5

11K 628 12
                                    

* Nathaniel *

Kurewsko cieszyłem się z tego, że chłopaki przyjechali czarnym Range Roverem Evoque należącym do Daniela. Oba auta stały zaparkowane obok siebie, kiedy po wyjściu z restauracji los, w końcu przypomniał sobie o mnie i postanowił doprowadzić do mnie młodą dziewczynę, którą natychmiast rozpoznałem, jako przeznaczoną mi partnerkę. Dzięki temu mogłem od razu pożegnać się z nimi zostając sam znacznie szybciej. W związku z tym, gdy tylko wróciłem do domu i położyłem się na łóżku moje myśli natychmiast powróciły do dziewczyny. Wydawała się niepewna i trochę niezdarna sądząc po tym, jak wpadła na Daniela idąc środkiem chodnika.

- Mam nadzieję, że nie jest taka na co dzień - westchnąłem wstając i skierowałem się do drugiego pokoju. Musiałem zająć się papierkową częścią roboty, co normalnie zleciłbym innym, ale ponieważ była tu tylko nasza trójka postanowiłem samemu o to zadbać.

Po przespaniu kilku godzin, po których na powrót zająłem się sprawami niezwiązanymi z moim pobytem w Rochester miałem już dość wszystkiego. Mogłem zrozumieć, że część pracujących dla mnie osób była bezmózgimi idiotami, ale miałem wrażenie, że odkąd wyjechałem zupełnie nie potrafili poradzić sobie z niczym sami. Przeszło mi nawet pare razy przez myśl, żeby po powrocie pozbyć się części z nich, skoro nie potrafili nawet zająć się swoją robotą. W kolejnych narzekaniach przerwał mi telefon od Kellana, który razem z Danielem chciał wyciągnąć mnie do miasta zabawić się.

- Skoro i tak spędzimy tu trochę czasu możemy zrobić coś zabawnego - argumentował usiłując przekonać mnie do swojego pomysłu, na co ostatecznie się zgodziłem.

- Lepiej, żebym nie żałował - dodałem jeszcze zanim się rozłączyłem i poszedłem przebrać w coś odpowiedniejszego na takie wyjście.

Klub okazał się miejscem przeznaczonym bardziej dla chcących zaliczyć zgon małolatów, więc siedząc przy stoliku i popijając kolejne piwo myślami błądziłem daleko stąd wracając do momentu poznania dziewczyny. Ledwo wyszliśmy z restauracji kierując się do samochodów z zamiarem wykupienia litrów alkoholu w najbliższym sklepie, po czym mieliśmy pojechać do mnie, kiedy jakaś postać zderzyła się z idącym na przodzie Danielem. W pierwszej chwili pomyślałem, że to jeden z tych żałosnych sposobów na podryw albo, że dziewczyna próbując udawać pijaną, chciała go okraść i najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy na kogo trafiła. Kiedy jednak dokładniej jej się przyjrzałem ogarnęło mnie dziwne uczucie, którego za cholerę nie potrafiłem nazwać. Na pierwszy rzut oka nie było w niej niczego interesującego, ot postać składająca się na brązowe loki oraz zwyczajne ciuchy. Jednak skupiając się na bodźcach dostarczanych mi przez moje nadnaturalne zmysły wyczułem od niej słaby zapach krwi. Zero alkoholu czy prochów.  Dziewczyna wyraźnie spięła się słysząc uwagę Kellana i odsunęła od Daniela. Dopiero, kiedy chwilę później na mnie spojrzała zdałem sobie sprawę, że miała najbardziej niezwykłe oczy, jakie kiedykolwiek widziałem. Szaro-niebieskie, które patrzyły na nas ze strachem zanim wymamrotała ciche przeprosiny i po prostu uciekła. Nie spodobało mi się za to, to co dźwięk jej głosu zrobił z moim ciałem. Potrząsnąłem głową, ponieważ wtedy zdecydowałem, iż nie miałem zamiaru o tym myśleć i jakoś mi się to do tej pory udawało, a przynajmniej zanim trafiliśmy do tego miejsca.

- Nudzę się tu - jęknął Daniel opadając bardziej na siedzenie, ze wzrokiem wbitym w wypolerowany blat stołu.

- Ja też. To miejsce jest do niczego - poparł go Kellan, a ja zgodziłem się z nimi obydwoma w myślach. Nie było mowy, abym został tu chociaż chwilę dłużej.

Rozczarowany wzrok kelnerki, którą mijaliśmy w drodze do wyjścia całkiem mnie rozbawił. Kobieta idealnie nadawała się do pracy w tym miejscu, ponieważ była tak samo nijaka. Nie miała w sobie niczego, co mogłoby przyciągnąć wzrok i zatrzymać go na dłużej, jeśli nie liczyć cholernej desperacji w oczach.

- To, co? Szukamy nowego miejsca? - Kellan zwrócił się do nas.

- Jasne. Raczej nie trafimy już chyba na gorsze - odpowiedziałem mu, a na koniec cała nasza trójka zaśmiała się.

