Rozdział 7

5.7K 266 5
                                    

Wszystko dla rodziny.

Wstałam wczesnym rankiem. Moja głowa bolała bardziej niż zazwyczaj. 

Weszłam do kuchni i nalałam sobie wody do szklanki, a później poszukałam tabletki przeciwbólowe.

Z tego co się orientowałam Elena wyszła biegać, Jeremy był sama nawet nie wiedziałam gdzie. Ostatnio rzadko go widuję, pomyślałam. Nawet zaczął opuszczać szkołę. 

Zjadłam szybko śniadanie, ubrałam się w jeansy i t-shirt, a na nogi tradycyjnie założyłam trampki. Dziś zaczynałam zmianę w Grillu o dziesiątej, więc miałam jeszcze czas na ogarnięcie swojej sypialni.

Zapakowałam szkicownik do torebki i zakluczając dom, wyszłam do pracy.

W Grillu był mały ruch, co mnie ucieszyło. Mogłam posiedzieć i porysować. Godzinę później na kartce papieru pojawił się portret cioci Jenny. Mimo woli, po moich polikach spłynęło parę łez. Wytarłam je wierzchem dłoni sprawdzając, czy nikt nie widział. Co ze mnie za siostrzenica? Od kiedy dowiedziałam się, że Jenna nie żyje, nie byłam ani razu nad jej grobem. Dziś musiałam to zmienić.

Poczułam silniejsze mrowienie rozchodzące się po całym ciele i już wiedziałam kto wszedł do Grilla. 

- Cześć Bonnie, Elena, co podać?

Zilustrowałam dziewczyny.

- Ciepłą herbatę - powiedziała Bonnie i uśmiechnęła się do mnie.

Kilka dni z rzędu ćwiczyłam z nią różne magiczne zaklęcia. Czarownica pochwaliła mnie wczoraj, że szybko kapuję i już umiem dużo istotnych zaklęć, dlatego już nie musi mi pomagać. Ucieszyło mnie to.

Zrobiłam dwie herbaty i kazałam jednej z blond włosych kelnerek zanieść napoje do mojej siostry i jej przyjaciółki. Obserwowałam jak dziewczyny rozmawiają i znów oddałam się mojej pasji. Tym razem szybko kreśliłam ciemne kształty. Twarz Bennett była trudna do narysowania, ale jakoś podołałam temu zadaniu.

- Mam pić sam? - zajęczał mężczyzna.

Spojrzałam na niego spod byka.

- Jestem zajęty - odpowiedział mu drugi.

Alaric poprawiał jakieś eseje, które oddawaliśmy mu w zeszłym tygodniu. Zajrzałam w kartki licząc, że dowiem się ile dostałam. Niestety, szybko schował ocenione egzemplarze do torby. Cóż będę musiała poczekać na zajęcia, pomyślałam.

- Wkrótce nastąpi zagłada, a ty sprawdzasz klasówki?

Damon już powoli irytował mnie swoim zachowaniem.

- Zdziwisz się, ale nie przyszedłem dla ciebie tylko ze względu na Jeremyego. - Spojrzał na zegar wiszący nade mną. - Już godzinę spóźnia się do pracy.

- Ta dzisiejsza młodzież...bez wartości.

Przysięgam, że jak się nie zamknie, zaraz mu coś zrobię. Mężczyzna pokazał mi kartkę papieru, a ja niedowidząc, podeszłam i wzięłam esej mojego bliźniaka. Widząc literkę "F" na samej górze, spojrzałam na nauczyciela.

- Przepisał z internetu.

- Co z nim się, do cholery jasnej, dzieje? - szepnęłam do siebie.

- Dostanie szlaban - zaśmiał się wampir.

Spojrzałam na niego wrogo i po krótkiej chwili widziałam jak łapie się za głowę. 1:0 dla mnie.

- Felicyty - wysyczał patrząc na mnie.

Little WitchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz