55

4.7K 202 6
                                    

Jeszcze nigdy powrót do domu tak szybko mi nie zleciał. Chłopaki przez całą drogę śpiewali, tańczyli, opowiadali głupie kawały i dobrze się bawili. A ja razem z nimi. Ta podróż była lepsza, niż mogłam ją sobie wyobrazić. Spędziłam miło czas, spotkałam swoich idoli i w końcu zeszłam się z Cameronem.

Mój uśmiech nie schodził z twarzy, nawet kiedy leżałam już w swoim łóżku, pod cieplutkim kocem, z kubkiem herbaty i ulubioną książką w ręce. Co chwilę wspominałam miło spędzony czss w gronie przyjaciół i nie żałowałam ani jednego dnia z nimi. No może pierwszego... Ale o tym dawno zapomniałam i nie zamierzałam do niego wracać.

Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu, po którego szybko sięgnęłam i odrbrałam połączenie.

-Cześć!- zachrypnięty głos odezwał się po drugiej stronie, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.

-Hej.

-Masz czas się spotkać?- spojrzałam na zegar ścienny, który wspazywał drogą w nocy.

-A wiesz która godzina? Rodzice będą źli jak się dowiedzą, że wyszłam.

-Wiem, że coś wymyślisz- mrunkął -Za piętnaście minut będę pod Twoim oknem.

-No niech Ci będzie- odezwałam się cicho, stając z łóżka -Tylko się ubiorę.

-Mi to nie będzie przeszkadzać- usłyszałam jak parska śmiechem, na co odruchowo wywróciłam oczami.

-Czy chłopaki zawsze muszą myśleć tylko o jednym?- szepnęłam, próbując jedną ręką włożyć na siebie bluzę.

-Taka nasza natura- mogłam sobie wyobrazić, jak szatyn wzrusza ramionami -Tak, jak u was jest czepianie się i obrażanie o byle co- prychnęłam.

-Że co proszę?

-A nie mówiłem?- kolejny raz się zaśmiał, powodując u mnie wzrost ciśnienia -Pogadamy za chwilę.

-Okey, czekam- rozłączyłam się, po czym wyszłam z pokoju, żeby zabrać z przedpokoju jakieś buty.

-Wybierasz się gdzieś?- usłyszałam stanowczy głos za sobą, więc przeklinając swoją ostrożność, powoli odwróciłam się do opartego o framugę swoich drzwi do pokoju Nash'a.

-Nie wiem o czym mówisz- skrzyżowałam ręce na piersiach i podniosłam wysoko głowę -Szłam do kuchni.

-Uważaj, bo uwierzę- wywrócił oczami, podchodząc do mnie -A więc?- westchnęłam, bo wiedziałam, że jeśli nie powiem mu o swoich planach, wyda mnie rodzicom.

-Idę spotkać się z Camem- brat patrzył na mnie przez chwilę spod przymrużonych oczu, po czym pokręcił głową.

-Nie mogę w to uwierzyć, że jednak ze sobą jesteście.

-A to dlaczego?- zmarszczyłam brwi, oczekując odpowiedzi.

-Bo on nigdy nie miał dziewczyny tak na poważnie! Zazwyczaj to były laski na krótki dystans i jakoś mu to nie przeszkadzało.

-Może się zmienił- wzruszyłam ramionami, ale kiedy mój brat prychnął, zaczęłam się zastanawiać nad moimi słowami.

-A w to na pewno nie uwierzę... On się nigdy nie zmieni- patrzyłam na niego przez parę minut myśląc, jak mogłabym usprawiedliwić szatyna, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Nash miał rację i dobrze o tym wiedziałam. Zazwyczaj Cameron, kiedy do nas przychodził chwalił się swoimi "zdobyczami", ale jakoś mi to umknęło.

W pewnym momencie przyszczerzyłam się, zbijając z tropu brata, który patrzył na mnie niezrozumiale.

-A Ty to co?- spytałam z rozbawieniem -Przecież jesteś taki sam jak on, a jakoś Mia nie skarży się na zdrady z Twojej strony- rzuciłam i pałałam się z jego miny -Bum! Wygrałam! A teraz przepraszam, ale idę po buty- odwróciłam się na pięcie i dumnie ruszyłam w stronę mojego celu.

Najlepszy przyjaciel mojego brata || Cameron Dallas || Book one || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz