Rozdział 79. Walka cz.2

4.9K 505 197
                                    

Remus w ostatniej chwili uchylił się przed nadlatującym w jego kierunku zaklęciem unieruchamiającym. Lily zrobiła dwa kroki do tyłu nie odrywając wzroku od postaci w pelerynach. Miała świadomość, że nie mają szans w walce przeciwko czterem przeciwnikom, którzy na pewno nie będą zachowywać się uczciwie. 


- Ktoś tu się nas boi. - zaśmiała się gardłowo Bellatrix, bawiąc się kosmykiem kręconych włosów. 

- Czego chcecie ? - zapytał Remus starając się przybrać swobodny ton głosu. Kuzynka Syriusza zaśmiała się ponownie rozkładając ręce. 

- Trochę nam się nudziło. - wyjaśniła. - Tam już wszytko dobiega końca, a my chcemy się pobawić. 

Lily zauważyła jak Lupin rzuca jej szybkie spojrzenie i kieruje wzrok na ziemię. Jedynym pozytywnym aspektem tej sytuacji było to, że jest tu akurat z nim. Zawsze dobrze się rozumieli i teraz wiedziała co ma robić. 

Machnęła różdżką celując pod nogi popleczników czarnego pana. Lupin wykonał podobny gest celując jednak prosto w nich. Konieczność wzniesienie przez śmierciożerców tarcz, dał im czas na zajęcie dogodnej pozycji do atakowania. Starli się znaleźć takie miejsce, żeby odciągnąć ich walkę od rannych aurorów. 

Rudowłosa gryfonka kucnęła za jednym z budynków i nie czekając na jakikolwiek ruch ze strony przeciwników rzuciła zaklęcie Confringo, nie celując jednak w ludzi tylko w stojący niedaleko motocykl. 

Pojazd wybuchł powalając jednego ze śmierciożerców i podpalając szatę Bellatrix, która ugasiła ja strumieniem wody z różdżki. Kobieta wykrzywiła usta i posłała zielony promień w stronę Evans. Rudowłosa dziewczyna pisnęła kiedy zaklęcie oderwało kawałek ściany tuż nad jej głową. Serce waliło jej w piersi. Takiego strachu jak w tym momencie nie czuła jeszcze nigdy w życiu. 

Chciała zamknąć oczy i czekać na to co przyniesie jej następnych kilkanaście sekund, ale wiedziała że nie może się poddać. Musiała walczyć i jeżeli zginie to przynajmniej z wysoko podniesionym czołem.Wzięła głęboki oddech i wyszła ze swojej kryjówki z  podniesioną głową. 

Koniec uniesionej różdżki wycelowany miała w przeciwników. 

- Całkiem waleczna z ciebie szlama. - zadrwiła ciemnowłosa kobieta. 

- Walcz uczciwie. - zażądała Lily przygotowując się do ataku. Bellatrix roześmiała się głośno.

- Jestem ślizgonką. - odparła kobieta.  - My nie walczymy uczciwie.

Dłoń w której Lily trzymała różdżkę drgnęła. Wprawna w pojedynkach Lestrange wykorzystała ten ułamek sekundy rozkojarzenia przeciwniczki i rzuciła zaklęcie tnące. Lily niemal udało się uskoczyć, jednak promień musnął jej ramię. Dziewczyna jęknęła i w odwecie posłała zaklęcie zamrażające a zaraz po nim rozbrajające. Bellatrix udało się odeprzeć oba ataki i ze zdwojoną zaciętością przystąpiła do kontrataku. Evans zdała sobie sprawę, że jeżeli będzie walczyła tak jak do tej pory bardzo szybko pożegna się z życiem. Z jej różdżki wyleciał jasnożółty piorun, przed którym śmierciożerczyni ledwo umknęła.  Rudowłosa dziewczyna kątem oka dostrzegła, że jeden z przeciwników Remusa leży nieprzytomny na ziemi. Odetchnęła z ulgą, bo bała się że jej przyjaciel nie da rady przeciwko dwóm przeciwnikom.

Zielony promień wydobywający się z różdżki Bellatrix zmusił ją do ponownego skupienia uwagi. Udało jej się uskoczyć przed zaklęciem uśmiercającym i posłać ognisty promień, który podpalił szatę ciemnowłosej kobiety. Lily szybko wykorzystała swoją szansę i podczas gdy Lestrange zajęta była gaszeniem szaty chciała ją rozbroić. 

Niestety, do tej pory nieprzytomny przeciwnik Remusa teraz się ocknął. Lily nie zauważyła jego ruchu. Poczuł jedynie wszechogarniający ból, którego raz już doświadczyła w swoim życiu i miała nadzieję nigdy więcej tego nie przeżyć. 

Upadła z krzykiem na ziemię. Zacisnęła mocno powieki modląc się w duchu, żeby ta męka skończyła się jak najszybciej. Nie wiedziała po jakim czasie ból ustał. Otworzyła oczy i zobaczyła pochylającego się nad nią Remusa. Za jego plecami stało dwóch aurorów. 

- Uciekli. - poinformował ją Lupin pomagając wstać. Lily miała nogi jak z waty dlatego trzymała przyjaciela pod ramię. 

- Nie wiem nawet kiedy mnie zaatakował. - mruknęła Evans zła na siebie. 

- Byłaś skupiona na Bellatrix. - pocieszył ją Remus. - Skąd miałaś wiedzieć, że on się ocknie. 

Z oddali ktoś krzyknął jej imię. Lily odwróciła się i zobaczyła biegnącego w jej kierunku Jamesa. Wpadła w jego ramiona i z zamkniętym oczami zaciągnęła się zapachem jego perfum. 

- Jesteś cały? - zapytała odsuwając się na odległość ramion, Chłopak pokiwał głową i wcisnął na jej usta szybki pocałunek.-Tak bardzo się o ciebie bałam. 

- Hej Evans. Mi też nic nie jest. - odezwał się Łapa stojąc kilka kroków za swoim przyjacielem. Na jego ustach gościł radosny uśmiech. 

- A jak było tutaj? - zapytał Potter rozglądając się po zniszczeniach. 

- Spotkaliśmy kuzynkę Łapy i trójkę jej kolegów. - powiedział Remus. - Niestety nie chcieli z nami rozmawiać.

- Nic wam nie jest? - Lily pokręciła głową, ale Lupin odparł:

- Mi nie, ale Lily oberwała Cruciatusem i czymś w ramię. 

- Już wszystko dobrze. - zapewniła swojego chłopaka Lily. - Nic mi nie jest. 

James ponownie ją objął. 

- Chyba możemy już wracać? - odezwał się Łapa rozglądając się po miejscy w którym nie dawno walczyli. 

- Tak, możemy. - przyznał mu rację Lupin. Ustalili tylko, że James deportuję się z Lily do jej domu, a potem wróci do siebie. 

Kiedy para znalazła się pod domem dziewczyny, James oparł brodę na głowie Lily. 

- Jesteś pewna, że dobrze się czujesz? - zapytał szeptem. 

- Tak. - mruknęła. 

- Mówiłem ci żebyś nie dołączała do Zakonu. - westchnął Potter. Lily odsunęła się od niego. 

- James oboje podjęliśmy decyzję, że w nim będziemy. - przypomniała mu. 

- To niebezpieczne. 

Evans prychnęła. 

- Tak samo jest niebezpieczne dla mnie jak dla ciebie. Więc skończy ten temat. 

Okularnik przyciągnął ją znowu bliżej siebie, pochylił głowę i pocałował. 

- Po prostu cię kocham i się martwię. 

Nie znoszę publikować z telefonu 😣😟


 


Sekrety Huncwotów ( The secrets of the Marauders)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz