Thirty five

2.5K 168 10
                                    

Po powrocie do domu zastała nas szara rzeczywistość. Rodzice wypytywali mnie o wyjazd. Jak spędziłam go z Maddie, gdzie byłyśmy i czy dobrze się bawiłyśmy. Musiałam sporo nakłamać, ale było warto.
Okazało się również, że do naszego miasteczka przyjeżdża cyrk i razem z państwem Parker idziemy do niego. Po co mamy tam iść skoro sam cyrk tworzą ci ludzie wraz z moimi rodzicami? Nieważne.
Jeśli chodzi o mnie. To fizycznie nadal czułam dyskomfort między nogami. Natomiast psychicznie czułam się gorzej. Było wręcz fatalnie. Tęskniłam za Zaynem i bolało mnie, że już nie mogę poczuć tej wolności.
Po obiedzie zaczęłam się szykować. Byłam naprawdę w kiepskim nastroju na samą myśl o Johnie. Rodzice natomiast chodzili z uśmiechem od ucha do ucha.
Zeszłam na dół, gdzie czekali na mnie i spacerem udaliśmy się w stronę miasta. Już z daleka ujrzeliśmy państwa Parker. Zaczęliśmy się witać, a John pocałował mnie w policzek, a mi aż zebrało się na wymioty. Naprawdę. Nie przesadzam.
-Opaliłaś się, Mel- stwierdził blondyn.
Cały czas obserwował moją twarz.
-Możliwe- posłałam mu sztuczny uśmiech.
-Jak było?
-Wspaniale.
Bez niego i reszty było wręcz znakomicie. Marzę, aby tych dni było więcej.
-Kochani, chodźmy. Zaraz się zacznie pokaz.
Weszliśmy do ogromnego czerwonego namiotu, który powoli się zapełniał. Zajęliśmy miejsce i czekaliśmy. Po pięciu minutach zaczęło się. Wychodzili różni akrobaci ze zwierzętami. Publiczność oglądała wszystko z zaciekawieniem.
W pewnym momencie poczułam czyjś wzrok na sobie. Zaczęłam się przyglądać ludziom aż trafiłam na bruneta. Zayn. Na moją twarz od razu wypłynął szeroki i szczery uśmiech, a serce szalało. Puścił mi oczko i przez resztę przedstawiania wpatrywaliśmy się w siebie wzajemnie.
...
Po skończonym pokazie wyszliśmy na zewnątrz. Stały tu różne stragany, a my całą szóstką spacerowaliśmy między nimi. Niedaleko nas kręcił się Zayn i obserwował wszystko dyskretnie. Tak bardzo chciałam się wyrwać i uciec gdzieś z ukochanym. Jednak na chwilę obecną było to niemal niemożliwe.
-W trakcie twojej nieobecności ustaliliśmy gdzie wybierzecie się z Johnem, Melanie- zaczęła moja matka.
Stanęłam w miejscu.
-Ale jak to?- spytałam zaskoczona.
-Już za dwa tygodnie pojedziecie nad jezioro. Mamy tam domek, który na tydzień będzie calutki dla waszej dwójki- dopowiedziała pani Parker.
Nie. Oni nie mówią poważnie. To niemożliwe. Nie mogę do tego dopuścić.
Zbladłam. Ujrzałam jak Zayn z zaciekawieniem nam się przygląda.
W pewnym momencie John popatrzył się w jego kierunku. Nie odrywali od siebie złowrogich spojrzeń.
Było mi strasznie gorąco.
-Już nie mogę się doczekać, skarbie- zwrócił się do mnie.
Przełknęłam ślinę, przeczuwając, że coś złego za moment się wydarzy.
-Ten wyjazd będzie spełnieniem naszych marzeń. Tylko ty i ja. Nikogo więcej.
Zaczął się zbliżać. Rozmowy naszych rodziców ucichły. Pochylał swoją twarz i patrzył prosto na moje usta.
Czułam strach. Byłam sparaliżowana i zaczęło mi być słabo.
Nagle już go nie było. Leżał na ziemi, a Zayn siedział na nim i okładał go pięściami. Był przepełniony nieopisaną furią, a mi początkowo odebrało mowę. Nie wiedziałam co się dzieje. Wokół nas zebrała się grupa ludzi. Kobiety zaczęły piszczeć. Zwłaszcza nasze matki.
Po chwili się opanowałam.
-Zayn! Przestań!- krzyknęłam.
On nie słuchał. Był jak w transie.
Zaczęłam płakać.
Z nosa Johna leciała krew. Dopiero teraz po jakimś czasie udało się go odciągnąć przez kilku mężczyzn.
Stał i popatrzył na wszystkich wkoło. Posyłał im wrogie spojrzenie, a reszta nie była mu dłużna. Wyrażali dezaprobatę. Na końcu spojrzał na mnie. Byłam pełna łez, ale stałam w milczeniu. Emocje kumulowały się we mnie.
Jego oczy były czarne i zimne. Nie było w nich mojego Zayna. Przede mną stał ktoś obcy.
Wreszcie splunął i ruszył przed siebie.
_______________________________________
Nie mogłam dziś spać w nocy i jestem teraz nieprzytomna ;-;
W każdym razie do zobaczenia, kochani ♡♡♡

Story Of My Love // z.m. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz