17.

2.5K 193 40
                                    

Na wspólny spacer wybrali się dopiero po obfitych opadach deszczu, kiedy burza przeminęła. Tak naprawdę mieli cały dzień zostać w domu, w końcu była to jedna z niewielu sobót, podczas których mogli zwyczajnie poleniuchować na kanapie, jednak Harry zaciągnął Louisa do holu i nawet włożył na stopy swojego chłopaka brzydkie, brązowe uggs. Louis nie przebrał się, wobec czego do parku poszedł w spodniach od piżamy i nieco poplamionym podkoszulku (skutek ich porannej bitwy o kakao). Minęli pomnik poświęcony pamięci pisarza, o którym oboje nigdy nie mieli okazji wiele usłyszeć, a także plac zabaw, na którym terenie bawiły się dzieciaki. Harry obserwował, jak Louis zerka co jakiś czas na nie i pierwszy raz w historii całego związku z Louisem zaczął zastanawiać się, co będzie z nimi dalej. Traktował Louisa poważnie, jednak czy aby na tyle, żeby chcieć w przyszłości założyć z nim rodzinę i przeżyć całe życie? Nie miał pojęcia. Wiedział, że Louis byłby dobrym ojcem, lubił dzieci i to on był tym, który miał z nimi najlepszy kontakt. I nagle do głowy Harry'ego przywędrowała myśl, że to on byłby z pewnością tym rozsądnym tatusiem. To do niego należałaby rola biegania za dzieciakiem z bucikami, podczas gdy Louis i ich teoretyczne dziecko bawiliby się w najlepsze.

Harry chciałby chłopczyka.

Z zamyślenia o ich rzekomym dziecku wyrwało go westchnięcie Louisa, który spoglądał na niego z ironicznym wyrazem twarzy, raz za razem przewracając błękitnymi oczami. Jeśli przyjrzeć by się dostatecznie długo, można byłoby zauważyć w nich lekki odcień zielonego, co Harry uwielbiał. Oczy Louisa zawsze były piękne i hipnotyzujące. - W ogóle mnie nie słuchałeś, prawda?

Parsknął zmieszany i pokiwał głową, a Louis podskoczył i cmoknął szybko jego policzek. Miał dobry humor, być może nawet to był jeden z tych dni, podczas których Louis stawał się niebywale pieszczotliwy i uroczy.

- Pytałem o twoje zdanie na temat rzucenia studiów. - poinformował go i Harry czuł, że jego własne serce zwalnia rytm. Co takiego znowu wymyślił Louis, co wymaga porzucenia jednego z ostatnich lat w szkole? Czy nie mógł zaczekać z tym, cokolwiek to było aż do rozdania dyplomów?

Zerknął na niego i puścił jego dłoń, którą ukrył w kieszeni jeansów. Były sprane, co było sprawką Louisa, który zmuszony do zrobienia prania nastawił złą temperaturę. Oczywiście jakby tego było mało ulubiona bielizna Harry'ego została przetransformowana i cóż, jej kolor zmienił się z białego na brudnoszary w miejscach, w których nie wygląda to estetycznie.

- Mówisz o rzuceniu studiów, wiesz o tym, prawda? - upewnił się i Louis pokiwał głową. Usiedli na podniszczonej ławeczce, założyli nogę na nogę i zmarszczyli brwi, oboje. Zadziwiającym było to, że potrafili robić te same rzeczy w tej samej chwili, jakby byli odbici w lustrze. - Dlaczego?

Kolejne westchnięcie; lubili wzdychać, oboje. - Harry, nie czuję się z tym dobrze. To znaczy, czuję, że studia nie są mi już potrzebne, bo znalazłem ciebie. Umówiliśmy się, że choćby nie wiem co spotkamy się oboje na studiach i cóż, tutaj jesteśmy, Harold. - powiedział i kontynuował. - To mnie nie rozwija, tkwię ciągle w martwym punkcie. No bo powiedz szczerze, po co są potrzebne studia? Nie mam z tego żadnych korzyści.

- A praca? - zapytał, jakby Louis wcale nie wziął tego aspektu pod uwagę. - To przecież zawsze dodatkowe kwalifikacje.

Tomlinson kiwnął głową i zacisnął usta. Harry zrozumiał. Jeszcze do tego wrócą. Po prostu teraz nie miał na to siły.

*

Ześlizgnął się na miękki materac łóżka i położył dłonie w znak litery T, spoglądając ciekawie na Louisa i jego ruchy. Cały aż drżał na myśl o tym, co może za chwilę się wydarzyć i co się wydarzy. Minęło sporo czasu od ich ostatniego seksu i cóż, to miało być całkiem inne, tak przynajmniej uważał Harry.

Jego ręce zdjęły podkoszulek Louisa i rozproszyły jego cienkie, brązowe włosy po twarzy, co sprawiło, że owy młodzieniec wyglądał jak typowy chuligan. Harry widział już wcześniej jego tatuaże, jednak miał wrażenie, że było ich znacznie więcej niż poprzednim razem, kiedy brali kąpiel. Uwielbiał je, strasznie je uwielbiał. Tusz na popalonej od słońca skórze był egzotyczny.

Schylił się i scałował brudny uśmieszek z jego ust, odrywając się z głośnym cmoknięciem i spoglądając na niego pożądliwie. Harry był spragniony. Spragniony jego ust, dotyku, jego małego ciała przyciśniętego do niego i gorącego oddechu, który mógłby poczuć na szyi. Kochał mieć świadomość, że Louis tego chce; że Louis chce jego.

- Czy tak jest dobrze? - zadał pytanie, przyciskając swoje mokre od potu dłonie do bioder zielonookiego studenta i schylając głowę, by pocałować go tuż w okolicy pępka. Harry mruknął tylko, nie wysilając się na żadną odpowiedź, a chwilę później pozbył się swojej koszulki i spodni, pozostając jedynie w bokserkach. Zdawał się z premedytacją ignorować łaknące spojrzenie swojego chłopaka, który masował dzielnie jego kark, całując zawzięcie w kącik ust i ssąc wargę. To wszystko było przyjemne i takie inne od tego, co przeżyli będąc nastolatkami. Wszystko to, co robili przedtem było świeże, nieudolne i niepewne. Wszystko było wtedy odczuwane zbyt intensywnie, a w głowie zagościł strach. Harry dobrze pamiętał, jak bardzo bał się swojego pierwszego razu i kącik jego ust powędrował do góry. - Dlaczego się tak uśmiechasz? - usłyszał tuż przy swoim uchu i poczuł drapiący zarost starszego mężczyzny na swoim policzku. Wywrócił oczami, ponieważ on nadal był tak bardzo dziecinny.

Ułożył dłonie wzdłuż jego łopatek, a szatyn odpiął guzik swoich spodni. Podniecenie Harry'ego rosło z każdą chwilą i oh, zdecydowanie to było przyjemne, kiedy Louis usiadł na nim okrakiem i zaczął poruszać się powoli.

Nie wiedział, czy będą uprawiali seks, chociaż bardzo tego chciał. Chęć przypomnienia sobie tego błogiego uczucia kochania się z Louisem Tomlinsonem, jego dawną i obecną miłością była ogromna, choć z drugiej strony obawiał się, że to wszystko znów dzieje się zbyt szybko. Ale Louis taki był - głośny, nieprzewidywalny i lubiący pośpiech.

Ku zaskoczeniu Harry'ego chwilę później niebieskooki szatyn przeturlał się z jego ciała na materac, na którym leżała pościel i spojrzał na niego, oczekując jakiejś reakcji. Harry zrozumiał (choć z pewnymi trudnościami) że Louis prawdopodobnie chce się mu dziś oddać i przygryzł wargę, zdejmując jego bokserki. Dłoń Tomlinsona wplątała się w jego loki i pociągnął go w górę, by kolejny raz pocałować grzeszne usta.

Był odurzony Harry'm.

# #

Zostały jeszcze tylko 3 rozdziały i nota informacyjna wraz z podziękowaniami do końca. Enjoy, dajcie mi znać w komentarzach o czymkowiek i zostawcie po sobie gwiazdkę. Będę ogromnie wdzięczna + CZY TEN MANIP NIE JEST SUPEREKSTRAUROCZYŻENIEMOGĘ?!


Hi! (Larry Stylinson)Where stories live. Discover now