Rozdział 1.

704 69 9
                                    


- Co z tą Ofelią w końcu Panie Lehnsherr?

- No wytłumaczyłbym Wam to, gdyby Charles ciągle nie kwestionował mojego zdania.

- Charles wcale nie kwestionuje tylko...

- Ależ dokładnie to robię - przerwał chłopak opierając się o krzesło.

- Pół roku nie starczyło na to abyś zmienił zdanie, co? – Oparł się o biurko nauczyciel.

- Pół roku temu Hamlet powinien być już omówiony, wedle pańskich słów, oczywiście – uśmiechnął się.

- Programu nie przeskoczymy. – Zamknął książkę i westchnął. – Czytałem to już tyle razy i..

- Może zbyt dosłownie. –Oparł się łokciami o ławkę. – Ofelia tylko trzy osoby kochała nad życie, brata, ojca i Hamleta. Kiedy nagle jej serce musi wybierać między lojalnością do ojca a słodkim uczuciem do mężczyzny sama nie wie co robić i postępuje zgodnie z radami od taty. Przecież on na pewno nie chciałby dla niej źle...

Erik w ogóle go nie słuchał. Patrzył jedynie z zaciekawieniem, wyglądał wręcz jakby niesamowicie pochłonięty był opowieścią ucznia, ale to nie ona go interesowała. Wpatrywał się w zaszklone oczy chłopaka, były przepełnione czymś nieokiełznanym. Mężczyźnie trudno było uwierzyć, że taka pasja jest spowodowana jedynie Szekspirem, w tych oczach było coś jeszcze. To był ogień, ekscytacja. Miłość
To była pasja miłości. Xavier nieprzyzwoicie intrygował Erika. Intrygował go tak bardzo, że jego wyobraźnia nie do końca pozwalała logicznie analizować jego zachowanie. Zawsze w trakcie rozważań Erik nie tylko odkrywał co chłopak skrywa w sobie, ale też co skrywa pod ubraniem. Nie stronił od tego także teraz.
Wykład Charlesa przerwał dzwonek. Nauczyciel spojrzał na swoje buty

- Dobrze, przeanalizujcie słowa Xaviera i widzimy się z wnioskami po niedzieli.

Niebieskooki uśmiechnął się, po czym wziął swoje rzeczy i wcisnął do plecaka.

- Nie słuchał mnie Pan. – Wstał i powoli podszedł do mężczyzny.

- Słuchałem, to było - zrobił gest ręką – ujmujące, doprawdy, może kiedyś to do mnie dojdzie. –Uśmiechnął się i opuścił dłoń.

Chłopak pokręcił głową i skierował się do wyjścia.

- Charles?

- Tak? – Odwrócił głowę.

- Macie tu jakieś kółko szachowe?

***

- W zasadzie kółko szachowe to dobry pomysł –powiedział Charles bardziej kierując swoje słowa do butelki piwa, którą trzymał w ręce.

- Wasza szkoła to w ogóle dziwna placówka, żeby nie posiadać kółka szachowego. Ta Altman to ma wartości – zaśmiał się Erik i wykonał swój ruch.

- To chyba nie Pana miejsce. – Otworzył kolejną butelkę.

- O tylko nie Pan, jestem od Ciebie o trzy lata starszy.

- Wiem – zaśmiał się i ruszył pionkiem.

- Sprawdzałeś mi dowód? – powiedział odkładając swoje piwo na stół.

- Sprawdzałem Twoją głowę Erik. – Spojrzał mu w oczy.

Mężczyzna zmarszczył brwi i wyprostował się

- Co mam przez to rozumieć? Wzrokowa lobotomia? – zaśmiał się niepewnie.

- Powiem Ci, jeśli pokażesz mi co potrafisz.

Pasja MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz