Rozdział 26

3.8K 191 30
                                    

Tajemniczy gość.

Od dwóch tygodni dzieje się ze mną coś dziwnego. Kiedy pomyślę o jakieś osobie, na przykład o Elenie, w głowie pojawia mi się obraz gdzie ona się znajduje. Gdyby tego było mało, dostaję jakiejś dziwnej gorączki. Jest mi tak ciepło, że najchętniej siedziałabym w bieliźnie i weszła do lodowatej wody. Zdarza to się tylko kiedy wściekam się na Damona. No bo na kogóż by tu się wściekać? Wszyscy wyjechali.

Caroline wyjechała z Klausem zwiedzić świat. W zasadzie pół świata. Nie byli w stanie zobaczyć całego. Dziewczyna zdawała się być szczęśliwa. Aczkolwiek nic nie wiedzieliśmy o jej pobycie z hybrydą. Bonnie wyjechała do mamy, a Jeremy jeździł do niej na weekend. Rebekah ku mojemu zaskoczeniu pojechała gdzieś z Mattem. Damon całymi dniami siedział w Mystic Gillu, przez co byłam zmuszona go widzieć i z nim rozmawiać. Stefan i Elena siedzieli w domu. Czasem wychodzili na biwak. Przez resztę czasu obściskiwali się na kanapie w NASZYM salonie.

- Fely, zamówienie do stolika szóstego. Tego pod oknem. - Mrugnęła do mnie mulatka i podała tackę z parującym jedzeniem. 

Jasmine pracuje tu od niespełna trzech tygodni, a już zachowuje się jak wieloletni pracownik. Szybko nawiązuje kontakty z innymi. Szybko też zaznajomiła się z mieszkańcami Mystic Falls. Dziewczyna przyjechała tutaj na wakacje do swojej babci. Nie znałam jej, ale staruszka za często nie wychodziła z domu. A jeśli już, to siedziała w szpitalu. 

Zaniosłam zamówienie życząc klientowi smacznego. Kiedy wróciłam za ladę dostrzegłam dwóch nowych klientów. Jakiegoś blondyna i oczywiście Damona. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę jedenastą i podeszłam do wampira.

- Jak zwykle punktualnie. 

Mężczyzna uśmiechnął się kpiąco, a ja zaczęłam przygotowywać dla niego drinka. Byłam tym tak zajęta, że wzdrygnęłam się kiedy ktoś się odezwał.

- Jedenasta to trochę za szybko na alkohol.

Spojrzałam na chłopaka. Blondyn, niebieskie oczy, uroczy uśmiech. Z pewnością nie był wampirem. Wyczułabym to.

- Dla chłopców takich jak ty, jest to zabronione - syknął Damon nie patrząc na niego.

- A ile ty masz lat? Dwadzieścia osiem?

Chłopak zaśmiał się, ukazując przez to rząd swoich białych zębów. Koleś nie denerwuj go. Damon nie odpowiedział. Uznałam to za dobry znak. Zignorował go i zaczął pić swojego drinka. Serce zabiło mi mocniej kiedy wampir odezwał się po dłuższej chwili.

- Sto siedemdziesiąt sześć.

- Co? - zdziwił się chłopak.

Salvatore spojrzał na sufit kręcąc przy tym głową. Westchnęłam.

- Radzę ci, się zamknąć. Lepiej odpuść sobie dalszą rozmowę z nim - powiedziałam chłopakowi tylko wyłącznie dla jego dobra. - Co podać?

- To może porozmawiam z tobą?

Usłyszałam ciche prychnięcie Damona, wywróciłam tylko na to oczami. 

- Jestem tutaj kelnerką, więc spytam jeszcze raz. Co podać?

Trochę irytowało mnie jego zachowanie. Ja tutaj pracowałam, nie chciałam zaniedbywać, przez jego szczeniackie zaloty, innych klientów.

- Kawę poproszę.

Szybko zaparzyłam mu napój i podałam mu filiżankę. Kiedy upił łyk stwierdziłam, że nie zamierza kontynuować rozmowy, więc usiadłam i zaczęłam rysować.

Little WitchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz