Podeszłam powoli do dziewczyny cały czas patrząc jej w oczy. Usiadłam na tylnich łapach, moje oczy zaszły lekką mgłą, wokół nas wył cicho wiatr. Siłą Szeptuchy oraz Luny przemówiłam do jej umysłu. Zmień się. Salma krzyknęła, zgięła się w pół. Patrzyłam na całą scenę ze spokojem, może lekkim smutkiem. Pierwsza przemiana zawsze była bolesna, ciało musiało dostosować się do zmiany formy, kości zmieniały swój wygląd i strukturę. Krzyki dziewczyny ściągnęły innych członków stada, ale przekazałam im, że mają się nie zbliżać. Czekałam w spokoju jeszcze kilka minut aż moim oczom ukazał się śliczny biały wilk. Uśmiechnęłam się wewnętrznie na ten widok, białe wilki były niezmiernie rzadkie.

Chwilę później wilczyca przede mną zawyła radośnie. Udało się! Usłyszałam w swoim umyśle jej wypowiedz. Kiwnęłam na to spokojnie głową, moje oczy wróciły do swojego poprzedniego stanu, wiatr się uspokoił. Dopiero teraz zauważyłam Jareda, a raczej jego wilczą formę, przyglądającą mi się od jakiegoś już czasu. Odruchowo skuliłam się, ale później zdałam sobie sprawę, że wszyscy wiedzą, a Alfa musi się pogodzić z tym kim jestem. Podniosłam spojrzenie ku jego oczom i dumnie uniosłam brodę.

Mężczyzna zaskoczył mnie, zaczął iść w moim kierunku, nie wiedziałam czego się spodziewać, ale wciąż trwałam w swojej pozycji. Tylko moje oczy odzwierciedlały moje obawy. W nich można było zobaczyć burzę emocji, która to toczyła się w moim wnętrzu. Wielki wilk usiadł koło mnie tym samym oznajmiając stadu nie tylko moją pozycję, ale przede wszystkim okazując mi szacunek, pokazując, że traktuje mnie jako równą sobie.

Po moim ciele rozeszła się fala ciepła. Ogarnęło mnie szczęście, byłam mu wdzięczna, że tak zachował się w tej wyjątkowej chwili. Bardzo chciałam jego akceptacji, podświadomie pragnęłam także miłości. Marzyłam o cudownym Partnerze, który będzie mnie szanował i kochał.

Stado widząc zachowanie ich Alfy zawyło radośnie. Bardzo chciałam wierzyć, że wszystko kroczy ku dobremu. Potrzebowałam radości i spokoju po tylu latach cierpienia i tułaczki. Ludzie zaczęli powoli się rozchodzić, a my nadal trwaliśmy w ciszy koło siebie. Widziałam jak Salma, dla pewności, jeszcze dwukrotnie zmieniła swoją formę, po czym podbiegła do mnie i rzuciła się na szyję z płaczem. Szybko powróciłam ludzkiej formy i spojrzałam na nią zaniepokojona.

- Och, tak się cieszę! Udało się! Jestem prawdziwym wilkiem! Widziałaś! - dziewczyna krzyczała przez łzy, jak się na szczęście okazało, łzy radości.

- Tak, widziałam, jesteś pięknym wilkiem. - Oddałam uścisk, nie potrafiłam nie cieszyć się jej szczęściem.

- Jesteś najlepszą Luną jaką mogliśmy sobie wymarzyć. Dziękuję. - powiedziała patrząc mi w oczy, po czym pobiegła, jak mniemam w stronę domu.

Stałam jeszcze chwilę z delikatnym uśmiechem aż poczułam jak Alfa zmienia się i staje koło mnie. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł moje ciało, coś czego nie umiałam powstrzymać. Jared odwrócił się w moim kierunku.

- Czy jesteś jakiś wolny dom, w którym mogłabym zamieszkać? - wypaliłam, zanim on zdążył coś powiedzieć. Cokolwiek to było, poszło w niepamięć, bo Alfa zrobił się aż czerwony na twarzy, jego oczy momentalnie pociemniały, dłonie zacisnął w pieści.

