Rozdział VI

226 25 1
                                    


Następnego dnia Cry obudził się przez Yoru, która miaucząc i szturchając jego ramię łapką, próbowała zwrócić jego uwagę. Podniósł się do siadu i położył Yoru na swojej głowie. Czasem lubiła leżeć w różnych miejscach, nie przeszkadzało jej to. Cry wstał i powolnym krokiem skierował się do kuchni, w której zastał Pewdsa... uh... Pewdelię, chyba?  Przypomniało mu się, że jego przyjaciel od czasu do czasu może zamienić się w przyjaciółkę.

- Hej, - przywitał się, stojąc w drzwiach. - Kobieco się dziś czujemy?

- Mhm, - rzuciła mu promienny uśmiech i wróciła do robienia kanapek. - Chcesz śniadanie? Mogę dorobić parę, - wskazała palcem na kromki chleba leżące przed nią.

- Okej, dzięki, - zgodził się i zaparzył im herbaty. Czekając na wodę aż się zagotuje, oparł się o blat stołu kuchennego i zaczął przyglądać... jej. Cry nigdy wcześniej nie spotkał genderfluida. To było dla niego bardzo dziwne myśleć o Pewdsie, jego najlepszym kumplu, jako o kumpeli. Nie był jeszcze przyzwyczajony do tego nowego uczucia, ale wiedział, że niedługo do tego przywyknie. Miał tylko nadzieję, że nie palnie niczego głupiego przez przypadek.

Cry mrugnął, jakby dopiero co się ocknął ze swoich przemyśleń. Uświadomił sobie, że przez cały ten czas wpatrywał się w plecy... Pewdelii? Będzie musiał się zapytać, jak się do niej zwracać, gdy czuje się... no, kobietą. Musiał przyznać, że jego zainteresowanie tą sytuacją było tak wielkie, że gdyby mógł, to by eksplodował, pragnąc zadawać jej miliony pytań. Zmierzył wzrokiem strój, w jaki dziś się ubrała jego przyjaciółka. Po prostu czarne rurki i brązowa, luźna bluzka, która odsłaniała jedno ramię. Na szyi zauważył jakiś złoty naszyjnik, a na środkowym palcu u lewej ręki czarny pierścień. Włosy miała związane w maleńkiego kucyka, co zdaniem Cry'a wyglądało bardzo uroczo. 

- Aw, słodko, - uśmiechnął się. Ona odwróciła się z kpiącym uśmiechem.

- Powiedział koleś z kotem na głowie.

Cry zaczął się szaleńczo śmiać. Yoru zeskoczyła prosto na podłogę, nie czując się dłużej komfortowo na głowie Cry'a.

- Słuchaj... Jak mam się do ciebie teraz zwracać? - Cry zapytał trochę zmieszany i zażenowany swoją nieśmiałością.

- Jak ci się podoba. Nie przeszkadza mi, jeśli zostaniesz przy "Pewds", - poinformowała go i postawiła talerz kanapek na stole.

- Oh, okej. Super, - uśmiechnął się, podchodząc do czajnika i zaparzając herbatę. - Słodzisz? - odwrócił się w stronę Pewds [info od autorki: będę inaczej odmieniać "Pewds" w zależności od tego, czy mówię o osobie w rodzaju męskim czy żeńskim. Myślę, że tak jest poprawniej].

- Dwie łyżeczki, - Cry przytaknął i posłodził ich herbaty. Postawił kubki na stole i usiadł naprzeciwko Pewds.

- Gamecon już za dwa dni... - westchnął po chwili, wpatrując się w swoją herbatę. - Już załatwiłem nam bilety wstępu, ale jeszcze będę musiał sprawdzić pociągi do Miami. 

- Mogę ci w tym pomóc, - zaoferowała. Cry kiwnął głową.

- Posiedzimy nad tym później, ok? - zapytał. - Koniecznie po tym wszystkim musimy się wybrać do Disneylandu, - wyszczerzył zęby. 

- Nie ma opcji, byśmy tam nie poszli, - zachichotała.

Cry podczas jedzenia nucił jakąś piosenkę, co brzmiało komicznie i odrobinę nie na miejscu. Pewds rzucała mu niedowierzające spojrzenia, kiedy Cry otwierał usta pełne jedzenia, by coś powiedzieć albo zaśpiewać.

I'm a pretty girlOn viuen les histories. Descobreix ara