźnie? Nie... Nie ma szans. -Powiedziałam starając się wykpić moich słów z przed kilku lat.
-Dobra dzieciaczki damy Wam załatwić swoje sprawy, a ja wezmę Matta i Davida, żeby odpowiedzieć im historię ślicznej szajbuski czyli mojej siostry i zabłąkanego dzieciaczka pod wieżą Eiffla oszołomionego pocałunkiem czyli Holta. - Zarechotał i odszedł razem z chłopakami tak, że straciliśmy ich z pola widzenia.
-Matko i ta nędzna kreatura jest moim bratem.-Powiedziałam zażenowana.
-Nie martw się. Będziemy obiektem kpin tylko przez jakieś 3 dni. Potem jest zawsze jakaś nowa afera.
-Dzięki, ale u mnie w domu ta historia będzie omawiana przy każdej możliwej okazji przez 10 lat, a nie 3 dni jak w twojej drużynie.
-To słabo... -Stwierdził, a ja tylko kiwnęłam głową i patrzyłam na moje nowiutkie nike.
Nie mogłam się patrzeć w jego oczy, był za bardzo uroczy i w moim typie. Te 4 lata sprawiły, że zaczął wyglądać jeszcze lepiej.
-Przejdziemy się? - Zapytał choć wiedziałam, że teraz tak łatwo mi już nie puści.
-Jasne. - Odpowiedziałam i szliśmy w bliżej nieokreślonym kierunku.
-To niebywałe, że znów się spotykamy.
-To prawda. Tragizm sytuacji polega na tym, że stało się to w obecności mojego brata.
-Pamiętasz co mi obiecałaś?
-Tak pamiętam. - Odpowiadam i wyciągam dłoń po to, by wpisać numer mojego telefonu do jego.
-Jeszcze nie teraz. - Powiedział i chwycił mnie za rękę, dalej idąc.
Naprawdę śmiało sobie poczynał.
Moje szczęście, albo nieszczęście, że nie był taki 4 lata temu.
-Śmiało sobie poczynasz, a, skąd wiesz, że ze nie mam teraz chłopaka?
-Kamil ciągle gada, że musi znaleźć siostrze chłopaka, bo jest taka fajna, ale nie może pozbierać się po pulpeciku? - Zapytał nie wiedząc czy dobrze wymawia ksywkę mojego byłego.
-Czy on mówi to każdemu z kim gra? Całej drużynie? Matko zaraz umrę ze wstydu przez mojego brata. - Powiedziałam patrząc na nasze złączone ręce.
-Nie, no bez przesady. Powiedział to tylko mi i Zaystevowi kilka razy jak piliśmy w Moskwie.
-To co teraz? -Zapytałam czując się cholernie dziwnie.
-Chodź. Usiądziemy sobie na plaży. - Powiedział mając na myśli mały plac z przywiezionym piaskiem, na którym były ustawione leżaki.
Odbywały się tutaj w wielkości wywiady.
-O co Ci wtedy chodziło? Czemu nie chciałaś utrzymać jakoś tej znajomości? · -Bo byłam w takim okresie życia, że wiedziałam, że mi nie wyjdzie.
-Nadal grasz w Paryżu?
-W tym roku grałam w Norwegii, ale teraz znowu wracam do Paryża.
-Ja znowu będę grać z Twoim bratem.
-Będziesz grać w Modenie?
-Tak. To nie tak daleko od Paryża i może teraz chciałabyś od czasu do czasu ze mną popisać, bo nie masz już tego wrażenia, że mnie skrzywdzisz? Wiesz jestem dużym chłopcem. Daję sobie radę z emocjami. Chyba nie uważasz, że nasze drugie spotkanie to przypadek? Coś ewidentnie stawia nas sobie na drodze.
-Życie to jeden wielki przypadek. - Zaśmiałam się nerwowo. -Nie lubię robić sobie nadziei, a coś tak porąbanego nigdy nie wypali na poważnie, a ja juz taka jestem, że szukam poważnych rzeczy.
-Daj mi swój numer telefonu, facebooka, zaabserwuj się na imstagramie z mojego telefonu. Mogę czasami do Ciebie napisać? - Zapytał, a ja tylko pokiwałam głową.
Niech ma to co chce, szybko zrozumie, że nie jestem dobra partią do związku, a i Hansen będzie dumny, że zaczęłam się z kimś spotykać .
Posiedziałam z Holtem jeszcze godzinę na leżakach, rozmawialiśmy o wszystkim i niczym, a potem każde z nas poszło w swoją stronę. Umówiliśmy się jutro po moim meczu na kawę.

Missing PieWhere stories live. Discover now