Rozdział I

324 37 5
                                    


Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie to, że Pewds nie kochał swojej dziewczyny.

Z jednej strony nie chciał kończyć ich związku, bo wspólnie mieli naprawdę dużą ilość wspaniałych wspomnień. Zawdzięczał jej to, kim teraz jest. To z nią przeżył wszystkie najważniejsze chwile w swoim życiu, dzięki niej był szczęśliwszy. No, do czasu. 

Okazuje się, że ukrywał przed nią jedną ważną rzecz, która zmieniła całkowicie jego podejście do ich związku. 

Otóż PewDiePie, dla bliższych znany bardziej jako po prostu Felix Kjellberg, był genderfluidem. Jednak absolutnie nikt z jego otoczenia o tym nie wiedział. Dusił tę tajemnicę w sobie już od paru lat, odkąd tylko uświadomił sobie, że czasem czuje się bardziej kobieco niż męsko. Nie zdarzało się to jednak często, po prostu od czasu do czasu. Przez cały ten czas on (jak i jego znajomi) sądził, że to po prostu forma swego czasu śmieszkowania, że to nic takiego. Jednak stosunkowo niedawno uświadomił sobie, że to coś poważniejszego. Stało się to, gdy pewnego dnia chodząc po damskim dziale z ubraniami pracownica sklepu zapytała się czy szuka prezentu dla dziewczyny. Strasznie się wtedy wściekł, no bo jak ona śmie wtrącać się w jego życie prywatne? Być może to dla niego, a nie dla dziewczyny. Wyszedł wtedy w złym humorze ze sklepu, rzucając pracownicy wkurzone spojrzenie. Dopiero gdy wsiadał do swojego samochodu uświadomił sobie, że nie wie o co tak się wścieka. Po dłuższych przemyśleniach doszedł do wniosku, że naprawdę wziął sobie do serca te przebieranki. Po tym wydarzeniu naprawdę długo siedział w internecie dociekając co z nim może być nie tak. Wtedy też po raz pierwszy natknął się na sformułowanie "genderfluid". Ze znalezionej definicji oznaczało to osobę bez zidentyfikowanej tożsamości płciowej, co znaczyło, że taka osoba raz mogła czuć się kobietą, a raz mężczyzną. Nie znalazł on jednak dużo informacji na ten temat, nie do końca był pewien czy to właśnie on. Nie wiedział, czy powinien czuć się kobietą w ustalonych dniach, czy to wychodzi samo z siebie, czy to było regularne czy nieregularne. W jego przypadku było to raz na jakiś czas, dlatego był taki niezdecydowany. Stwierdził jednak, że dni, gdy faktycznie lubi nałożyć na siebie makijaż i założyć coś kobiecego nie są dniami, gdy jest mężczyzną. Brzmi to bardzo prosto i wcale nieskomplikowanie, jednak czasem bardzo ciężko pogodzić nam się z tym, kim jesteśmy. Właśnie te przemyślenie zdecydowało o jego byciu genderfluidem, czyli w skrócie fluidem.

Felix nie chciał mówić Marzi o tym, że nie jest kimś, za kogo go miała. 

Nie chciał jej również zostawiać bez słowa.


- Marzia? Co robisz? - Felix zajrzał do salonu. Ujrzał w nim Marzię siedzącą na podłodze. Wokół niej porozkładane były różne materiały i metalowe urządzenia.

- Szyję - odpowiedziała ze szpilką w zębach. - A co?

- Chciałem pogadać. Nie mogłabyś tego dokończyć później? - Wiedział, że Marzia jest dość wrażliwą dziewczyną i mówienie jej co ma robić ją zaboli, ale wiedział też, że się go posłucha. Brzmiało to źle, ale tylko w ten sposób mógł teraz zwrócić na siebie jej uwagę. Później nie byłby już w stanie wrócić do tej rozmowy.

- Mhm, no dobrze. Co się stało? - zapytała, rzucając nieskończone ogrodniczki na szklany stolik i ostentacyjnie siadając na kanapie. Założyła nogę na nogę i spojrzała się prosto na niego. 

Felix się skrzywił. Marzia nie przypominała już tej słodkiej, wrażliwej dziewczyny, o której przed chwilą myślał. Pewnie myślała, że przestraszy go swoim dojrzałym zachowaniem, jednak było zupełnie inaczej. Felix nie wiedział, czy bardziej czuje się zażenowany czy rozbawiony. Stwierdził jednak, że nie będzie tego komentował. Nie chciał doprowadzić do kłótni ani sprawić, by Marzi było przykro, więc chcąc nie chcąc, musiał udawać. Znowu.

- Droga Marzio - uśmiechnął się nieznacznie. - Nie kocham cię.

Wow! Brawo Felix! Gratulacje! Właśnie wygrałeś nagrodę za najlepsze nie-zranić-głupiej-dziewczyny zerwanie roku! Ty kurwa dupku, przed chwilą sam mówiłeś, że będziesz się zachowywał przyzwoicie.

- Ee... - to były jedyne słowa, które Marzia zdołała z siebie wydusić w szoku.

