27

3.2K 208 50
                                    

WŁĄCZ MEDIA! UWAGA NA KONIEC PIOSENKI, DRĄ SIĘ TROCHĘ XDD

[[Rosie]]

Otworzyłam gwałtownie oczy i mocno wciągnęłam powietrze do płuc. Po chwili zaczęłam się krztusić. Nie mogłam złapać oddechu, a do moich oczu napłynęły łzy. Bolało. Nagle do miejsca w którym przebywałam wparowało 3 mężczyzn i jedna kobieta. Wszyscy z nich ubrani cali na biało, oprócz jednego chłopaka, którego dopiero teraz zauważyłam. Przyglądał mi się...

Kiedy niespokojnie rozejrzałam się po pomieszczeniu, okazało się, że jest tak samo białe. Spojrzałam w dół i zobaczyłam, że leże na jakimś łóżku, a do mojej skóry przyczepione były jakieś małe guziki? Jeden z mężczyzn nałożył mi na twarz jakąś maskę, a moment później poczułam, że mogę spokojnie odetchnąć. Gdy już zaczęłam rozumieć co się dzieje, spanikowałam.

- Gdz-gdzie ja jestem?! - krzyknęłam.

Chociaż nie był to krzyk, a raczej ciche szeptanie.

Bolało mnie gardło. Było suche i podrażnione. Głowa dosłownie pękała mi z bólu. Do tego gdy zlustrowałam swoje ciało zobaczyłam, że moja noga jest w masywnym gipsie. Odkryłam się delikatnie, a moim oczom ukazało się prawie nagie ciało. Miałam tylko na sobie niebieską płachte, która rozcięta była na brzuchu, gdzie widniała wielka szrama. Lekko zaczerwieniona rana, zaszyta szwami. Było mi niedobrze na ten widok. Nagle poczułam pieczenie na prawym policzku. Dotknęłam go delikatnie i poczułam wypukłą kreskę. Zadrżałam. Liczne blizny, witajcie...

- Jesteś w szpitalu kochanie. - odpowiedziała w końcu na moje pytanie starsza kobieta.

- J-jak to? - nie miałam siły mówić, wszystko mnie bolało. - J-ja nic nie pamiętam...

- Oczywście, że nic nie pamiętasz. Kiedy potrąciło Cię auto, prawie całą siłą upadłaś na betonową ulicę. Możemy powiedzieć, że już umarłaś nam 3 razy...

Śmierć kliniczna.

Mruknęłam tylko coś pod nosem. Bardzo mnie pocieszyła tym faktem... Nagle chłopak, który stał w kącie sali, podszedł do mnie.

- Rosie... Kochana... - zaczął, a po jego policzkach zaczęły lecieć łzy. - Ty żyjesz...

- No, żyje. - wymamrotałam pod nosem. - Umm, a my się znamy?

Brunet popatrzył się na mnie jak na wariatkę. Zaczął kręcić głową, a później zaśmiał się pod nosem.

- Nie, ale możemy się poznać. Jestem księżniczką Celestią z Equestrii. A Ty? - teraz to ja patrzyłam się na niego jak na wariata - Przecież to ja, Jacob.

Kiedy usłyszałam jego imię poczułam silny ból głowy, a następnie pustkę. Nic nie pamiętałam. Zupełnie nic.

- Jacob? - kto to do cholery jest...

Chłopak nie zdążył nic więcej powiedzieć, bo do sali wpadła kobieta około trzydziestki i dwóch chłopaków. Brunet i blondyn.

- KOCHANIE! - wykrzyczała kobieta - TY ŻYJESZ! BOŻE PRZENAJŚWIĘTSZY TY ŻYJESZ!

Następnie rzuciła mi się na szyje i zaczęła głośno płakać. Nic nie zrobiłam. Byłam w szoku.

- Przepraszam... - szepnęłam po chwili - K-kim pani jest?

Kobieta oderwała się nagle ode mnie i intensywnie zaczęła wpatrywać się we mnie.

- Co Ty za głupoty gadasz. Jaka pani?

- Przepraszam, ale j-ja nie znam pani, ani wszystkich tutaj... - spuściłam głowę.

- Jestem przecież Twoją mamą kochanie...

- Mnie też nie pamięta. - wymamrotał Jacob do mojej mamy?

Po chwili do mojego łóżka podszedł blondyn.

- Mnie też nie pamiętasz? - spytał dość smutno.

- Przepraszam...

Do sali wszedł lekarz. Popatrzył się na wszystkich, a następnie na mnie.

- I jak się czujesz Rosie? - zapytał.

- Boli mnie głowa i nic nie pamiętam. Po za tym jest dobrze.

- Dlaczego ona nic nie pamięta, panie doktorze - zapytała zrozpaczona kobieta.

- Przy wypadku uderzyła głową o betonową ulicę. Wstrząśnienie mózgu, prawdopodobnie chwilowa utrata pamięci.

- Czyli, że po jakimś czasie wszystko sobie przypomni? - tym razem odezwał się brunet.

Nie powiem był bardzo przystojny. Jego głos był przyjemny dla ucha. Jednak jak przyjrzałam się jego twarzy, zobaczyłam, że ma spuchnietę oczy, prawdopodobnie od płaczu i zmęczony wyraz twarzy. Wyglądał uroczo w potarganych włosach. Ale co jeśli jest członkiem mojej rodziny? Boże...

- Tak, panie Devries. Chociaż, może nie pamiętać ostatniego tygodnia... - oznajmił - Dobrze. Muszę teraz wyjść, zajrzeć do innych pacjentów. Przyjdę do panienki później. Miłego dnia.

Wszyscy mruknęli „dziękuje" i doktor wyszedł z sali.

- Czy...czy ja mogę zostać z nią na chwilę sam na sam? - brunet, którego imienia nie znam spojrzał się na kobietę przed nim.

- Dobrze... - westchnęła, a po chwili wszyscy wyszli z sali.

Chłopak zaczekał, aż wszyscy wyjdą, a gdy nikogo w sali, oprócz nas, nie było rzucił się na mnie i mocno uścisnął. Zaczął płakać. Nie wiem dlaczego, ale odwzajemniłam uścisk. Nie powiem, było mi bardzo miło. Aż do chwili... w której wszystko sobie przypomniałam...

Leondre...

-*-

Mogłam jej „niepamięć" pociągnąć trochę dalej, ale no cóż. Don't blame me 🤷🏼‍♀️

KIK Crush || L.D //edytowane\\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz