18. Słodcy chłopcy

3.3K 138 36
                                    

— Co teraz? Cholera, on nie może cię zobaczyć — panikuję, gdy tylko dociera do mnie powaga sytuacji.

Zakładam szybko spodnie, które jako pierwsze wpadają mi w ręce. Mam ochotę płakać z bezsilności, dostrzegając że Alan leży na łóżku, przygladajac mi się z rozbawieniem — Wstawaj do cholery! — i znów tylko śmiech.

— Mam mu otworzyć? — pyta z niewinną miną, podnosząc się z poduszek.

Patrzę niedowierzająco jak siada, nie kryjąc tego jak bardzo bawi go cała ta sytuacja. Popycham go z powrotem na posłanie, ale nie przewiduję tego, że złapie mnie za nadgarstek i pociągnie za sobą. W ten sposób znajduję się pomiędzy nogami chłopaka, będąc obejmowana przez niego w pasie, co krępuje moje ruchy na tyle, że nic nie mogę zrobić. Protestuję, gdy podwija koszulkę, która mam na sobie, składając pocałunek na moim brzuchu przez materiał, cały czas patrząc mi w oczy, jednak nic to nie daje. Odciągam go ode mnie za włosy, słysząc ponaglający dzwonek, a następnie pukanie.

— Alan, proszę cię!

— O co? — pyta, udając zaciekawienie, jakby nie wiedział o co chodzi. Parska śmiechem, gdy odwracam się od niego i wychodzę z pokoju.

Jak ja go nienawidzę.

Poprawiam włosy, tak aby nie zdradzały obecności czerwonego znaku na mojej szyi.
Zatrzymuję się w korytarzu, patrząc ostrożnie na drzwi jakby mogły mi coś zrobić. W sumie to byłoby jakieś wyjście, a tak muszę sie zebrać w sobie i spotkać się oko w oko z moim chłopakiem, którego okłamuję. On na to nie zasługuje. A potwierdza to tym, że stoi pod moim drzwiami z pieprzonym bukietem tulipanów, uśmiechając się szeroko.

Swoją drogą wole róże.

— Czemu tak długo nie otwierałaś? — pyta, robiąc krok w moją stronę. Myślę gorączkowo nad odpowiedzią, co nie umyka jego uwadze — Wszystko w porządku?

— Jasne — tylko całą noc spałam z chłopakiem, który nie jest tobą, w dodatku mieliśmy małą sesję obściskiwania, którą przerwało twoje przyjście, myśle sobie.

— Okeej — przeciąga, nieprzekonany ale wyciąga do mnie rękę z kwiatami — Przepraszam.

— Za co? — bąkam, biorąc prezent do rąk.

Przystawiam je do nosa, zaciągając się zapachem. Unoszę wzrok na chłopaka, gdy odpowiedź nie nadchodzi. Przyłapuję go, na wpatrywaniu się we mnie tym rozkochanym wzrokiem. Dlaczego on musi sprawiać, że czuję się tak cholernie winna?

— Że z tobą wczoraj nie zostałem — posyła mi przepraszający uśmiech i niespodziewanie obejmuje moje ciało.

Ignoruję to, że kwiaty gniotą się ściśnięte pomiędzy naszymi ciałami, powoli oddając uścisk wolną ręką.

— Skąd ta koszulka? — pyta przyglądając się mojemu strojowi — Nie przypominam sobie żebym Ci taką kiedyś zostawił — przenosi wzrok na moją twarz.

Co teraz?

— Bo ja um... to znaczy — plątam się w odpowiedzi, myśląc intensywnie nad dobrą wymówką — Mojego taty. Tylko ona była pod ręką w łazience.

To się uda prawda?

— Twój tata przypadkiem nie nosi tylko koszul? — pyta sceptycznie, jednak macha po chwili ręką — A właśnie kiedy twoi rodzice wracają bo moja mama ma jakąś sprawę do nich i prosiła żebym cię zapytał.

— Pojutrze — odpowiadam szybko, czując ulgę, że rozmowa zeszła na inny tor.

— Poczekasz tu chwilkę? Pójdę tylko po telefon i może pójdziemy się gdzieś przejść? — proponuję, myśląc o tym jak pozbyć się czarnowłosego.

— Skoczymy na jakieś śniadanie, co? Widzę, ze dopiero wstałaś, więc pewnie jesteś głodna — szczerzy się w moją stronę — Daj kwiaty, poszukam wazonu — z tymi słowami opuszcza korytarz i znika za wneką, prowadzącą do kuchni.

Ruszam pospiesznie do pokoju, przygotowując się mentalnie na rozmowę z chłopakiem. Otwieram drzwi zdetetrminowana ale nie przewidziałam tego, że pierwszym co rzuci mi się w oczy będzie klatka piersiowa Alana.

— Chcesz zdjęcie? — parska, wyrywając mnie z otępienia. Podnoszę wzrok na jego twarz, na której gości pewny siebie uśmiech — Spławiłaś go?

Przewracam oczami, słysząc jego pytanie. Nie wiem czy bardziej denerwuje mnie to, że uważa się za ważniejszego od mojego chłopaka, czy to że może mieć co do tego rację.

— Zaraz z nim wychodzę, a ty masz pięć minut, żeby się ubrać i się stąd wynosić — rzucam ostro, przyglądając się jego reakcji. Zamiera przy podnoszeniu mojej koszulki, a następnie zaczyna się śmiać, podając mi wspomniany przedmiot. Odracam się tyłem szybko zmieniając ubranie na własne, oddając mu jego. Zagryzam nerwowo wargę, mając nadzieję, że nie słychać naszych głosów na dole. Chłopak prostuje się, idąc w moją stronę. Oduwam się, opierając o zamknięte drzwi — Przepuść mnie, Ana.

— Nie — piszczę spanikowana — Oszalałeś! Wyjdź przez balkon! — wskazuję mu palcem w przeciwną stronę.

— Kto powiedział, że chcę wyjść? — uśmiecha się złośliwie — Idę do kuchni, bo jestem strasznie głodny. Chyba nie wyrzucisz mnie po wspólnej nocy z pustym brzuchem? — unosi lewą brew.

— Co? Nie możesz! — podnoszę głos.

— Dobra, wyjdę — wypuszczam nerwowy śmiech — Ale pójdziesz ze mną na randkę.

— Co? — dukam, będąc pewna, że się przesłyszałam.

Chłopak, którego spotykam w niekoniecznie miłych okolicznościach proponuje, a raczej żąda abym poszła z nim na randkę. Co do cholery dzieje się z moim życiem?

— Słyszałaś — uśmiecha się zadziornie — Randka albo idę przywitać się z twoim chłopakiem — wypluwa dwa ostatnie słowa.

— Może byś się od niego przynajmniej czegoś nauczył — warczę, podchodząc w szafy aby się ubrać — Na przykład co oznacza słowo nie!

— Albo jak poderwać blondynke — słyszę za sobą od już w pełni gotowego do wyjścia chłopaka.

— Właśnie, bo w podrywaniu raczej nie jesteś dobry, jeśli myślisz że możesz wszystko wymusić szantażem — parskam, rzucając mu spojrzenie przez ramię — On jest słodki i mnie szanuje, a z tym raczej możesz mieć problem aby się nauczyć.

Obracam się do niego, gdy otwiera drzwi balkonowe, nie słysząc żadnej odpowiedzi. Jednak myśląc, że wygrałam tą słowną potyczkę chyba zapomniałam z kim mam do czynienia.

— Niestety dla Ciebie nie tylko ty lecisz na słodkich chłopców, mała — uśmiecha się krzywo, wychodząc i widzę tylko jak zaskakuje przez barierkę do ogrodu.

Co to miało znaczyć, Alan?

Mieszasz mi w głowie.

***

Kto się spodziewał rozdziału tak szybko?
A tak w ogóle to zapraszam do czytania „Mój prywatny koniec świata"! Lov.

Just the sameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz