Styczeń

187 23 15
                                    

Drogi Panie A.

Siedzę od kilku godzin nad wciąż pustą kartką, zastanawiając się nad tym, co mogłabym napisać, od czego zacząć. Mam jedynie pustkę w głowie. Nigdy nie byłam dobra w pisaniu, stąd moja oporność. Postanowiłam się jednak przełamać i spróbować zrobić coś, co pomogłoby mi się chociaż na chwilę oderwać i zapomnieć. Zapomnieć o problemach, nienawiści i złych myślach, które dręczą mnie każdego dnia. Mama wciąż powtarza, że jestem chora i chce mnie zabrać do lekarza. Nie ma racji. A po za tym, jestem już dorosła i potrafię sama o siebie zadbać. W końcu mam 28 lat. Niestety nie mam męża ani dzieci. Babcia twierdzi, iż zostanę starą panną, bo nikt mnie nie zechce i nie pokocha. Chciałabym znaleźć mężczyznę, który będzie mnie kochał i szanował, da mi szczęście i sprawi, że złe myśli odejdą bez możliwości powrotu. To jedyne, czego pragnę, A.

Kiedy zobaczyłam Cię we śnie, poczułam, że Ty byłbyś idealny. Wtedy, pierwszy raz od wielu lat odniosłam wrażenie, że jestem szczęśliwa i nie potrzebuję niczego więcej, bo jesteś wszystkim, czego potrzebuję. I to mi wystarczyło. Ale po przebudzeniu pojawił się chłód i jeszcze większa pustka niż dotychczas. Dlaczego przyśniłeś mi się w takim momencie życia, kiedy nie potrafię się pozbierać, a złe myśli każą mi zrobić coś okropnego?

Sen był piękny. Siedziałam na rozgrzanym piasku, kąpiąc się w blasku słońca, a moje stopy przemywała morska woda. Lekka bryza rozwiewała długie włosy. Miałam przymknięte oczy, czując wolność, jakiej nie miałam nigdy, bo byłam zamknięta w klatce złych myśli. Żadnego wewnętrznego więzienia, a jedynie słodka swoboda. Pragnęłam pozostać tak już na zawsze. Żeby tylko niczego nie słyszeć i nie musieć dumać. Kiedy podniosłam oczy i spojrzałam przed siebie, zobaczyłam postać. Ciebie. Szedłeś w moją stronę, uśmiechając się szeroko i radośnie. Ten uśmiech sprawiał, że miałam ochotę rozpłakać się ze szczęścia. Rozpierała mnie tak silna ekstaza, jakiej nie zaznałam w całym swoim życiu. Byłeś coraz bliżej, a ja przypatrzyłam się Twojej postaci z nieskrywanym zainteresowaniem. Czarne, rozwichrzone włosy, brązowe oczy, białe zęby i najpiękniejszy uśmiech. Ideał. Ideał, ale nie dla mnie.

Nim zdążyłeś do mnie dotrzeć, obudziłam się i rozpłakałam. Nie lubię płakać, naprawdę, ale to było silniejsze ode mnie. Płakałam, bo pierwszy raz czułam się tak szczęśliwa. Płakałam, bo wiedziałam, że to tylko sen. Sen, który pozostanie tylko ulotnym marzeniem nie do spełnienia.

Panie A., jak masz na imię? Kim jesteś? Istniejesz? Nie wierzę, że mógłbyś nie istnieć. Byłeś zbyt prawdziwy, namacalny...

Twoja na zawsze,

Emmeline

Listy do A.Where stories live. Discover now