1. Rozdział 2: Teren wroga

Zacznij od początku
                                    

– Które? – spytała. Rudowłosa kiwnęła w stronę szpilek. Szatynka popatrzyła na buty, wzdychając ciężko. – Nie, umrę w tych butach, zakładam balerinki – stwierdziła, po czym wsunęła buty na stopy. Ginny przewróciła oczami. Nie rozumiała, po co pytała ją o zdanie, skoro i tak podjęła własną decyzję. Szatynka nie zauważyła gestu przyjaciółki, bo w tym czasie wzięła swoją ukochaną czarną torebkę, którą miała ze sobą poprzedniego dnia. – Trzymaj za mnie kciuki. – Już miała wyjść, kiedy rudowłosa ją zatrzymała.

– Jeszcze kopniak na szczęście! – zawołała. Hermiona odwróciła się tyłem do niej i sekundę później poczuła ból w tylnych partiach swojego ciała.

– Ała, to bolało! 

– Nie marudź, im większy kopniak, tym większe szczęście. Cześć.

Hermiona wydostała z pokoju. Zanim jeszcze wyszła z domu, zajrzała do kuchni, gdzie chłopaki jedli śniadanie. Harry był już kompletnie ubrany, Ron natomiast siedział jeszcze w piżamie. 

– Ja już idę – powiedziała.

– Nie daj się temu zawszonemu durniowi – nakazał Ron z pełnymi ustami. Herniona pokręciła głową. Nieważne, ile razy tłumaczyła mu, że nie mówi się z pełnymi ustami, on zawsze robił swoje.

– Harry, powodzenia na testach – zwróciła się do Pottera.

To był ten dzień, kiedy miał zdobyć uprawnienia. Hermiona wierzyła w swojego przyjaciela, bo był wręcz stworzony do tej pracy. Na kursach radził sobie najlepiej z całej grupy. Jedynym wyjątkiem były negocjacje, w których najlepszy okazał się być Ron. To właśnie dlatego przeniesiono go. Jak się okazało, z nauką języków też nie miał większych problemów. Dziewczyna cieszyła się z jego sukcesu, chociaż nawet miesiąc wcześniej nie mogłaby uwierzyć, że Ron mógłby zostać ambasadorem w Niemczech. Dla niej to była abstrakcja.

– Dzięki – odpowiedział Harry z uśmiechem.

– A ty Ron pamiętaj, że jutro wyjeżdżasz i dziś musisz się spakować.

– Ta, pamiętam – mruknął, po czym wziął kolejny gryz kanapki.

– No to cześć. – Uśmiechnęła się w ich kierunku.

– Pa, Hermiona! – Usłyszała chóralny głos chłopaków, po czym wyszła z mieszkania.

.*.*.*.*.

Teodor postawił kubek parującej kawy na biurku. Z teczki wyjął dokumenty, które kończył wypełniać poprzedniego wieczora w domu. Spojrzał na zegarek – była za dziesięć ósma. Chłopak westchnął ciężko, po czym usiadł na swoim fotelu. Upił łyk kawy, a potem rozsiadł się wygodniej, kładąc swoje nogi na biurku, obok papierów. Był wykończony, ponieważ do późna w nocy siedział nad tymi głupimi dokumentami, co mógłby spokojnie zrobić w godzinach pracy, gdyby Draco nie skrzeczał mu jak zwykle za uchem. Chciał wykorzystać ostatnie dziesięć minut świętego spokoju i spożytkować je na ostatni odpoczynek. Nott ziewnął głośno i ponownie brał kubek do ręki, kiedy drzwi do jego gabinetu otworzyły.

– Cześć – powiedział Draco, zamykając drzwi za sobą. 

– Cześć – odparł niechętnie. Ujrzawszy nieprzychylne spojrzenie blondyna, zdjął nogi z biurka. W tym czasie Malfoy przesunął krzesło stojące w rogu gabinetu do biurka i usiadł na przeciwko Notta. – Jeżeli masz mi narzekać lub coś, to wyjdź. Możesz umówić się z Astorią, ona też jest twoją przyjaciółką i także może słuchać twych wszystkich problemów.

Pełnia szczęścia | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz