Rozdział 31 [1/2]

Start from the beginning
                                    

Wiedziała, że gdy przeciwnik znajdzie się na dole, już praktycznie przegrał... przynajmniej tak niedoświadczony przeciwnik jakim była ona.

Chwilę później miała powtórkę z rozrywki i znowu poczuła ucisk na swojej szyi. Wyjątkiem było to, że tym razem była duszona od przodu i miała idealny widok na czarną maskę swojego przeciwnika. Sposób w jaki Orzeł na nią patrzył, przyprawił ją o dreszcze... Jednak walka z zamaskowanym i tajemniczym przeciwnikiem mogła wystraszyć. Na pewno nie chciałaby mieć w jeźdźcach wrogów...

- Jesteś dopiero na samym początku nauki, więc dla ciebie taka sytuacja oznacza koniec zabawy, Hyewon – powiedział Jeleń, stając zaraz obok nich i wpatrując się poważnie w dziewczynę – Ale chcę żebyś wiedziała, że da się wyjść obronnie z takiej pozycji. Jednak, póki co, musisz bezwzględnie starać się utrzymać na nogach podczas walki.

Orzeł odrobinę zmniejszył ucisk na jej szyi a jego wzrok zrobił się łagodniejszy. Dziewczyna od razu westchnęła z ulgą, gdy zobaczyła w oczach jeźdźca swojego przyjaciela, który nie widział w niej już przeciwnika. Tym razem patrzył na nią z widoczną troską i zapewne z delikatnym uśmiechem.

Jednak jej serce przyspieszyło, gdy sekundę później ujrzała w jego oczach strach. Nie miała pojęcia jak dokładnie w tej chwili wyglądała jego twarz, ale doskonale umiała rozpoznać niepewność i strach w czyichś oczach. Nie zdążyła jednak o to zapytać, gdyż chłopak w ułamku sekundy zszedł z niej i wstał na równe nogi. Rozglądnął się dookoła i zaczął kierować w stronę wyjścia z polany.

- Yah! Gdzie ty się wybierasz?! – krzyknął za nim Jeleń, pomagając wstać do pionu brunetce.

- Jestem zmęczony. Dokończcie trening sami – odpowiedział jeździec, po czym zniknął im z pola widzenia.

Luhan i Hyewon spojrzeli po sobie zaskoczeni i zastanawiali się dokładnie nad tym samym...

Co go ugryzło?

***

Poranny trening pomógł Hyewon się nieco ożywić. Coraz bardziej mogła wierzyć w to, że w razie zagrożenia da radę się obronić. Nadal jej wiele brakowało, ale teraz wiedziała, że bez problemu mogłaby rozbroić napastnika dzierżącego nóż, a możliwe, iż również poradziłaby sobie z pistoletem... gdyby miała na tyle szczęścia oczywiście.

Zadowolona wracała ze szpitala do domu, myśląc nad tym co dobrego przygotował jej na obiad Yeongho. Jednocześnie czuła na sobie czujny wzrok, który podążał za nią od samego budynku jej pracy... Westchnęła cicho, po raz kolejny czując się nieswojo. Mimo, że była bezpieczna to jednak bycie obserwowaną powoli ją męczyło.

Inną sprawą był Baekhyun i jego dziwna walizka. Choćby się starała, nie mogła tak po prostu o tym zapomnieć. Baekhyun był w coś zamieszany, co przed nią ukrywał, a co gorsza... mogło to rzutować na jej bezpieczeństwo. Nie miała pojęcia co trzymał w głupim neseserze, ale skoro Myungsoo mówił o niej ostrym tonem a jej narzeczony na to zareagował agresją, to nie mogło być nic dobrego...

I w końcu jej przyjaciel w masce. Dalej nie mogła uwierzyć, że Myungsoo był tym, który cały czas ją obserwował i starał się chronić. Nie zaprzeczała, że to było do niego podobne, bo już od liceum na nią chuchał i dmuchał, ale nigdy by nie pomyślała, że mógłby wmieszać się w nielegalną działalność. Jednak sporo rzeczy się wyjaśniło... to, jak się o nią martwił, dbał czy jest bezpieczna, a nawet zdawał sobie sprawę, że może jej coś grozić. Skoro on był Cieniem, to doskonale sobie zdawał sprawę o incydencie z pudełkiem. Mimo wszystko bała się... bała się z nim o tym porozmawiać. Nie była jeszcze gotowa na poważną rozmowę z przyjacielem.

I'm right behind you || EXO [W trakcie poprawek 6/52]Where stories live. Discover now