Rozdział 34

1.1K 38 0
                                    

Zayn

Czyli jednak mi się udało i mój urok osobisty wygrał. Mogłem się domyślić, że w końcu Olivia się we mnie zakocha, przecież nie jest wyjątkiem. Wyszedłem z jej pokoju i udałem się do swojego, który znajduje się na przeciwko pokoju Olivii. Rzuciłem się na łóżko ciesząc się jak kretyn. Mogłem być z siebie dumny, gdyż nad Olivią trzeba było się trochę pomęczyć, ale nie aż tyle, że nie był bym w stanie tego zrobić. Leżałem tak na łóżku, które było bardzo wygodne i z uśmiechem wpatrywałem się w sufit.

Olivia

Gdy Zayn wyszedł z pokoju cała w skowronkach rzuciłam się na łóżko, a z mojej twarzy nie znikał szeroki uśmiech. Dawno nie czułam się taka szczęśliwa. Wiem, że to tylko był pocałunek, ale dla mnie znaczył znacznie więcej. Mam nadzieję, że Zayn czuje to samo, bo jak nie to nie wiem co ja wtedy zrobię. Gdy jestem blisko niego to wtedy wolę ukrywać swoje uczucia, jakby coś mnie hamowało. Jedynie dzisiaj powiedziałam, że mąci mi w głowie, jakoś samo mi się wymknęło. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.

- Proszę - powiedziałam podnosząc się do pozycji siedzącej. - Już jestem - do pokoju wszedł Nate. Jak zawsze nienagannie ubrany. Miał na sobie czarny t-shirt, ciemne dżinsy i białe buty. - Aż tak źle wyglądam? - podszedł i przytulił mnie na powitanie.
- Nie, jak zawsze wyglądasz dobrze - odparłam. - Napijesz się czegoś? - spytałam.
- Jasne - rzucił po chwili leżąc na moim łóżku na co posłałam mu karcące spojrzenie a on nic sobie z tego nie robił.
- Zaraz wracam - skierowałam się w stronę drzwi.

Zeszłam na dół po coś do picia. Ruszyłam w stronę kuchni, gdzie nie zastałam Mariki, ale do lodówki była przyczepiona jakaś karteczka.

Jestem na zakupach :* obiad masz przygotowany, wystarczy go podgrzać :* za niedługo będę :*
MARIKA

Po przeczytaniu liściku sięgnęłam do lodówki po jakiś sok dla Nate'a. Nie jestem głodna więc nie zamierzałam podgrzewać przygotowanego przez Marike obiadu. Właśnie wyjmowałam szklanki, gdy usłyszałam kroki zbliżające się w stronę kuchni.

- Nate idź na górę, zaraz tam przyjdę - powiedziałam nawet się nie odwracając.
- On jest u ciebie? - usłyszałam wściekły głos Zayn'a za sobą. Zaskoczona odwróciłam się w jego stronę. - I co ty z nim robisz na górze? - spytał zaciskając pięści.
- Zayn nie strasz mnie! - skarciłam go. - A Nate to mój przyjaciel i może mnie odwiedzać kiedy zechce - dodałam odwracając się do niego plecami i napełniłam dwie szklanki sokiem pomarańczowym.
- No chyba jednak nie może - szepnął mi na ucho, przy okazji kładąc swoje dłonie na mojej tali. Mimowolnie przymknęłam powieki a przyjemny dreszcz przeszył moje ciało. Dlaczego tak bardzo reaguje na jego bliskość? To ze mną jest coś nie tak, czy raczej z nim?
- A co zazdrosny jesteś? - spytałam kokieteryjnie odwracając się w jego stronę i kładąc ręce na jego umięśnionym torsie.
- Nie jestem - powiedział stanowczo. - I nawet nie mam o kogo - dodał patrząc na mnie. Auć, zabolało, ale co ja mogłam się po nim spodziewać, że się we mnie zakocha i będziemy żyć długo i szczęśliwie. Zayn nie raz mi udowodnił, że jest dupkiem bez uczuć i się mną cały czas bawi, a ja głupia dałam się nabrać.
- No widzisz nie masz o kogo - posłałam mu blady uśmiech. - Więc ja idę do mojego przyjaciela - dałam nacisk na ostatnie słowo. - A ty zajmij się pracą - dodałam biorąc dwie szklanki soku i ruszyłam do siebie. Nie będę przez niego płakać! Nie będę! Boże jak ja mogłam w ogóle pomyśleć, że taki chłopak jak Zayn zwróci na mnie uwagę! Nie uważam, że jestem jakaś brzydka czy coś, ale dla niego nie jestem wystarczająco ładna.

- Jestem - weszłam do pokoju i dałam Nate'owi sok.
- W końcu - upił łyka ze szklanki. - Myślałem, że ufoludki mi cię zabrały - zaśmiałam się.
- Nie, to raczej gargamel mnie zagadał - rzuciłam.
- To czemu chciałaś się spotkać? - spytał znowu kładąc się na łóżku i klepiąc miejsce obok siebie.
Położyłam się obok i oparłam się o jego ramię.
- Tak chciałam się spotkać - szepnęłam. - No i pokłóciłam się z Brook - dodałam.
- Aha czyli ja jestem drugą opcją - rzucił.
- Nie gadaj głupot - walnęłam go w ramię. - Dobrze wiesz, że Cię lubię - posłałam mu słodki uśmiech.

- Nie przeszkadzam wam gołąbeczki? - do pokoju wparował Zayn i usiadł na moim krześle przy biurku.
- Co on tu robi? - spytał wkurzony Nate.
- Po co przyszedłeś? - zignorowałam pytanie Nate'a i zwróciłam się do Zayn'a.
- Przecież jestem twoim prywatnym ochroniarzem i muszę Cię chronić - odparł z widoczną kpiną w głosie.
- Kim jest?! - spytał tym razem wściekły Nate.
- Nate później ci wszystko wyjaśnie - spojrzałam na niego posyłając mu lekki uśmiech.
- Nie później tylko teraz - złapał mnie za rękę. - Zabieram cię na miasto - wstałam razem z Nate'm i zamierzaliśmy wyjść z pokoju, ale Zayn zagrodził nam drogę.
- Wiecie, że idę z wami - oznajmił.
- Chyba sobie kpisz! - podniosłam głos. - Wychodzę z Nate'm więc nie widzę potrzeby abyś szedł razem z nami - dodałam stanowczo.
- Idę i koniec dyskusji - powiedział zły. - To należy do moich obowiązków - dodał.
- Olivia będzie ze mną bezpieczna i ty jesteś zbędny - odezwał się Nate.
- Wszędzie z nami chcesz chodzić?! - krzyknęłam. - To może do łóżka też z nami pójdziesz hmm? - spytałam przytulając się do Nate'a na co on spojrzał na mnie zaskoczony, ale to zignorowałam. Teraz jedynie myślałam jak dopiec Zayn'owi.
- Wiesz nie lubię trójkącików - zaśmiał się...a to dupek. - No chyba, że zamiast niego była by tu jakaś twoja koleżanka - dodał drapiąc się po brodzie.
- Obrzydliwy jesteś Zayn - skrzywiłam się.
- Ale nie ma takiej potrzeby - dodał. - Wystarczysz mi tylko ty skarbie - spojrzał na mnie, śmiejąc się jak kretyn. Miałam ochotę walnąć go w twarz, ale ktoś mnie uprzedził. A tym kimś był nie kto inny jak Nate. Walnął Zayn'a w twarz na co ten się skrzywił.
- Nie waż się tak do niej mówić! - wysyczał w jego stronę Nate. Po chwili Zayn się zaśmiał i nie będąc mu dłużny także go walnął tylko trochę mocniej. Krzyknęłam na ten widok i stanęłam między nimi.
- Dosyć tego! - krzyknęłam. - Wysnoście się z mojego pokoju natychmiast! - dodałam wskazując na drzwi.
- Ale... - zaczął Nate, ale mu przerwałam.
- Nie ma żadnego ale - rzuciłam. - No już wynocha! Obydwaj! - krzyknęłam.
Po chwili obydwoje wyszli z mojego pokoju tylko Nate rzucił na odhodne, że zadzwoni później.

Miałam ich dość, a szczególnie Zayn'a. Nate niczemu nie zawinił, a ja potraktowałam go jak śmiecia. Dobra może uderzył Zayn'a pierwszy, ale stanął w mojej obronie. Długo się nie zastanawiając wybiegłam z pokoju i zbiegłam na dół.

- Nate zaczekaj! - krzyknęłam widząc go jak zamierza wyjść z domu. - Przepraszam - szepnęłam będąc na przeciwko niego. - To nie twoja wina, że Zayn jest takim dupkiem - dodałam.
- Nie to ja przepraszam... - zaczął, ale mu przerwałam.
- Nie przepraszaj - rzuciłam. - W ogóle nie przejmujmy się nim - posłałam mu słaby uśmiech.
- Dobra to innym razem wpadnę i porozmawiamy - przytulił mnie na pożegnanie. - Musisz mi wszystko wyjaśnić - dodał i zniknął za drzwiami.

Będąc u siebie w pokoju włączyłam głośno muzykę. Rzuciłam się na łóżko i wpatrywałam w sufit. Miałam dość Zayn'a i tych jego gierek. Kompletnie go nie rozumiem i nawet nie wiem czy chcę go zrozumieć. A i jeszcze tego było by mało to on jest moim ochroniarzem. Myśląc o Zayn'ie odpłynęłam do krainy morfeusza.

Tylko Nie Ty ~ Z.MWhere stories live. Discover now