Rozdział 31

1.1K 36 1
                                    

Zayn

Wchodząc trzasnąłem drzwiami i szybkim krokiem ruszyłem w stronę salonu.

- Nick do kurwy! - krzyknąłem. Ja się tu denerwuje, a ten sobie po prostu śpi i ma wszystko w dupie.
- Zamknij mordę - mruknął zaspany, po chwili podniósł się do pozycji siedzącej i przetarł jeszcze zamknięte oczy.
- Dobra jak księżniczka wstała - zaśmiałem się na widok jego wyrazu twarzy. - Mów jak to było - ponaglałem go.
- No czekałem w tych jebanych krzakach na wiadomość od ciebie, która nie nadeszła - w tym momencie posłał mi wrogie spojrzenie. - A potem gdy było już grubo po trzeciej wkurwiony wróciłem do domu. I wiesz jaka myśl chodziła mi po głowie gdy cię spotkam - posłałem mu pytające spojrzenie. - Taka, że jak cię spotkam to obije ci mordę - zaśmiałem się na jego słowa.
- Ja też tak pomyślałem więc najlepiej będzie jak obydwoje z tego zrezygnujemy - dodałem śmiejąc się. - Dobra a teraz na poważnie. Ktoś zaatakował Olivie, ale na szczęście dotarłem w porę i nic jej nie jest tylko gorzej z jej ochroniarzem, który został dźgnięty nożem i trafił do szpitala - opowiedziałem mu w skrócie to co się stało. - A i jeszcze właśnie zostałem ochroniarzem Olivii - opowiedziałem jak do tego doszło.
- Wiedziałem, że Brook jest najlepsza - dodał.
- Dobra bo się zakochasz - o ile już do tego nie doszło - pomyślałem. - Dobra ja spadam wezmę sobie kilka rzeczy i jadę realizować moje plany - zaśmiałem się i przybiłem piątkę z Nick'iem.

Spakowałem trochę rzeczy do torby oraz potrzebne dokumenty i będąc już w samochodzie ruszyłem w stronę domu Olivii.

W końcu mi się udało, ale wiedziałem, że kiedyś do tego dojdzie i właśnie dzisiaj jest tym "kiedyś". Olivia nawet nie wie, że zostanie ze złamanym sercem, a ja? Ja wyjdę z tego bez szwanku z nigdy nie znikającą radością. Gdy uda mi się dokonać zemsty, odejdę jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło. Przynajmniej w moim przypadku bo Olivia będzie pamiętać mnie już zawsze.

Olivia

Przekręciłam się na drugi bok przez co otworzyłam oczy. Spojrzałam na telefon i była już 8:33. Przetarłam zaspane oczy i wstałam z łóżka. Brook jeszcze była pogrążona w głębokim śnie i nie zamierzałam jej budzić. Praktycznie nic nie spałam, ale na szczęście nie czuję dużego zmęczenia. Miałam zamiar trochę odreagować wczorajszą sytuację, a do tego najlepszym rozwiązaniem było bieganie. Przebrałam się w strój sportowy i zeszłam na dół. Nawet nie miałam zamiaru wchodzić do kuchni, aby nie spotkać Mariki. Chciałam iść pobiegać, a ona zapewne by zaczęła swój monolog na temat tego, że nie mogę iść bez ochrony, że może mi się stać krzywda i takie tam. Nie to, że bym się nie martwiła o siebie, ale jest poranek i dużo ludzi kręci się w parku, a w ogóle kto atakuje ludzi z samego rana? No nikt i dlatego nic mi nie grozi. Z salonu usłyszałam głos Zayn'a i mojej rodzicielki. Czyli On już przyjechał, kurde. Przemknęłam nie zauważona i będąc na zewnątrz odetchnęłam z ulgą po czym zaczęłam nabijać kilometry.

Dlaczego to wszystko musiało się tak potoczyć? Dlaczego Zayn pojawił się w moim życiu? Dlaczego przy nim czuję się jakby nikt oprócz nas się nie liczył, nie miał żadnego znaczenia? Tyle pytań, na które brak odpowiedzi. Weszłam do sklepu po wodę i od razu fala wspomnień uderzyła we mnie z ogromną siłą. To właśnie tu pierwszy raz go spotkałam i kto by pomyślał, że to On będzie tym, o którym nieustannie teraz myślę. Po zakupie wody źródlanej wybiegłam ze sklepu. I pomyśleć, że pierwsze spotkanie z Zayn'em było całkiem niedawno. Nigdy bym nie pomyślała, że moje życie w tak krótkim czasie ulegnie takim zmianom. Przez ten czas więcej się wydarzyło niż przez całe moje nudne życie.

Po godzinnym bieganiu wróciłam do domu. Wchodząc do domu od razu ruszyłam do kuchni, gdyż byłam strasznie głodna.

