i met him

203 24 5
                                    

Z góry przepraszam za dłuuugą przerwę, brak weny i takie tam. No ale są pomysły, więc jest i rozdział, zapraszam do lektury! ^_^

~*~

Jimin pov

Jungkookie. Ach, Jungkookie. Nie martw się, dobry Jimin cierpi razem z tobą. Tyle, że psychicznie - nie zadałem sobie przecież ran ostrzem żyletki. A te twoje opatrzyłem, więc kilka - kilkanaście dni i powinno być okej. Just sayin'. Siedzieliśmy na moim łóżku miło rozmawiając przez pół godziny, Jeongguka otuliłem kocykiem, dałem mu herbatkę.

Zrozpaczony chłopak zaczął opowiadać o powodach swojego smutku i strachu a ja bardziej, niż na tym, skupiłem się na przyjemnej barwie jego głosu. Tak przyjemna, że jestem pewien, iż mogłaby ukoić każdy ból. Wait, what? Wróćmy do tematu. Otóż grupka znacznie starszych i znacznie silniejszych chłopaków gnębi go od bardzo dawna, a zaczęło się to w dzieciństwie, kiedy - być może zabrzmi to śmiesznie - na placu zabaw właśnie ci gnoje ustawili sobie własną hierarchię. Kookie był na końcu i stał się popychadłem, lecz był zbyt słaby i nieśmiały, by cokolwiek z tym zrobić. JK wypowiadał każde słowo z niezwykłą mocą, jak gdyby z głębi serca. I tak żyje do teraz, jako ofiara nienawiści ze strony znajomych, rówieśników, a nawet swoich własnych rodziców - oni zamiast jakkolwiek mu pomóc, krzyczą, że powinien ruszyć dupę i wziąć się za siebie, bo taka spierdolina jak on niczego nie osiągnie.

Nie powiem, czas upłynął nam bardzo miło - po strugach łez pojawił się śmiech, bo puściłem mu filmik z zabawnymi kotkami. No co? Już wystarczająco się w życiu napłakał.
No i zbliżał się wieczór. Późna noc*.
Zresztą, urok nastolatka zatrzymał czas (i moje serce), więc kogo obchodziło, czy jest północ czy południe?

~~~

- Jeongguk - rzekłem, głęboko spoglądając Kookiemu w oczy. - Twoje życie jest po prostu smutne. Spędź ze mną tydzień a pokażę Ci, co to znaczy żyć. - chłopak pokiwał głową, jak gdyby wierząc w lepsze jutro. Spacerowaliśmy tak we dwójkę ciemną ulicą, okryci światłem lamp ulicznych i magiczną atmosferą. Młodszy pokazał mi, gdzie mieszka i pozwolił przychodzić mi do niego kiedy tylko zechcę. Yeah, czy to już ten stopień znajomości?

No i już miałem go zostawić, by przemknął po klatce schodowej i niezauważalnie zjawił się w mieszkaniu. Chociaż, najchętniej, wniósłbym go tam na rękach. A ja powinienem już powoli wracać do domu. Staliśmy tak dwie długie chwile pod blokiem, które i tak były dla mnie jak sekunda, albo dwie sekundy.

No i wtedy, kurwa, nie wiem, co we mnie wstąpiło. Popchnąłem nieco Jeongguka na ścianę i wbiłem się w jego usta. Ah, tak. Obdarzyłem go pocałunkiem tak namiętnym, że nikt inny nie pocałuje go lepiej. Bo nie pozwolę, by ktokolwiek inny całował jego wargi. Objąłem dłońmi jego kark, wplatając palce w jego aksamitne włosy. Chłopak odwzajemnił pocałunek - czekajcie, pocałunek to zbyt pospolite słowo i nie dałoby się nim opisać tego, co tam się wydarzyło. To było jak dotyk płatków róży, naprawdę. Cholera.

Zakończyłem przyjemność powoli odrywając usta. Pogłaskałem Kookiego po głowie i uśmiechnąłem się nieco, i mimo panującej ciemności dostrzegłem, jak się rumieni.
I wtedy spojrzał na mnie tym wzrokiem. Znaczy, dla innych być może byłoby to zwykłe spojrzenie, lecz ja odebrałem to jako coś naprawdę cudownego.

Jego usta. Kolejna rzecz, którą w nim kocham.
Damn, muszę już iść.
Ach, Jungkookie.

~*~

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 26, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

《 differences 》jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz