9. Poza świadomością, cz. II

541 58 2
                                    


 Gawrił pobieżnie rzucił okiem na trzymany gruby plik papierów, wertując szybko każdą stronę i kręcąc z niedowierzaniem głową.

– Aż tyle? – mruknął znużony, nawet nie spoglądając na Jegorija.

Westchnął cicho, zasiadając w wypłowiałym fotelu, który skrzypnął pod jego ciężarem. Pocierając dłonią tygodniowy zarost na policzkach, z roztargnieniem czytał niezbyt wnikliwie każdą stronę, co chwilę przerywając wykonywaną czynność i z pełnym zrezygnowania kręceniem głowy spoglądając gdzieś w bok.

– Nie mogą pisać krócej? – mruknął zirytowany, unosząc plik i spoglądając z uniesionymi brwiami na Jegorija.

Ten wzruszył bezradnie ramionami i dolał wódki do dwóch kieliszków, tworząc menisk wypukły. Machnął zachęcająco dłonią do bruneta, a ten szybko podniósł się i wziął ostrożnie naczynie, po czym razem wypili alkohol i otarli zwilżone wargi. Gawrił poczuł znajome pieczenie w gardle i uśmiechnął się błogo.

– Prosto z Polski – oznajmił Jegorij, widząc uśmiech na twarzy bruneta.

Ten skinął głową z uznaniem, odkładając kieliszek.

– Kraj mlekiem i wódką płynący – odparł i poczekał, aż przywódca obozu przy Szarym Lesie naleje kolejny kieliszek. Szybko wypili następną porcję, tym razem przegryzając ją plastrem podróby kiełbasy, którą spożywał każdy przeciętny stalker.

– Spotkałeś się już z Dmitrijem? – spytał Jegorij, przenosząc spojrzenie na zadowolone oblicze wysokiego mężczyzny.

– W przenośni – odparł, wzruszając ramionami. – Mniej więcej wie, co ma robić.

Tęgi mężczyzna ze sporym plackiem łysiny na głowie przyjął skinięciem odpowiedź i usiadł w swoim skórzanym fotelu, które jęknęło głośno. Nalał kolejną porcję wódki, po czym wygodnie oparł się plecami o siedzenie i wyprostował nogi, składając dłonie na okrągłym brzuchu, na którym ciasno opinał się prążkowany podkoszulek z pożółkłymi od potu plamami pod pachami.

– W takim razie co zamierzasz robić dalej?

Gawrił westchnął, zatrzymując kieliszek z wódką w połowie drogi do ust. Zamyślony opuścił go kilka centymetrów niżej, spoglądając na trzymany w lewej dłoni plik z dokumentami. Wypił zawartość naczynia i odłożywszy je na zniszczony blat biurka, zaczął krążyć po małym pomieszczeniu, trzymając za sobą splecione ręce.

– Jeszcze nie wiem – odparł po dłuższej chwili milczenia, stając przed kilkoma metalowymi szafkami sięgającymi mu do nasady nosa. Zamyślony wlepił wzrok w metalowe klamki. – Wiem jedno. Robi się bagno, okropne bagno.

– W Prypeci?

Gawrił prychnął drwiąco.

– Domyśl się. Widziałeś gdzieś indziej większy burdel?

Jegorij wzruszył lekceważąco ramionami, przenosząc wzrok na czarny ekran grubego monitora.

– W Rostoku podobno mają prawdziwy...

Brunet westchnął z zażenowaniem i ostentacyjnie spojrzał na sufit, kręcąc głową i mówiąc coś niezrozumiałego pod nosem.

– Z raportów wynika, że wszystko jest pod kontrolą – bąknął w końcu Jegorij, przerywając nieprzyjemne milczenie i przenosząc wzrok na papiery trzymane przez wysokiego mężczyznę. – Tylko przybywa celów do zlikwidowania.

– Właśnie. Otóż to. – Gawrił odwrócił się twarzą do Jegorija, przechylając odrobinę głowę.

Przywódca obozu uniósł pytająco szare brwi.

Deszcz łusekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz