Prolog

20.7K 886 37
                                    

Patrzę pustym wzrokiem przed siebie. Zastanawiam się jak to możliwe, że znalazłam się w tym miejscu. Dziesięć długich dni siedzę w tych czterech ścianach, mam jednak wrażenie jakby mijały lata. Raz dziennie przychodzi do mnie ten wariat i każe dla niego pracować, lecz ja jak zwykle jestem obojętna. Patrzę na niego tylko absolutnie pustym wzrokiem, który powoduje u niego ciarki. Wiem to, widzę ale przede wszystkim czuje. Przez pierwsze trzy dni straszyłam go, walczyłam, ale teraz nie mam sił. Nie mam sił na nic. Zamykam powoli oczy i odpływam.

Chłód przedziera się przez moje cienkie ubrania. Drżę z zimna i przebudzam się, jednak po chwili zdaje sobie sprawę, że z objęć Morfeusza wyrwał mnie jeszcze dziwny niepokój. Jestem niespokojna, rozglądam się nerwowo po pomieszczeniu. Moje wiezienie nie zmieniło się od momentu w którym się tu znalazłam. Ściany z cegły, jedne drzwi zamknięte chyba na 10 spustów, żadnego źrodła światła oprócz miniaturowego okna pod sufitem zakratowanego od zewnątrz i wewnątrz. Prychnęłam. Tak jakbym była w stanie tam siegnąć, a co dopiero uciekać.

Nagle złapałam się za brzuch. Dziwne uczucie tylko się wzmogło, mój żołądek dał o sobie znać wywracając swoją zawartość. Zrobiło mi się niedobrze i słabo, a zimno wcale nie pomagało mojemu samopoczuciu. Miałam wrażenie, ze coś się wydarzy ale nie byłam pewna co, nawet nie byłam przekonana czy będzie to "dobre" czy "złe". Moje instynkty znacznie osłabły. Wzdychając, oparłam czoło o wilgotną ścianę i spojrzałam na szczura, mojego jedynego kompana niedoli, kulącego się w kącie. Kiedyś nienawidziłam szczurów, obrzydły mnie, ale w tej chwili, w tej chwili jest mi kurwa wszystko jedno. I tak tu umrę.

Gwałtownie odwróciłam głowę w kierunku drzwi gdy usłyszałam przeraźliwe krzyki poprzedzone, najbardziej mrożącym krew w żyłach, rykiem. To nie był zwykły ryk. To był ryk wilka. Mojego wilka.

Szepcząc [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz