Rozdział XV

213 20 1
                                    

*Nie każdy związek jest idealny BOOYA*

Mizu


    Był piątek, około dwudziestej. Satoru wybrał się na jakąś popijawę ze znajomymi. Oczywiście ja odmówiłem. Nie lubię natłoku ludzi, których nie znam. W kawiarni jest inaczej, nie musisz z nimi rozmawiać, bawić się tylko odbierasz zamówienie i odchodzisz. Zostałem w kawiarni do późna sądząc że Satoru wróci bardzo późno. Stałem za ladą wycierając białe filiżanki. Zostałem tylko ja i jakiś pracownik, który miał odebrać jakąś dostawę. W środku oprócz mnie był jeszcze jakiś mężczyzna ubrany w szarawy płaszcz, błękitną koszulę i czarne spodnie. Siedział tutaj od szesnastej. Wyglądał na starszego od Satoru. Czekał chyba na kogoś. Co godzinę zamawiał kolejną kawę, płacił kartą, spoglądał na czarny zegarek , nerwowo przeczesywał estetycznie ułożone włosy, patrzył na mnie. Od czasu tego wypadku stałem się strasznie nerwowy. Każdy szept, rozmowa lub spojrzenie stresuje mnie i niepokoi. Jakby każdy rozmawiał o mnie. Wybijała już godzina zamknięcia. Mój współpracownik kazał mi już zamykać. Szybko przebrałem się w normalne ubrania. Uznałem że pożegnam tajemniczego mężczyznę.

-Przepraszam, już zamykamy -rzuciłem stojąc przed nim

-Oh, przepraszam zasiedziałem się- powiedział wstając od stołu z przyjaznym uśmiechem

-Nic się nie stało -odwzajemniłem uśmiech- Proszę za mną - rzuciłem kierując się do drzwi. Mężczyzna poszedł za mną. Wydawał się całkiem miły. Znaleźliśmy się już na zewnątrz. Było zimno. Wiatr mocno wiał, markizy szumiały mocno. Zapiąłem kurtkę pod brodę. Wyciągnąłem pęk kluczy i powoli zamykałem drzwi. Mężczyzna stał niedaleko mnie, jakby czekał aż skończę.

-Czekał pan na kogoś?- zapytałem odwracając się do niego przodem

-Tak, ale jak widać nie przyszła-westchnął- Długo tu pracujesz?

-Gdzieś z parę tygodni- Nie czułem się jakoś dziwnie. Wydawało mi się że po prostu chce pogadać. Gdzieś niedaleko zauważyłem grupę mężczyzn ,których spotkałem ostatnio- Powinienem już wracać -rzuciłem idąc w stronę powrotną, a mężczyzna szedł za mną.

-Idziemy w tym samym kierunku- zaśmiał się- Jesteś całkiem ładny, masz kogoś?- zapytał, spojrzałem na niego podejrzliwie. Jest normalny

-Tak

-Szczęściara- rzucił

-Szczęściarz

-Aaa rozumiem -westchnął- Szczęściarz – poprawił się

-Jest pan stąd? -zapytałem

-Proszę mów mi... Waru, kiedy mówisz do mnie per pan czuje się staro -rzucił wzdychając - Przyjechałem tutaj do... Tej co nie przyszła

-Współczuje -mruknąłem- Ja jestem Mizu- puściłem mu miły uśmiech

-A właśnie ile ty masz lat? Wyglądasz na strasznie młodego -rzucił

-Dziewiętnaście - odpowiedziałem, teraz przypomniałem sobie datę moich urodzin.

-Wyglądasz na dwanaście- rzucił uśmiechając się. Dotarliśmy do centrum. Tutaj nasze drogi rozeszły się.

-Do zobaczenia Mizu, miło mi się z tobą gawędziło- powiedział odchodząc

-Mi z tobą też, do widzenia! -krzyknąłem machając mu na pożegnanie. Przyjemnie mi się z nim gadało. Ruszyłem w stronę domu.

Sairen? 
サイレン| YAOIWhere stories live. Discover now