- Olivia gdzieś ty była? - spytała zmartwiona Marika. Ugg...znowu się zaczyna przesłuchanie.
- Rozum ci odjęło?! - krzyknęła Brook wstając z krzesła. -
- O co wam chodzi? - spytałam zdziwiona ich wybuchem.
- O co nam chodzi? - spytał Zayn wchodząc do kuchni. Jeszcze jego tu brakowało. - Znikasz z samego rana i nikomu nic nie mówisz. Wczoraj mogłaś zginąć a dzisiaj tak po prostu wychodzisz z domu i masz do nas pretensje, że w ogóle się interesujemy. - Powiedział stanowczo.
- Dajcie mi spokój! - krzyknęłam. - To moje życie i moja sprawa! -warknęłam.
- Olivia martwimy się o ciebie - mam już tego dość. Czuję się jakbym była na coś chora albo jakbym była krucha i mogła sie rozpaść, gdy będę bez ochrony.
- Nie, wy się nie martwicie! - krzyknęłam. - Wy mnie kontrolujcie! - dodałam. - Jak widać żyję i nic mi nie jest. Robicie problem z niczego a ja mam tego po dziurki w nosie. Czuję się jak w jakiejś pieprzonej klatce! - uniosłam się i ruszyłam na górę.

Będąc w pokoju ruszyłam od razu do łazienki aby wziąć prysznic. Woda lała się po moim ciele, co dawało mi w pewien sposób ulgę.
Nie powinnam tak sie odzywać do Mariki, ale mnie poniosło. Po prostu mam dość tej kontroli. Niedługo na podwórko nie będę mogła wyjść bez opieki, a to naprawdę robi się denerwujące. Po wyjściu z łazienki owinęłam się ręcznikiem. Przypomniało mi się, że nie wzięłam ze sobą żadnych ubrań a nawet bielizny, więc musiałam wyjść z łazienki w samym ręczniku. Na moje szczęście mam łazienkę połączoną z pokojem.

- Co ty tu robisz?! - myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi gdy zobaczyłam jak Zayn leży rozwalony na moim łóżku. Zorientowałam się, że jestem w samym ręczniku i zaczęłam bardziej się zakrywać co wcale mi nie pomogło. - Nie gap się tak tylko wyłaź stąd natychmiast! - krzyknęłam, gdy on perfidnie lustrował moje prawie nagie ciało oblizując przy tym swoje usta.
- Wyglądasz seksownie - skomentował ignorując moje wcześniejsze słowa. Uśmiechnął się łobuzersko dalej mnie obserwując.

Wkurzona szybko podeszłam do garderoby i biorąc pierwsze lepsze ubrania ruszyłam spowrotem do łazienki. Będąc w środku zamknęłam drzwi na klucz. Wysuszyłam się ręcznikiem i nałożyłam czarne spodnie z przecięciami na kolanach i biały top ówcześnie nakładając bieliznę.

- Jeszcze tu jesteś? - spytałam Zayn'a, gdy wyszłam z łazienki. - Dosyć, że teraz muszę cię znosić na codzień, to nawet w pokoju nie dajesz mi chwili wytchnienia. - dodałam stając koło łóżka i założyłam ręce na piersi.
- Musimy pogadać - powiedział wstając z łóżka. - Jesteś beznadziejna Olivia - dodał, gdy znalazł się na przeciwko mnie. Jego słowa uderzyły we mnie niczym sztylet wbity prosto w serce. Miałam ochotę wyrzucić go za drzwi i zamknąć się w pokoju, aby wypłakać ból, który mi zadał. Wiem, że łzy nic by nie pomogły, ale czasem jest to potrzebne. Nie zrobiłam tego, gdyż nie chciałam mu pokazać, że jego słowa mnie dotknęły. Teraz przynajmniej wiem, że te pocałunki nie miały dla niego żadnego znaczenia. Patrzyłam na niego obojętnym wzrokiem nie chcąc pokazywać swoich emocji.
- Skończyłeś? - spytałam. - Jak tak to wyjdź - dodałam wskazując na drzwi.
- Jesteś beznadziejną egoistką, zaopatrzoną w siebie małolatą, której nie obchodzą uczucia innych. - zaczął ignorując moje słowa. - W ogóle wiesz jak Marika oraz Brook się o ciebie martwiły, a ty naskoczyłaś na nie i dałaś im do zrozumienia, że nie mają takiego prawa! - podniósł głos. - W ogóle interesuje cię ktoś oprócz siebie? - spytał łapiąc mnie za nadgarstki i patrząc mi w oczy.
- Nie twój interes Zayn! - krzyknęłam wyrywając mu się. - Nie chcę z tobą rozmawiać a ty raczej powinieneś zająć się moją ochroną a nie prawić mi kazania - dodałam pewna siebie i podeszłam do okna. Miałam ochotę się rozpłakać, ale nie przy Zayn'ie. Nie chciałam żeby widział moich łez, które on sam prawie wywołał.
- Zastanów się co robisz i mówisz - powiedział idąc w stronę drzwi. - Bo kiedyś może być za późno i nie zawsze będzie każdy skakał koło ciebie i prosił o twoją miłość - dodał i wyszedł z pokoju.

~~~~~~
Mamy kolejny :D dziękuję, że nadal to czytacie i jesteście ze mną ♥ to daje mi siłę i motywację do pisania kolejnych rozdziałów. ♥♥ Ściskam mocno :******

Tylko Nie Ty ~ Z.MWhere stories live. Discover now