14

8.1K 243 41
                                    

Docierając do domu szatyna, od razu przeszliśmy do kuchni, a ja wskoczyłam na blat kuchenny.

-To co robimy?- spytałam, na co chłopak poruszył znacząco brwiami -Głupek- przewróciłam oczami i spojrzałam prze okno, które znajdowało się za mną.

-A na co masz ochotę?- znów na niego spojrzałam i zastanowiłam się chwilę.

-W sumie to nie jestem za bardzo głodna...

-Ale musisz coś jeść!- podszedł do mnie -Dlatego, że nic nie jesz, jesteś taka chuda i blada.

-Nie mogę się opychać, bo nie będę mogła tańczyć.

-A! Właśnie! Czy Ty przypadkiem nie masz dzisiaj próby?- zapytał i obrócił się wokół własnej osi, udając niezgrabną, i to bardzo, baletnicę.

-Przez moją kostkę nie za bardzo mogę chodzić, a co dopiero założyć puenty i na nich stanąć!

-Kostka się wyleczy- westchnął -Macie jakiś koncert?

-Tak, za dwa tygodnie- przygryzłam wargę -Boję się, że przez tą kostkę nie będę w stanie zatańczyć już w tym sezonie, a w układzie dostałam dobrą rolę! Muszę zatańczyć!

-Spokojnie. Jesteś świetna! I znam Cię na tyle dobrze i wiem, że nawet z bolącą nogą pójdziesz i zatańczysz- zachichotałam, a brązowooki zbliżył się jeszcze bardziej -Poza tym, gdyby usunęli Cię z układu... Byliby głupi. Przecież jesteś najlepsza z tych wszystkich sztywnych dziewczyn...

-Dzięki- zaśmiałam się, przerywając mu.

-Tańczysz od najmłodszych lat i jesteś w tym najlepsza... Widać, że taniec jest dla Ciebie pasją, odskocznią od nudnego i szarego życia, widać po Tobie, że to kochasz i, że tak szybko się nie poddasz. Uwierz mi, że nie skreślą Cię tak szybko- na jego ustach pojawił się najpiękniejszy jego uśmiech, który spowodował i uśmiech na mojej twarzy.

-Dzięki- szepnęłam i wtuliłam się w szyję chłopaka, który od razu objął mnie w pasie -Nie wiesz jakie to jest dla mnie ważne- dodałam i odsuwając się od niego trochę, spojrzałam na jego idealną twarz. Tkwiliśmy tak przez chwilę, ale dźwięk mojego telefonu przerwał nam tą fantastyczną chwilę -Wybacz- powiedziałam i sięgnęłam po telefon leżący koło mnie -Halo?- spytałam, uprzednio klikając zieloną słuchawkę.

-Cześć, będę u Ciebie za dwadzieścia minut.

-K-która jest godzina?- spojrzałam na kuchenkę elektryczną, wskazującą piętnastą trzynaście.

-Piętnaście po trzeciej, ale udało mi się wcześniej wyrwać. Nie cieszysz się?- w głosie chłopaka wyczułam rozczarowanie.

-Nie, nie, nie, oczywiście, że się cieszę! Jestem tylko zaskoczona, ale dobrze, to do zobaczenia za chwilę.

-Do zobaczenia- szybko się rozłączyłam i zeskoczyłam z blatu.

-Wybacz, ale muszę już iść- szatyn spojrzał na mnie wzrokiem zbitego pieska -No przepraszam, ale nie sądziłam, że Shawn przyjedzie wcześniej- jęknęłam.

-Nawet nie zdążyliśmy zrobić obiadu- przyciągnął mnie do siebie i pocałował w policzek.

-Następnym razem.

-Kiedy?

-Jutro? Jeśli chcesz, możesz przyjść do nas i pomóc mi w obiedzie- uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.

-A wygonisz Nash'a z domu?

-Dlaczego miałabym to robić?

-Żeby nie przeszkadzał.

Najlepszy przyjaciel mojego brata || Cameron Dallas || Book one || ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now