- Z kim chcesz tam zamieszkać? - wywarczał przez zęby. Widząc jego wkurzoną twarz, cofnęłam się, skuliłam ramiona. Znów to samo, znów ten strach. Serce biło mi zdecydowanie za szybko, obawiałam się go. Jared widząc to zaklął soczyście, wziął kilka głębokich, uspakajających oddechów. Dopiero gdy trzymał już swoje emocje na wodzy spojrzał na mnie.

- Po co Ci własny dom? Jara Cię wyrzuca? - zapytał w miarę spokojnym głosem.

- Nie, ale nie chcę jeszcze bardziej nadwyrężać jej gościnności. Zrobiła już dla mnie tak wiele. Chciałam zamieszkać w domu, żebym to ja mogła u siebie organizować wszystko to, na co mam ochotę. Nie proszę Cię o luksusy i jak tylko znajdę pracę to oddam Ci pieniądze za ten dom. - powiedziałam patrząc na niego, prosząc aby zrozumiał.

- Jaką pracę do cholery? O czym ty mówisz kobieto? - Alfa chwycił się za swoje przydługie włosy.

- Przecież jakoś muszę płacić rachunki, kupować jedzenie, ubrania. - wiedziałam, że on to wie, nie wiedziałam dlaczego nie rozumiał, że potrzebuje pieniędzy.

- To chyba oczywiste, że będę za wszystko płacił! Twoją pracą jest bycie Luną. - przy słowie praca zrobił cudzysłów palcami.

- Nie mogę się na to zgodzić. Muszę oddać moje długi Wilkinsonom, zapłacić za dom. - kręciłam głową wyliczając na palcach - Potrzebuje pracy i pieniędzy.

- Nie. - powiedział stanowczo Alfa, a mnie ręce opadły, wkurzyłam się niesamowicie. W jednej chwili zapomniałam o całym strachu, moje wnętrzności trawiła czysta furia.

- Czy ty jesteś głuchy czy głupi?! Jeżeli mowię, że czegoś potrzebuje to nie są to moje fanaberie, tylko znaczy to, że faktycznie czegoś potrzebuje, rozumiesz?! - krzyczałam wymachując rękoma.

Jared patrzył na mnie oniemiały po czym uśmiechnął się jak głupi do sera. Zdezorientowana zakończyłam swoją tyradę i patrzyłam na niego niepewnie. Mężczyzna podszedł do mnie i wziął w ramiona, po czym zaczął się śmiać.

- Kobieto, wpędzisz mnie do grobu! - nie przestawał się śmiać, a ja byłam coraz bardziej pewna, że Alfa mojego stada to zwykły bipolarny szaleniec. Wypuścił mnie z ramion i patrzył mi w oczy z iskierkami szczęścia wciąż tańczącymi w jego spojrzeniu.

- Nie potrzebujesz pracy, jeżeli chcesz coś kupić wysyłasz rachunek do mnie. Jutro dostarczę Ci kartę kredytową. - nie zważając na moje zaskoczone spojrzenie kontynuował - Jeżeli chodzi o dom to możesz mieszkać w rezydencji. Nawet byłoby to wskazane. - widząc, że chce się sprzeciwić położył palec na moich ustach. - Wiem, że póki co pewnie nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego, wiec będziesz miała osobną sypialnie. Dzielić będziemy łazienkę i garderobę, kuchnia na dole jest wspólna.

- Wstawię szafę do swojej sypialni, więc tylko łazienkę. - odpowiedziałam i widziałam szeroki uśmiech Alfy. Wiedząc, że właśnie wyraziłam zgodę Jared przytulił mnie do siebie mocno. Wdychałam jego zapach i czułam jak ogarnia mnie wewnętrzny spokój. W końcu postanowiłam odwzajemnić jego uścisk i lekko położyłam dłonie na jego plecach na co mężczyzna zamruczał zadowolony.

Szepcząc [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz