14. Gra skończona, cz. I

Zacznij od początku
                                    

– Powiedz mi jedną rzecz, Matwieju – rzekł cicho po chwili, z zamyśleniem patrząc gdzieś przed siebie. – Powiedz mi, no... To świństwo, co dajesz Aleksiejowi... To może wpływać na jego zachowanie? Na jego osobowość?

Zielonooki medyk przechylił głowę, nieco zdziwiony pytaniem, po czym zmarszczył w zastanowieniu brwi.

– Leki bierze od niedawna, więc zanim organizm się przyzwyczai, Aleksiej może być dość... obojętny – odpowiedział po chwili, opierając rękę o biodro.

– Obojętny? – Sasza przeniósł na niego spojrzenie przekrwionych oczu.

– Wyprany z emocji – wyjaśnił Matwiej, a blondyn, który już przystawiał papierosa do ust, zatrzymał go w połowie drogi. – Może nic nie czuć. Dostawał naprawdę spore dawki.

– Myślisz, że on będzie się długo tak zachowywać jak obecnie? – pomimo że Sasza wypił niemało, głos nadal miał całkiem trzeźwy i wyraźny.

Matwiej ni pokręcił, ni pokiwał głową.

– Może tydzień, może miesiąc, może rok, a może już zostanie taki na zawsze – odparł, wzruszając w niewiedzy ramionami. – Każdy ma inny organizm i inaczej reaguje. Myślę, że spotkał coś podczas swojej podróży; coś, co bardzo mocno odbiło się na jego psychice. On to cholernie dobrze pamięta i te wspomnienia prawdopodobnie nie chcą dać mu spokoju.

Długowłosy blondyn uniósł pytająco brew.

– Kiedy ciebie u mnie nie było, a Aleksiej spał, wygadywał czasem naprawdę dziwne rzeczy – zaczął mu objaśniać. – To nie miało większego sensu, ale jestem pewien, że cały czas miał koszmary. Jak się budził, to był wręcz przerażony, ale szybko o tym zapominał albo nie chciał mi nic powiedzieć. To mnie niepokoi, ale mam nadzieję, że to kwestia czasu i wszystko się unormuje.

Sasza pokiwał głową i zaciągnął się papierosem, po czym powoli wypuścił dym z ust.

– Myślisz, że on jest całkowicie świadomy tego, co mówi i robi? – spytał po dłuższym milczeniu.

Matwiej zmarszczył czoło.

– Na to pytanie raczej nikt nie udzieli ci odpowiedzi – odrzekł, rozkładając ręce. – Przykro mi, nie jestem psychiatrą ani nawet psychologiem. Niemniej jednak te leki mogą mieć na niego spory wpływ.

– Może lepiej będzie, jeśli je odstawi?

Medyk natychmiast potrząsnął głową.

– Nawet nie ma mowy – zaprzeczył. – To mogłoby się bardzo źle skończyć. Uwierz mi na słowo, on funkcjonuje w większości tylko dzięki nim. Jakby nic nie brał, mógłby nam do reszty ześwirować. Leki psychotropowe to niestety takie świństwo, którego się nie rzuca z dnia na dzień. To należy odstawiać powoli, zmniejszając dawki. Mam nadzieję, że któregoś dnia nie będzie musiał już ich brać.

Sasza pokiwał w milczeniu głową, w myślach analizując słowa zielonookiego medyka. Pomimo że dawały jakieś nadzieje na to, że Aleksiej nie zdawał sobie do końca sprawy z tego, co mówił, blondyn był pesymistycznie nastawiony i miał wrażenie, że jest w wyjątkowo gorszym nastroju niż zazwyczaj. Wtedy, gdy rozmawiał ze swoim dawnym przyjacielem w łazience, chciał jeszcze wierzyć, że może go nie stracił na zawsze, ale ostatnie słowa definitywnie przekreśliły wszelką nadzieję.

– Masz dużą wiedzę o działaniu psychotropów jak na kardiologa – zauważył cicho Sasza.

Medyk uśmiechnął się w odpowiedzi.

– Kardiologia to tylko specjalizacja – oświadczył, machając ręką. – Na studiach uczyłem się wielu rzeczy.

Sasza skinął głową, po czym westchnął ciężko i upił kolejny łyk wódki, potrząsając głową i znowu zatapiając się we własnych myślach. Nie potrafił się od nich odgonić i nic nie mogło mu w tym pomóc.

Deszcz łusekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz