15

9.2K 500 15
                                    

Siedząc następnego dnia na zewnętrznych schodach domu i rozmyślając o wydarzeniach z nocy, jakaś część mnie wciąż nie mogła w to uwierzyć, a jednak widziałam to na własne oczy. Widziałam Nathaniela, jako wilka, co wciąż zdawało mi się nierealne.

- Skąd ten dobry humor? - spytał widząc mój uśmiech, kiedy usiadł obok mnie na jednym ze stopni. Spojrzałam na niego na chwilę, po czym wróciłam do wpatrywania się w niebo.

- To takie niesamowite - wyznałam przejęta tym wszystkim, całą tą magią. - Ty jesteś niesamowity. Zawsze myślałam, że moje życie będzie wyglądało tak samo. Sądziłam, że chcę umrzeć, ale odkąd cię poznałam wszystko powoli się zmienia. Na lepsze.

* Nathaniel *

Kiedy to powiedziała poczułem coś, czego nie czułem nigdy wcześniej przez wszystkie te lata mojego życia. Sam nie wiedziałem, czym dokładnie było to uczucie, którego nie potrafiłem nazwać, a jednak w jakiś dziwny sposób czułem się szczęśliwy przez to, że zaakceptowała mnie jako wilka. Więź mate to naprawdę okropna rzecz.

- Muszę powiedzieć ci o czymś jeszcze - zacząłem nie bardzo wiedząc, jak jej to przekazać i nie mając pojęcia, jak mogła na to zareagować. Nie mogłem przecież od tak wyznać jej teraz wszystkiego o mate. - Nigdy cię nie skrzywdzę i zawsze będę cię bronił, ale musisz zostać ze mną. Nie mogę pozwolić ci odejść Zoe. Nigdy.

Na ułamek sekundy w jej oczach pojawiło się zaskoczenie moim kategorycznym tonem, ale kiwnęła głową z uśmiechem. Nie wiedziałem, czy naprawdę tak lekko to przyjęła czy nie zdawała sobie w pełni sprawy z tego, co powiedziałem, jednak nie miałem czasu się nad tym zastanowić, ponieważ usłyszałem mój telefon. Daniel i Kellan wiedzieli o Zoe, więc z pewnością nie dzwoniliby, gdyby to nie było nic cholernie ważnego. Nie znaczyło to bynajmniej, że chciałam, by nam przerywano. Szczególnie, kiedy zaczynałem powoli wprowadzać ją w swój świat.

- Czego? - zapytałem natychmiast mało uprzejmie nie sprawdzając nawet, który z nich do mnie zadzwonił.

- Kellan poinformował mnie i Daniela, że widział Louisa w mieście. Co zamierzasz z tym zrobić - odezwał się głos po drugiej stronie, który od razu bez najmniejszego trudu rozpoznałem.

Zacisnąłem drugą z dłoni w pięść zirytowany nie tylko samym jego telefonem do mnie, szczególnie po naszej ostatniej rozmowie, ale również powodem obecnej. Chyba nie za wiele dotarło do niego ostatnim razem, kiedy wyraźnie dałem mu do zrozumienia, gdzie było jego miejsce w szeregu, więc pewnie będę musiał wytłumaczyć mu to bardziej dosadnie, gdy razem z Zoe stąd wyjedziemy.

- Możesz sobie być jednym z ludzi Chrisa, ale skoro tu jesteś pracujesz dla mnie, więc zapamiętaj sobie kurwa, że nie toleruję takiego tonu - odpowiedziałem zimno, co przeważnie odnosiło znacznie lepszy efekt, niż krzyk.

- To się więcej nie powtórzy - zapewnił natychmiast w odpowiedzi tak, jak podejrzewałem. W dalszym ciągu jednak chciałem dać mu nauczkę, najlepiej taką, którą zapamiętałby na bardzo długi czas. - Poza tym chciałbym się spotkać z tobą i omówić kilka spraw.

* Zoe *

Głupia! Wyklinałam się w myślach, raz po raz powtarzając to słowo, ponieważ zanim zadzwonił jego telefon niemal wyznałam Nathanowi, że go kocham, ale skoro już to sobie uświadomiłam ciężko było mi zachować to przed nim w tajemnicy. Na szczęście szybko udało mi się z tego wybrnąć wymyślając na poczekaniu coś, co w sumie nie było kłamstwem. Mogłam być na tyle głupia, żeby się w nim zakochać, chociaż kto nie zakochałby się w kimś takim, ale nie byłam jeszcze na tyle idiotką, by nie zdawać sobie sprawy, że jeśli to powiem zapewne nigdy więcej go nie zobaczę, a tego bym nie zniosła. Doskonale wiedziałam, że faceci tacy, jak on znikają bez słowa, kiedy dziewczyna wyznaje swoje uczucia jako pierwsza. Nathaniel mógł być dla mnie dobry, rozśmieszać mnie oraz pocieszać czy zapewniać poczucie bezpieczeństwa, byłam jednak pewna, że nigdy nie będzie mnie kochał. Pomimo tego nie mogłam nic poradzić na to, iż poczułam się szczęśliwa, kiedy powiedział, że mam z nim zostać. Może i nigdy nie będzie mnie kochał, ale chciałam spędzić z nim resztę życia. Było to cholernie wręcz żałosne podejście, ale prawdziwe.

Nieumarli 01 - Mój WilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz