Rozdział III

420 43 3
                                    


Było cicho, siedziałem przy stole kuchennym na gotujący się ryż. Cały dzień nie jadłem więc myślałem jedynie to tym momencie. Mizu siedział na kanapie, próbują nieudolnie wstać by dostać się do stołu. Przez chwilę przyglądałem się chłopakowi przez chwilę. Jego próby wydały mi się trochę śmieszne ,ale gdzieś w głowie pojawiła się myśl że powinienem mu pomóc. Wstałem od stołu i ruszyłem w jego stronę.

-Pomogę- rzuciłem podając mu rękę, on podniósł głowę. Po jakiś kilku sekundach jakby ogarnął o co mi chodzi i pomogłem mu wstać. Zaprowadziłem go w wybrane miejsce. Gdy usiadł zacząłem nakładać ryż i wyciągać zakupy, a więc na dzisiejszą kolację zjem ryż i z tego co zauważyłem sajgonki. Zjem wszystko jestem strasznie głodny. Postawiłem wszystko na stole i w końcu mogłem uciszyć głodny żołądek. Mizu jadł powoli jakby nie wiedział dokładnie co je. Przyglądałem mu się jak posługuje się pałeczkami. Nie żeby coś ,ale radzi sobie nieźle.

-Jak tam noga?- zapytałam przerywając ciszę

-Nadal boli- westchnął chowając twarz za włosami. Spojrzałem na jego twarz czy mi się przywidziało czy nie? Zamarłem na chwile. Na jego policzkach pojawiły się drobne rumieńce. Byłem wręcz zaskoczony. Czym mogłem go doprowadzić do tego? Może mi się wydaje, eh.

-Jak zjemy, zmienię ci opatrunek –rzuciłem

-Dziękuję- szepnął uśmiechając się, chyba to był pierwszy raz kiedy się do mnie uśmiechnął. Przyznam że poczułem się uhonorowany. Po posiłku pomogłem mu usiąść na kanapie, po czym wrzuciłem wszystkie naczynia do zlewu i błyskawicznym tempie ruszyłem po apteczkę. Chłopak czekał spokojnie trzymając nogę opartą o podłokietnik. Ja usiadłem obok niego on przysunął się bliżej mnie. Chwyciłem go za nogę, rozwiązałem bandaż. Chłopak obrócił twarz w bo zasłaniając przy tym swoją grzywką oczy. Był spięty i świadomość że dotykam jego nogi go onieśmiela, łatwo to wywnioskować napiął mięśnie i odwrócił wzrok ode mnie. Uznałem że chce trochę rozluźnić atmosferę.

-Wiesz, myślałem że jak wrócę nikogo nie będzie- westchnąłem , Mizu spojrzał na mnie spod białej grzywki. Powiedziałem coś nie tak?

-Tak , racja. Też bym tak pomyślał gdybym zaproponował nieznajomemu wspólne pomieszkiwanie i w pierwszy dzień wyszedł domu. Wiem że myślałeś przez chwile że gdy wrócisz do domu niczego nie będzie- mruknął wzdychając- Nie bój się zauważ w jakiej ja jestem sytuacji ,a ci zaufałem i zostałem- wysłuchałem go do końca. To chyba jego pierwsza dłuższa wypowiedź idzie nam całkiem dobrze. Mentalnie pogratulowałem sobie, ufa mi. Podniosłem głowę patrząc mu w oczy. Chłopak momentalnie rzucił wzrok w stronę kuchni. – Jesteś rybakiem- zapytał

-Tak, skąd wiesz?- zapytałem nie odwracając wzroku od bandaży, kątem oka mogłem zobaczyć że mi się przygląda

-Cóż pamiętasz że od jakiegoś czasu przesiadywałem na kamieniu niedaleko plaży

-No racja- rzuciłem- Lubisz pływać?- zapytałem wodząc wzrokiem w okolicach jego twarzy. Mizu delikatnie się poprawił i potarł twarz dłonią. Wywołało to drobne rumieńce na jego twarzy.

-Pływam od małego- westchnął zamyślony- To chyba moje jedyne zajęcie

-Nie chodzisz do żadnej szkoły czy coś?-

-Nie po ukończeniu siedemnastu lat skończyłem z nauką- powiedział- Wtedy całkowicie oddałem się pływaniu

-A twoi rodzice co oni na to?- zapytałem na nowo odkażając rany

-Nie żyją- powiedział krzywiąc się gdy na jeździłem wacikiem po ranach- Nawet ich nie pamiętam, tylko jakieś przypadkowe osoby

-Współczuje- szepnąłem, zaczyna być coraz bardziej ciekawie. Na pewno to nie narkoman, ćpun i itp. To zwykły chłopak z zamiłowaniem do wody

-Dzięki- szepnął uśmiechając się, odwzajemniłem uśmiech- A ty jesteś tu całkiem sam?- zapytał rozglądając się dookoła

-Tak, ale niedaleko mieszka moja matka- rzuciłem chwytając za nowe bandaże- Często ją odwiedzam wiesz kobieta po pięćdziesiątce potrzebuje mojej pomocy

-Na pewno jest szczęśliwa że ma takiego syna- powiedział, mam to uznać za komplement? Jeśli tak ,to miło mi.

-Dzięki- westchnąłem-Twoja noga za kilka dni będzie w całkiem niezłym stanie- mruknąłem- Dam ci jakieś leki przeciwbólowe- rzuciłem szukając w apteczce tabletek. Po od nalezieniu tabletek rzuciłem je na stolik przed kanapą. Owinąłem nogę Mizu parę razu bandażem uważając na waciki z lekiem. Po chwili już wszystko było gotowe. Odniosłem apteczkę. Mizu nie ruszał się z salonu. W tulił się w koc ,który mu przyniosłem. Ja uznałem że zrobię sobie kawę i herbatę dla Mizu, a potem obejrzę telewizję. Jeszcze nie było tak późno. Jakaś dwudziesta czwarta. Jeszcze będę mógł się zdrzemnąć. Włączyłem telewizor. Chłopak trochę się ożywił gdy go włączyłem.Na początku obejrzeliśmy wiadomości , dalej oglądaliśmy to co chciał Mizu. Film. Nie za bardzo o czym jest ,ale on gwarantował że mi się spodoba. Nie obejrzałem filmu do końca, byłem zbyt padnięty. Około drugiej padłem na łóżko i zasnąłem kamiennym snem. 

~~~~~~~

  

Dzieciaczki oto kolejny rozdział. Boom boom. Te wybuchy ta akcja. Trzeba rozdać tlen w spreju XD.  Od razu mówię że w kolejnym rozdziale będzie się działo więc gotować mi się tutaj do prawdziwej akcji  ( ͡° ͜ʖ ͡°) hyhy. Mam już plan dla Statoru i Mizu więc... (zaciera ręce w zacieszu) Dziękuje za przeczytanie  niech gwiazdki posypią się z nieba itp. hyhyh. Więc widzimy się w następnym rozdziale życzcie mi dużej weny bo o nią u mnie ciężko. Jeszcze raz dziękuję za przeczytanie i do następnego <3 :*

Sairen? 
サイレン| YAOIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz