Rozdział 8.

418 61 4
                                    

- Charles. - Całkiem poważny Erik stał oparty o ścianę i przyglądał się Xavierowi, który stał pod przeciwną ścianą z założonymi rękami. - Powiesz mi w końcu, co się dzieje, że od kilku dni jesteś taki ponury, czy mam Cię zawiesić na wieszaku za gumkę od majtek?

Niebieskooki parsknął pod nosem i włożył dłonie do kieszeni.

- Proszę. Martwisz mnie. – Erik podszedł do niego i złapał za łokcie. – Powiedz.

- Ona się w Tobie zakochała – odparł po chwili drugi, unikając jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego.

- Maximoff? – Zmarszczył brwi.

- A kto inny?

- Przepraszam, czy to aluzja?

- Wiesz, mam trochę większy problem niż Twoja urażona duma. I nie, to nie miało tak zabrzmieć. Nie dziwię jej się. – mruknął i spuścił głowę.

- Nie dziwisz... - Erik położył dłoń na jego policzku.

Charles wtulił w nią twarz.

- Nie chcę jej krzywdzić, a nie umiem z Ciebie zrezygnować – wyszeptał, zamykając oczy. Widział cały czas twarz Maximoff przed oczyma.

- Ale ja nie chcę, żebyś ze mnie rezygnował. – Mężczyzna objął go ramionami. – Nie umiałbym jej pokochać, skoro już kocham Ciebie – wymruczał mu to cicho do ucha.

Charles tylko mocniej zacisnął powieki i kurczowo wtulił się w Erika.

- To mogła być każda inna osoba na ziemi, tylko nie ona. Boże, dlaczego ona? – Ścisnął pięści na golfie Lehnsherra.

- Już się stało, nic z tym nie zrobimy. Będzie musiało jej przejść. – Oparł brodę o czubek jego głowy. – Innego wyjścia nie widzę. Zawsze możesz jej w tym pomóc.

Xavier mocno wciągnął powietrze.

- Nie będę mieszać jej w głowie, obiecałem, że nigdy tego nie zrobię. – Pociągnął nosem.

- Charles... Ty płaczesz?

- Właśnie zanoszę się z rozpaczy, Eriku.

Lehnsherr wziął przyjaciela na ręce, niczym pannę młodą i wtulonego w siebie zaniósł do sypialni. Następnie położył go wygodnie na łóżku.

- Jest już późno, a Ty chyba powinieneś się w końcu odrobinę wyspać. – Odgarnął mu włosy za ucho, po czym odsunął się trochę od łóżka i zaczął się rozbierać.

Charles miał zamknięte oczy. Kiedy Erik odłożył spodnie na krzesło i ściągnął golf, wyszeptał:

- Zasypiasz?

- Słucham, jak się rozbierasz.

Mężczyzna uśmiechnął się do niego i w samych bokserkach przysiadł na łóżku.

- Ja na Twoim miejscu wolałbym popatrzeć.

Xavier otworzył oczy i sam mimowolnie się uśmiechnął. Rozpiął dwa guziki od koszuli i po prostu ściągnął ją przez głowę.

- Chyba nigdy tak szybko nie ściągałeś koszuli. – Erik zlustrował jego tors wzrokiem.

- Dzisiaj nie mam ochoty się z Tobą droczyć – powiedział cicho i położył jego dłoń na swoim obojczyku.

Erik przejechał po nim kilka razy opuszkami palców, po czym rozpiął Charlesowi spodnie i ściągnął je delikatnie. Rzucił je razem z koszulą na krzesło, na którym już leżały jego rzeczy i położył się obok niego. Otulił ich kołdrą.

Pasja MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz