Rozdział 17. Pogrzeb.

7.8K 630 131
                                    

Uwaga zanim przeczytasz ten rozdział przenieś się do rozdziału 16. pt. Złe nowego początki.     



Cmentarz w Dolinie Godryka wypełniał tłum osób ubranych na czarno. Każdy, kto choćby przelotnie znał Charlusa Pottera zjawił się aby go pożegnać i wesprzeć jego rodzinę w tym trudnym dniu.

James stał w pierwszym rzędzie obejmując swoją mamę ramieniem. Kobieta w czarnej sukience cicho łkała w koronkową chusteczkę nie zwracając uwagi na podchodzące do niej osoby.

Nieco dalej z boku znajdowała się delegacja ze szkoły na którą składał się Syriusz, Remus i kuzynka Rogacza - Georgina Lind, która podobnie jak chłopcy uczyła się na VI roku. Przybyłym uczniom towarzyszyła Minerwa McGonagall, która znała Pottera seniora jeszcze ze szkoły oraz sam dyrektor Albus Dumbledore.

Uroczystość pogrzebową prowadził niski, łysiejący mężczyzna ale w jej połowie na środek wyszedł najbliższy przyjaciel Charlusa. Rozejrzał się po zgromadzonych osobach i westchnął cicho zbierając się do przemowy:

-Nie jestem dobry w publicznym zabieraniu głosu, to zawsze Charlie* był tym który przemawiał. Nie mam zamiaru podkreślać tego jak wspaniałym był człowiekiem, skoro się tu zebraliście to doskonale to wiecie. Charlus i ja znaliśmy się 50 lat. Pół wieku. I chociaż nie zawsze się zgadzaliśmy i często były miedzy nami kłótnie zawsze mogłem na niego liczyć. - głos mężczyzny przepełniony był smutkiem. - Tacy przyjaciele jak on bardzo rzadko się trafiają i cieszę się, że był obecny w moim życiu. I chociaż przeżył cudowne 67 lat, to i tak za mało abyśmy wszyscy mogli nasycić się jego obecnością. - przemawiający spojrzał w niebo i lekko się uśmiechnął. - Nie żegnam się z Tobą przyjacielu, bo wiem że prędzej czy później się spotkamy. - Gdy te słowa opuściły jego usta, mężczyzna lekko skłonił się przed trumną i odszedł na zajmowane wcześniej miejsce.

James zamknął oczy żaby nikt nie widział łez które je wypełniły. Musiał być silny dla mamy, bo gdy ona pozwoliła sobie na całkowite załamanie on musiał załatwić wszystko związane z pogrzebem.

Kiedy uroczystość dobiegła końca, a trumna spoczęła w przygotowanym wcześniej dole, najbliżsi udali się do rodzinnego domu Potterów aby tam pogrążyć się w żalu po zmarłym.

Gdy Dorea Potter została wzięta pod opiekę swojej kuzynki, James nie miał co z sobą zrobić. Nie chciał siedzieć i wysłuchiwać lamentów ciotek ani być pocieszany przez wujków, więc cicho wymknął się do ogrodu gdzie stała niska, drewniana ławka. Nie dana mu była długa samotność, gdyż już po chwili po obu jego stronach usiedli Syriusz i Remus.

Chłopcy nie odezwali się ani słowem, ale sama ich obecność sprawiła, że Rogacz poczuł się lepiej.

-To takie głupie uczucie. - mruknął cicho okularnik wpatrując się w niebo. - Ja nie czuję, że go już nie ma. To po prostu do mnie nie dociera.

Remus położył dłoń na ramieniu chłopaka i lekko uścisnął.

-Nikt z nas w to nie wierzy. - stwierdził Black.

-Kurcze on tyle lat był aurorem! - zaczął mówić szybko James, który potrzebował przed kimś się wygadać. Wyrzucić wszystko co leżało mu na sercu. - Tyle lat ryzykował życie i nic mu się nie stało! W pracy nawet żartowali, że jest nie do zdarcia. Nawet nie pomyślałem, że pewnego razu po prostu nie wróci... - głos chłopaka się załamał, Potter ściągnął okulary i ukrył twarz w dłoniach. Syriusz smutnym wzrokiem patrzył na najlepszego przyjaciela i nie wiedział co ma robić. Widział po minie Remusa, że on też jest w podobnej sytuacji.

-Rogaczu... - zaczął cicho Łapa. - Kurcze jestem beznadziejnym pocieszycielem.

-Nie da się pocieszyć w takiej sytuacji. - odezwał się Lunatyk.

-Sama wasza obecność jest pocieszeniem. - mruknął James. - Nie wiem co bym zrobił gdybym musiał siedzieć tu sam.

Usta Blacka wygięły się w smutnym uśmiechu.

-Co z twoją mamą? - zapytał się Lupin po chwili milczenia. - Jak wrócisz do szkoły?

James podniósł się powoli ocierając zaczerwienione oczy z łez.

-Wprowadzi się do nas ciocia Harriet. - odpowiedział. - Zachowuje się jak baba. - stwierdził. - Przepraszam, że musieliście na to patrzeć.

Nagle na jego ramieniu wylądowała pięść Syriusza. Potter aż syknął z bólu i spojrzał zaskoczony na przyjaciela.

-Co ty pierdolisz?- warknął chłopak. - Nie zachowujesz się jak baba! Przyjaciele są od tego, żeby być przy sobie w każdej sytuacji i wspierać. A jeżeli myślisz, że łzy są jakąś ujmą na honorze to jesteś idiotą.

-James przy nas nie musisz udawać, że Cię to nie rusza. - dodał Remus.

Okularnik najpierw spojrzał na jednego, a później na drugiego przyjaciela i pokręcił głową.

-Czym sobie zasłużyłem na takich przyjaciół? - zapytał nie oczekując odpowiedzi.

-No wiesz. - powiedział Black obejmując go ramieniem. -Głupi ma zawsze szczęście!

Z ust Rogacza wyrwał się cichy chichot który przerodził się w cichy śmiech.

-Dziękuję Merlinowi, że was spotkałem na swojej drodze! - powiedział gdy przestał się śmiać. - I może to zabrzmi strasznie ckliwie i dwuznacznie, ale was kocham.

Są takie relacje między ludźmi, gdzie słowo "przyjaźń" to za mało, żeby oddać to co czują strony.

*Charlie - dałam jako zdrobnienie imienia Charlus. 

Kolejny krótki rozdział z którego nie jestem jakoś specjalnie zadowolona.  Mam nadzieję, że mi go wybaczycie. ;)





Sekrety Huncwotów ( The secrets of the Marauders)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz