Rozdział X

228 28 12
                                    


Cała czwórka schowała się w sali kinowej, by móc się ukryć przed tłumem ludzi wpychających się do budynku. Tak, właśnie otworzono bramki; teraz wszyscy mogli wejść na konwent.

- O kurde, to właśnie w tej sali macie panel? - gwizdnął Jack. 

- Mhm - mruknął Cry.

- Tylko że jeszcze nie wiemy co... Hej, właściwie, może byście chcieli dołączyć do nas? - zapytał Pewds, spoglądając to na Jacka, to na Marka.

- W jakim sensie? - zapytał Mark, nie wiedząc o czym on mówi.

- Do naszego panelu. Bo w sumie nie wiemy co moglibyśmy na nim robić, a jeśli byście dołączyli to może pogralibyśmy w jakieś gry, cała nasza czwórka, przed widownią - zastanowił się na głos.

- Oh, jasne! A potem byśmy mogli odpowiedzieć na jakieś pytania od fanów, porobić z nimi zdjęcia! - dodał Jack. - Mark, co o tym myślisz?

- Myślę, że... - spojrzał na nich. - Myślę, że to mogłoby wypalić. Super pomysł - uśmiechnął się.

- Pewnie będziemy musieli kogoś powiadomić, by zmienili nam nazwę panelu. Trzeba dodać wasze imiona - powiedział Cry.

- Racja. Pójdę to załatwić. Poczekajcie tu na mnie, okej? - zaproponował Pewds.

- W porządku - zgodzili się. 

Cry obserwował plecy Pewdsa, podczas gdy ten wychylał się przez drzwi, sprawdzając czy ma wolną drogę. Po chwili już zniknął.

- To co, ty i on? - zaczął Jack, podnosząc i opuszczając swoje brwi w wiadomym geście. 

- Um, taa. Ja i on - Cry wzruszył ramionami, jednak był w tym momencie wdzięczny za to, że nosił maskę, która dokładnie przykrywała jego rumieńce.

- Jak długo? - zapytał.

- Od dzisiaj - Cry przewrócił oczami. Nie chciał o tym rozmawiać.

- Ooh. - Powiedział jakby wszystko już rozumiał. Wyglądał, jakby chciał coś jeszcze powiedzieć.

- Seán. - Oboje odwrócili głowę w stronę Marka, który stał ze skrzyżowanymi ramionami trochę dalej od nich. - Daj spokój - przewrócił oczami. Jack przez chwilę siedział cicho, zastanawiając się o co chodzi i dlaczego Mark użył jego prawdziwego imienia, bo nigdy wcześniej tego nie robił.

- Racja, przepraszam - po chwili uśmiechnął się do Cry'a nieśmiało.

- To nic? - powiedział niepewnie Cry. Chwilę później usiadł na scenie po turecku. Reszta zrobiła tak samo.

- Swoją drogą, w co moglibyśmy zagrać przed widownią? - podjął temat Mark.

- Zróbmy coś oryginalnego - powiedział Jack.

- Wcześniej myślałem nad Just Dance albo Cards Against Humanity... - zaproponował Cry.

- To byłoby zabawne do oglądania - uśmiechnął się Mark. - Oh, może zróbmy tak: zagramy dwie partie CAH, przegrani będą musieli zatańczyć w Just Dance.

- Świetny pomysł! - zawołał Jack.

- Chwila, czekaj. A jeśli jedna osoba wygra obie partie? - zapytał Cry.

- Żaden problem. W tym wypadku zatańczą trzy osoby na raz. Na pewno są piosenki dla grup - powiedział Mark, jakby to było oczywiste.

- Nie, nie. Musi zatańczyć para - skrzywił się Jack. - Do jakiejś romantycznej piosenki. To jest to, co najbardziej lubią fani. A przynajmniej fanki.

I'm a pretty girlWhere stories live. Discover now