Rozdział 4

1.6K 115 16
                                    

Wróciłam ze szkoły i byłam mega podekscytowana bo to już dzisiaj. To troche dziwne bo jednak dla niego to smutny dzień bo go oddają, ale dla mnie to szansa na normalną znajomość. We wszystkim są pozytywy nawt w bidulu. Zostało mi tylko przeniesienie drugiego łóżka ze strychu,sama nie dam rady, zeszłam na korytarz a moją uwagę przyciągnął chłopak opierający się o ścianę ze wzrokiem wbitym w telefon.
- Ej...0038?-zapytałam nie pewna jego numeru bo widze go może drugi raz odkąd tu jestem co jest dziwne- Możesz mi pomóc,bo muszę przenieść łóżko...
-Po co ci drugie łóżko?- zapytał zielonooki odrywając uwagę od telefonu i  unosząc brew.
-Będę miała wspólkokatora debilu...Tak trudno się domyśleć?
Zapłacie ci...
-Dobra dobra nie musisz. Zdaj się na moję dobre serce.-powiedział i teatralnie położył rękę na miejscu gdzie znajduje się serce.
-Śmiechłam. A teraz rusz dupe i chodź za mną.- odpowiedziałam pokazując ręką stronę w którą zamierzałam iść.

-A ty jesteś....?

-0021 we własnej osobie-spojrzałam na niego uśmiechając się sarkastycznie.

-Ej słyszałem o tobie! Ale...

-Ale co? - uniosłam brew pytająco.

-Wydajesz się spoko osobą a wszyscy gadają, że jesteś jakaś dziwna i inna...

-Wierzysz w te ploty...?

-Wierzyłem, ale od dzisiaj już nie uwieże w żadne-uśmiechnął się ciepło.

-A-a t-to f-fajnie-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się pocierając kark.Co to było? Co ja się wysłowić nie umiem? Świetnie...

***
Po godzinie męczenia się z tym cholerstwem, udało się.

-Dzięki.-odpowiedziałam z uśmiechem, na co chłopak również się uśmiechnął i odszedł do swojego pokoju.
No to teraz wystarczy tylko czekać. Postanowiłam zrobić to co zawsze czyli usiąść na oknie.
Ciekawe jak będzię wyglądać...I co na myśli miał dyrektor mówiąc, że nie jest do końca normalny...Może jest na coś chory? Nieee to raczej nie to. Może jest niepełnosprawny? Nieee przecież wtedy powiedzial by mi wprost... Dobra co będzie to będzie byle by chciał się ze mną zadawać. Moje myśli zostały przerwane odgłosem pukania do drzwi.

-Proszę!-powiedziałam lekko unosząc głos.

Drzwi otworzyły się a do pokoju wszedł dyrektor. Liczyłam na to, że może 0038 przyszedł mi potowarzyszyć ale kogo ja oszukuję. Oopss...A może to chodzi o ten wf...Głupia pinda pewnie naskarżyła  ehh...

-Jest jakiś bład w systemie i nie można wygenerować numeru tego nowego poza tym mają problem z transportem... Więc dojedzie dopiero jutro w południe lub wieczorem...
Uff...Czyli jednak nie. Ale CO?!

-Że co?! Jak to?! Przecież to tylko oddanie do sierocińca a nie hotel.
-Po pierwsze nie krzycz. Po drugie to nie jest zwykły sierociniec a zasady znasz.

-Taaa..To zajebiście-powiedziałam siadając na łóżku.

-Chamuj słownictwo-upomniał mnie.

-Oh..okay..przepraszam?-powiedziałam krzywo się uśmiechając.

Dyrektor wyszedł a ja usiadłam na oknie. Nie ma to jak zepsuć komuś dzień który tak świetnie się zapowiadał. Czuje się jakbym mokrymi zapałkami chciała odpalić świecę a gdy już się udało zaczął padać deszcz...Tak właśnie tak, ta metafora idealnie opisuję mój obecny stan.Zeskoczyłam z parapetu na łóżko i wyjęłam laptopa z nocnej szafki. Skąd go mam? Kiedyś jak jeszcze moja rodzina była normalna dostałam go od taty na 12-ste urodziny. Włączyłam i zaczęłam przeglądać portale społecznościowe a potem zabłądziłam na youtube oglądając śmieszne koty.

***
Spojrzałam na zegar.
01:34
-O FUCK! Lekcje!- poderwałam się zamykając laptopa.
Błagam niech nic nie jest zadane.BŁAGAM.
Przejżałam wszystko i już miałam się cieszyć gdy otworzyłam ostatni zeszyt. Matematyka. Super.
Usiadłam i zaczęłam robić. Skończyło się na tym, że spać poszłam po 02:00. Jaki z tego wniosek? Nie top smutków w śmiesznych kotach.

_______________________
Mam nadzieję, że nie jest tak straszny na jaki mi wygląda?
C;

Dziękuję za ponad 100 wyświetleń książki! 💘

Do następnego xxx

Inna? ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz