rozdział 2

9.2K 391 19
                                    

Alex

Siedziałam jeszcze chwilę w naleśnikarni. Nie śpieszyło mi się do domu. Ba , nawet nie wiem czy wrócę dziś na noc. Znając to matka będzie miała swojego nowego gaha, bo ojca nie ma w domu. To już taki schemat. Matka się zabawia, a ojciec gra, potem jeden dzień jest spokój i znowu. Nie chce tam wracać.
Zauważam 3 chłopaków. Teraz mogę się im przyjrzeć. Dwóch blondynów. Jeden trochę ciemniejszy z loczkami, drugi z jasnymi, a trzeci chłopak? Matko, wygląda jakby jednorożec zesikał mu się na głowę.
Zachichotałam jak jakaś idiotka. Akurat musieli się odwrócić. Spuściłam głowę w dół i chichotałam .
Podniosłam lekko głowę i ujrzałam jak oni sami się śmieją??!. Czekaj. Oni śmieją sie ze mnie. O Boże. Poczułam ciepło na twarzy. Tak się zbłaznic.
Podniosłam całkiem głowę.
Patrzył teraz na mnie blondyn. Z kolczykiem w wardze. Jego oczy. W kolorze błękitnym lustrowały mnie.
Jest mega gorący. Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił .
Popatrzyłam na godzinę.
11:00. Westchnęłam. Wstałam od stolika i zanioslam już pusty talerz do okienka.
Podeszłam do Kate
-dzięki za naleśniki. Ile tym razem ?
- Alex, oszalałaś, nic nie płacisz. Na koszt firmy. Zdziwiłam się. O nie za dużo tego było już "na koszt firmy "
- ugh Kate, nie możesz wiecznie dawać mi na koszt firmy. Zaraz za to wylecisz- Popatrzyłam na nią błagalnie.
Proszę, pozwól mi zapłacić.
- okej Alex, niech ci będzie.
Dałam jej 15 dolców.
- uważaj na siebie- powiedziała z troską.
- nie martw się Kate- wyszeptałam.
- dalej czekasz aż wróć po Ciebie?- zapytała - tak dalej czekam, brakuje mi go - a po moim policzku popłynęła jedna łza.
- ohhh Hood, nie płacz, bo ja sama zacznę
- już już, nie mazgaj się Evans. Tusz ci się rozmaże powiedziałam ze śmiechem
- no faktycznie, emmm trójka przystojniaków na Ciebie się patrzy- uśmiechnęła się
Odwróciłam się i faktycznie znowu się patrzyli na mnie ze zdziwieniem ?. No o co im chodzi.
Posłałam im lekki uśmiech, i pożegnałam się z Kate. Wyszłam z kawiarni. Postanowiłam że pójdę do parku. Posiedze trochę. Nie mam nic do roboty lepszego.

Wieczór

Nawet nie zauważyłam że już jest ciemno. Przesiedziałam tutaj prawie cały dzień.
Wstałam z już nie wygodnej ławki i ruszyłam najbliższą trasą.
Gdy wyszłam na ulicę nie było nikogo. Jedynie ja i uliczne lampy.
Ruszyłam szybszym krokiem. Nie chciałam tutaj być.
Zauważyłam mężczyznę który zbliżał się do mnie. Spanikowałam .
Nagle zaczął biec w moją stronę.
Automatycznie zaczęłam biec w innym kierunku.
- i tak Cię dopadne Hood.!! Jesteś już moja!
Z moich oczu zaczęły płynąć łzy.
Kim on jest, skąd mnie zna. I do cholery nie jestem jego.
Ciągle biegnąc oglądnełam się za siebie czy dalej mnie goni. Gdy zauważyłam że nie ma go za mną, zwolniłam trochę. Moje płuca paliły od wysiłku.
Momentem poczułam dreszcze na ciele. Ktoś mnie złapał za talię i zakrył usta rękę. Stałam jak sparaliżowana.
- mówiłem, jesteś moja- wyszeptał.
Twój głupi braciszek myślał że jeśli cię zostawi to dam ci spokój- warknął.
Odwrócił mnie tak że teraz stałam z nim twarzą w twarz..
- co teraz mała?- zapytał z obrzydliwym uśmieszkiem
- a to - powiedziałam i kopnęłam go w krocze. Momentem mnie puścił i zgiął się w pół. - ty mała wredna suko- wrzasknął.
- pamiętaj, nigdy nie odzywaj się źle na temat mojego brata- tak samo jak on Podniosłam głos.
Zrobiłam pół obrót i kopnęłam go w twarz. Upadł jęcząc z bólu.
- i tak Cię dopadne
- w twoich snach dupku -krzyknęłam w biegu. Ucieklam z dala od niego zanim znowu będzie próbował mnie złapać.
Nagle zatrzymuje się koło mnie czarne sportowe auto. Otwierają się drzwi a w nim jest blondyn którego spotkałam w naleśnikarni.
Wyciągnął do mnie dłoń
-wsiadaj, ale szybko!- powiedział.
Bez zastanowienia podałam mu swoją dłoń i wsiadłam .
Auto ruszyło z piskiem opon....

Jest i 2 rozdział ;). Myślę że się spodobał.
Akcja się dopiero zaczyna:).
Gwiazki i komentarze motywują 😘.
Do następnego
/ Malina213

Welcome Home Sister / 5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz