Jeszcze nigdy powrót do domu tak szybko mi nie zleciał. Chłopaki przez całą drogę śpiewali, tańczyli, opowiadali głupie kawały i dobrze się bawili. A ja razem z nimi. Ta podróż była lepsza, niż mogłam ją sobie wyobrazić. Spędziłam miło czas, spotkałam swoich idoli i w końcu zeszłam się z Cameronem.
Mój uśmiech nie schodził z twarzy, nawet kiedy leżałam już w swoim łóżku, pod cieplutkim kocem, z kubkiem herbaty i ulubioną książką w ręce. Co chwilę wspominałam miło spędzony czss w gronie przyjaciół i nie żałowałam ani jednego dnia z nimi. No może pierwszego... Ale o tym dawno zapomniałam i nie zamierzałam do niego wracać.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu, po którego szybko sięgnęłam i odrbrałam połączenie.
-Cześć!- zachrypnięty głos odezwał się po drugiej stronie, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Hej.
-Masz czas się spotkać?- spojrzałam na zegar ścienny, który wspazywał drogą w nocy.
-A wiesz która godzina? Rodzice będą źli jak się dowiedzą, że wyszłam.
-Wiem, że coś wymyślisz- mrunkął -Za piętnaście minut będę pod Twoim oknem.
-No niech Ci będzie- odezwałam się cicho, stając z łóżka -Tylko się ubiorę.
-Mi to nie będzie przeszkadzać- usłyszałam jak parska śmiechem, na co odruchowo wywróciłam oczami.
-Czy chłopaki zawsze muszą myśleć tylko o jednym?- szepnęłam, próbując jedną ręką włożyć na siebie bluzę.
-Taka nasza natura- mogłam sobie wyobrazić, jak szatyn wzrusza ramionami -Tak, jak u was jest czepianie się i obrażanie o byle co- prychnęłam.
-Że co proszę?
-A nie mówiłem?- kolejny raz się zaśmiał, powodując u mnie wzrost ciśnienia -Pogadamy za chwilę.
-Okey, czekam- rozłączyłam się, po czym wyszłam z pokoju, żeby zabrać z przedpokoju jakieś buty.
-Wybierasz się gdzieś?- usłyszałam stanowczy głos za sobą, więc przeklinając swoją ostrożność, powoli odwróciłam się do opartego o framugę swoich drzwi do pokoju Nash'a.
-Nie wiem o czym mówisz- skrzyżowałam ręce na piersiach i podniosłam wysoko głowę -Szłam do kuchni.
-Uważaj, bo uwierzę- wywrócił oczami, podchodząc do mnie -A więc?- westchnęłam, bo wiedziałam, że jeśli nie powiem mu o swoich planach, wyda mnie rodzicom.
-Idę spotkać się z Camem- brat patrzył na mnie przez chwilę spod przymrużonych oczu, po czym pokręcił głową.
-Nie mogę w to uwierzyć, że jednak ze sobą jesteście.
-A to dlaczego?- zmarszczyłam brwi, oczekując odpowiedzi.
-Bo on nigdy nie miał dziewczyny tak na poważnie! Zazwyczaj to były laski na krótki dystans i jakoś mu to nie przeszkadzało.
-Może się zmienił- wzruszyłam ramionami, ale kiedy mój brat prychnął, zaczęłam się zastanawiać nad moimi słowami.
-A w to na pewno nie uwierzę... On się nigdy nie zmieni- patrzyłam na niego przez parę minut myśląc, jak mogłabym usprawiedliwić szatyna, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Nash miał rację i dobrze o tym wiedziałam. Zazwyczaj Cameron, kiedy do nas przychodził chwalił się swoimi "zdobyczami", ale jakoś mi to umknęło.
W pewnym momencie przyszczerzyłam się, zbijając z tropu brata, który patrzył na mnie niezrozumiale.
-A Ty to co?- spytałam z rozbawieniem -Przecież jesteś taki sam jak on, a jakoś Mia nie skarży się na zdrady z Twojej strony- rzuciłam i pałałam się z jego miny -Bum! Wygrałam! A teraz przepraszam, ale idę po buty- odwróciłam się na pięcie i dumnie ruszyłam w stronę mojego celu.
CZYTASZ
Najlepszy przyjaciel mojego brata || Cameron Dallas || Book one || ZAKOŃCZONE
FanfictionJak potoczy się los Gabriel, spokojnej, miłej, uczynnej i pracowitej siedemnastoletniej dziewczyny, kiedy zorientuje się, że jej obiektem westchnień stał się najlepszy przyjaciel jej barta? Czy ten łamacz dziewczęcych serc, odwzajemni jej uczucie, c...