- Tak, dobrze słyszałaś. Nie potrafię znieść tego jak się zmieniłaś, nie potrafię znieść tego, że nie zauważyłaś jak źle mi się żyje obok ciebie. Nie zaakceptuję tego, jak bardzo nie możesz zauważyć tak prostej rzeczy jak to, że z dnia na dzień coraz gorzej mi się z tobą żyje i jak bardzo nie mam ochoty cię chociażby dotknąć. - Felix wylewał z siebie słowa jakby przeżywał swój najlepszy flow życia. - A wiesz dlaczego tak się dzieje? Przeze mnie. Oszukiwałem cię przez tyle lat, aż do teraz nie potrafiłem wyznać ci kim tak naprawdę jestem. Nie zawsze byłem twoim chłopakiem. A wiesz dlaczego? Haha, dlatego, bo czasami byłem twoją dziewczyną! Tak, ahahah, nie masz problemów ze słuchem. Kurwa mać! - Wstał z łóżka i zaczął targać się za włosy, wyrywając je w rozpaczy. Po chwili spojrzał na Marzię, która patrzyła na niego z niedowierzaniem i... współczuciem. Zobaczył ból w jej oczach i to go uspokoiło. - Marzia... - usiadł z powrotem obok niej. Oboje usiedli tak, by mogli stykać się kolanami. Felix położył swoją dłoń na dłoniach Marzi. - Przepraszam. Nic ci nie mówiłem, bałem się, że się rozpadniemy. Tymczasem niemówienie ci tego było jeszcze gorszą opcją. Oszukiwanie cię w związku z tym kim jestem tak bardzo mnie męczyło, to wręcz zżerało mnie od środka. Nie do końca potrafię pogodzić się z tym, kim jestem. A jestem genderfluidem. Pieprzonym babochłopem, rozumiesz mnie?! - Felix odsunął się od dziewczyny, gdy poczuł łzy napływające mu do oczu. Przetarł je ręką i oparł głowę o swoje kolana, po chwili zaczął szlochać w beznadziei.

- Felix... - usłyszał delikatny głos Marzi. - Naprawdę cię kocham, nie możesz mi tego robić. 

- Nie mogę - potrząsnął głową. - Nie dam rady tak. To wszystko za długo trwało, sam zjadłem swoją miłość. Nie czuję już tego samego ciepła, zamiast tego czuję się niekomfortowo dotykając cię. Przepraszam, wiem jak to brzmi. To wszystko moja wina, zjebałem. Całkowicie zjebałem - załamał ręce. Nie wiedział co innego mógł powiedzieć. - Lepiej jak już sobie pójdziesz.

- Felix! Naprawdę chcesz się tak łatwo poddać?! Nie dam rady bez ciebie żyć, w pełni cię akceptuję, niezależnie od tego kim jesteś i kim byłeś. Nie mam na to wpływu ani ja, ani ty. Naprawdę nie dam sobie rady bez ciebie - wypowiadając ostatnie słowa zaczęła płakać. Felix jedynie patrzył na nią w osłupieniu. Nie słyszał jeszcze u niej takiej desperacji.

- Ja... naprawdę nie mogę. Nie chcę już dłużej udawać. Chcę się uwolnić. Błagam, daj mi to zrobić. Źle się czuję. Daj mi żyć, naprawdę - wydusił z siebie. - Nie możemy być już dłużej razem.

Marzia milczała. Po dłuższej chwili pochyliła się nad Felixem i złożyła czuły pocałunek na czubku jego głowy. Felix skrzywił się na jej działania.

- W porządku... - Marzia wstała z kanapy. - W przyszłym tygodniu wylatuję do rodziców. Do tego czasu zamieszkam u przyjaciółki. Przyjdę po swoje rzeczy, gdy nie będzie cię w domu... - brzmiała naprawdę martwo, gdy to mówiła. Zupełnie tak, jakby straciła cały swój sens życia. Cóż, prawdopodobnie tak właśnie się stało. Felix nie czuł się z tym najlepiej. - "Nie zajmuj się ogniem tylko po to, żeby komuś innemu było ciepło". Czyż nie tak brzmiał ten cytat? - uśmiechnęła się przez łzy. Felix patrzył na nią w niedowierzaniu. - Żegnaj.

Felix nie potrafił jej odpowiedzieć tym samym. Musiał wstać i ją przytulić. Nie było w tym nic romantycznego, czuł się jakby był jej to winien. Ostatni raz wdychał jej perfumy i gładził jej włosy, podczas gdy ona wypłakiwała się na jego ramieniu. Sam już nie chciał dawać upustu emocjom, jednak ponownie z jego oczu potoczyły się ciężkie łzy. 

- Żegnaj, Marzia. Dziękuję, że byłaś - westchnął, gdy wypuścili się z uścisku.

- Jestem. I będę. Za jakiś czas, prawdopodobnie... Powodzenia - uśmiechnęła się smutno i wyszła z mieszkania.

Felix naprawdę nie wiedział, o co jej chodziło. I dopiero teraz, w momencie gdy usłyszał trzaśnięcie drzwi wyjściowych, uświadomił sobie, że zjebał podwójnie.



I'm a pretty girlKde žijí příběhy. Začni objevovat