Jednak, kiedy niecałą godzinę później przechadzając się z chłopakami ulicami wyczułem jej zapach, nogi same poprowadziły mnie w jej kierunku. Siedziała sama na jednej z parkowych ławek ze szkicownikiem na kolanach. Cholernie wkurwiało mnie to, że nie mogłem wyrzucić z głowy jakiejś nic nie znaczącej laski tylko dlatego, że miała być mi przeznaczona. Ostatecznie pomimo mojego niezadowolenia z obecności brunetki w moich myślach podeszliśmy do niej i nagle, gdy chłopaki usiedli po obu jej stronach, a ona natychmiast ponownie spięła się zdając sobie sprawę, że nie jest już sama miałem ochotę porządnie im wjebać. Tylko za to, że byli tak blisko niej. No i za to, że ją przestraszyli. Oczywiście dziewczyna bardziej niż ich wystraszyła się mnie, co było zupełnie zrozumiałe i nie mogłem jej za to winić. Chociaż myśl, iż miałbym ją skrzywdzić wywołała we mnie gwałtowny protest. Widząc, że dziewczyna znów chciała uciec Daniel chwycił ją za rękę, a we mnie się zagotowało. Jak on kurwa śmiał jej dotknąć, przeszło mi przez myśl. Zanim jednak zdążyłem jakoś zareagować dziewczyna jęknęła i wyrwała rękę tuląc ją do siebie. Zatem krew, którą wcześniej wyczułem i jej słaby zapach wyczuwalny również teraz pochodziły z rany na ręce. Zapragnąłem podciągnąć jej rękaw tylko po to, by sprawdzić czy nic jej nie było, a rana dobrze się goiła. To nie było do mnie podobne. Zacisnąłem dłonie w pięści. Daniel spytał o jej imię i zdałem sobie sprawę, iż sam czekałem z niecierpliwością na jej odpowiedź. Ona jednak uparcie milczała. Odezwałem się do niej tylko po to, by zmusić ją do odpowiedzi i jeszcze raz usłyszeć jej głos. Zastanawiałem się, czy będzie równie cichy, co poprzednio. Naprawdę chciałem poznać imię tej dziewczyny. Jej odpowiedź była zaskakująca, a w głosie dało się słyszeć pewność siebie kontrastującą ze strachem w jej niezwykłej barwy oczach. Zyskałem potwierdzenie jej strachu i cholernie nie spodobało mi się to, że się mnie bała.


-Nie bój się. - odezwałem się w końcu spokojnym tonem, nie będąc już zaskoczonym jej reakcją czy rozbawionym odkryciem Daniela. Wbrew sobie musiałem uspokoić jej obawy. Wszystko we mnie nie mogło pozwolić jej się obawiać. - Nie zrobimy ci krzywdy.

- Zoe - odpowiedziała, w końcu. Zmusiłem się do powstrzymania głupiego uśmiechu na fakt, iż właśnie dowiedziałem się o niej czegoś więcej.

Nie byłem jednak głupi, by ostatecznie nie zdawać sobie sprawy z przyczyn swoich reakcji. Może i mając nieco ponad pięćset lat nie mogłem się równać wiekiem z niektórymi z naszego gatunku, ale nawet nie będąc już tak ludzkim wiedziałem, czym jest więź mate. Wkurwiony zacisnąłem szczękę i dłonie w pięści. Prawdę mówiąc ostatnim czego potrzebowałem i chciałem, była mate. Zwłaszcza ludzka. Nie mogłem niestety nic na to poradzić. Gdybym wiedział, jak to się skończy nigdy nie przyjechałbym do tego pierdolonego miasta. Gdy tylko o tym pomyślałem cała reszta mnie natychmiast się sprzeciwiła. Według naszych norm miałem kurewskie szczęście, że po tak długim czasie w końcu udało mi się znaleźć moją przeznaczoną. Pomimo tego, nie mogłem wykrzesać z siebie ani odrobiny entuzjazmu, który powinien był temu towarzyszyć. Właściwie byłem w takim nastroju, że z przyjemnością bym komuś wjebał przy okazji łamiąc kilka kości. Musiałem się wyżyć. Westchnąłem niepocieszony. Od jutra skończy się moje wspaniałe życie kawalerskie. Teraz wszystko, co będę robił i wszystko, o czym będę myślał będzie poświęcone tej dziewczynie. Będzie poświęcone Zoe.

Kolejnego dnia obudziłem się w nieco lepszym nastroju. Wziąłem szybki prysznic i darując sobie śniadanie od razu zadzwoniłem do chłopaków. Ze względu na Zoe musiałem zakończyć tę sprawę, jak najszybciej, ponieważ nie mogłem dopuścić, żeby ten pierdolony kutas, który postanowił mnie zdradzić dowiedział się o Zoe i przekazał to komuś, kto postanowiłby wykorzystać ją przeciwko mnie. Właśnie dlatego nie chciałem mate, a tym bardziej słabej, ludzkiej kobiety, która nie umiałaby się sama obronić. Niestety musiałem trafić nie tylko na ludzką partnerkę, ale przede wszystkim na nastolatkę. Wyjątkowo młodą sądząc po jej wyglądzie. Czując rozgoryczenie i tęsknotę towarzyszącą mi od rozstania z dziewczyną, a będącą jedynie wynikiem powstałej między nami więzi ubrałem się i ruszyłem do chaty w lesie, w której urządzaliśmy spotkania dotyczące wszystkiego, co nielegalne, a czego nie chciałem omawiać u siebie w domu. Była nie tylko na odludziu, ale też świetnie przystosowana do ewentualnego przetrzymywania czy torturowania kogoś.

Nieumarli 01 - Mój WilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz