17

5K 482 37
                                    

Straciłem poczucie czasu. Żyłem w parku dzień czy może tydzień? Ile razy chowałem się przed ludźmi i mężczyznami z laboratorium? Ostatnio już ich nie było. Słyszałem, że jadą szukać mnie do innego miasta.

Czy jestem w innym mieście?

Gdzie jestem?

Mój umysł składał się z małego kłębka pytań. Nie wiedziałem czemu, ale co chwila mdlałem. Nie odróżniałem nawet dnia od nocy.

Aż pewnego dnia obudziłem się na wycieraczce czyjegoś domu.
Och to nie czyjś dom.

To dom głosu w mojej głowie.

Dom Luke'a? I Ashton'a i Calum'a?

Ta myśl obudziła mnie pierwszy raz od dawna. Ukryłem się w krzakach przy wejściu i tam znów odpłynąłem do krainy koszmarów.

Następne co wyciągnęło mnie ze snu, to głosy i głośne śmiechy. Bezwiednie miałknąłem cicho, po czym otworzyłem oczy.

- Idziesz Hemmo?

- Tak, tak. Zaraz przyjdę, coś słyszałem.

- Jasne, włączymy konsole.

Dopiero po chwili zrozumiałem, że to Cashton wszedł do domu, a blondwłosy chłopak został na ganku i prawdopodobnie mnie usłyszał.

Wszyscy wyglądali na takich szczęśliwych...

Luke ukucnął i odszukał mnie wzrokiem.

- Mały...! To naprawdę ty? No chodź tu do mnie maluszku. - wyciągnął do mnie ręce, a ja gdybym mógł, rozpłakałbym się na dobre.

Ten koszmar znów wraca?

Znów straciłem przytomność?

A może zagłodziłem się na śmierć?

Jeśli tak, to czy ramiona Luke'a są moim niebem?

Czy mam prawo iść do nieba?

- Myślałem że już cię nie zobaczę... Tak strasznie mi przykro Mały... Daj mi drugą szansę, no chodź tutaj...

Niepewnie wysunąłem łepek z krzaków, ale usłyszałem trzask drzwi i z powrotem się schowałem.

- Hemmo? Co ty robisz? - dwójka chłopaków kucnęła przy niebieskookim.

- Czy to... - Calum zauważył moje błyszczące oczy zza liści i gałązek.

- Mały nie bój się, nic ci nie zrobimy. - zachęcił Luke, a ja powoli wyłoniłem się z chaszczy.

- O mój boże. - szepnął Ashton kiedy słońce oświetliło moją posklejaną od krwi sierść i zgiętą, uniesioną, niesprawną łapkę.

- M-mikey... - Hood wyciągnął do mnie dłoń, ale po chwili ją schował.

Kulałem dość mocno, ale podszedłem do trójki zszokowanych studentów i zwinąłem się w kuleczkę u ich stóp.

Nie chciałem, żeby patrzyli na mnie w takim stanie.

Nie chciałem, żeby w ogóle mnie widzieli.

- Jakie piekło on przeszedł?

- Większe niż ci się wydaje. - westchnął loczek do blondyna i delikatnie wziął moje bezwładne ciało na ręce.

- Położę koc na grzejniku i pójdę do apteki. - rzucił Calum, po czym zniknął w głębi budynku.

Zza przymrużonych powiek widziałem, jak zostałem zaniesiony do łazienki. Ashton położył mnie na dnie wanny i upewnił się, że jestem przytomny, a potem wyszedł z pomieszczenia.

Już po chwili Luke usiadł przy mnie ze słuchawką od prysznica i ustawił temperaturę oraz delikatny przepływ wody. Czułem na sobie jego ledwo odczuwalny dotyk i wzrok pieszczący moje słabe ciałko.

- Będzie dobrze Mały. Tylko nie zasypiaj okey?

- Meeeoooow... - jęknąłem przeciągle kiedy dosięgnęła mnie ciepła woda.

- Przypomniało mi się kiedy ostatnio cię kąpałem. Pamiętasz niegrzeczny maluchu? - zachichotał.

Δ•Δ•Δ

  No i po dramacie.

Miłego dnia i nocy wszystkim! (tym razem chyba nie pękają wam serduszka co nie?)

Kocie Uszka / MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz